» Recenzje » Pandemic: Czas Cthulhu

Pandemic: Czas Cthulhu


wersja do druku

Wirusy kontra Wielcy Przedwieczni

Redakcja: Grażyna 'Fionaxxx' Zarzycka, Balint 'balint' Lengyel

Pandemic: Czas Cthulhu
Wielcy Przedwieczni, przerażające twory mitologii H.P.Lovecrafta, po raz kolejny próbują namieszać ludziom w głowach i opanować świat. Tym razem obrali sobie za cel  działania w realiach gry Pandemic i zalewają naszą planetę swoimi wyznawcami niczym przerażające choróbska pustoszące ziemski glob. Oto na sklepowe półki nadchodzi Pandemic: Czas Cthulhu!

Matta Leacocka nie trzeba przedstawiać chyba nikomu. Od czasu publikacji w 2008 roku gry Pandemic zyskał ogromną sławę na całym świecie, a jego gra z miejsca stała się klasykiem. W ostatnich kilku latach tytuł otrzymał kilka nowych adaptacji – wersję kościaną czy  pozycję z trybem kampanii. Chuck D. Yager, autor takich tytułów jak Rise of Cthulhu czy Zombies vs Werewolves, czyli pozycji w klimatach mrocznej, dystopijnej rzeczywistości, postanowił zupełnie odświeżyć formułę potyczki z chorobami. Bo czy nie lepiej zamienić opanowujące świat pandemie na rosnący w siłę kult obejmujący całą planetę?

Uroki Nowej Anglii Lovecrafta

Patrząc na oprawę graficzną Pandemic: Czas Cthulhu, zwłaszcza na ilustrację z wieczka – detektyw, profesor, dama, kultysta i przerażający Cthulhu na drugim planie , i macki, i spowite w ciemności miasto gdzieś tam w tle – spodziewamy się  się nie lada klimatycznej i mrocznej rozgrywki. Omawiana pozycja to średniej ciężkości, podłużne, lakierowane i utrzymane w ciemnej tonacji pudełko. Pod wieczkiem spotka nas pierwsze zaskoczenie – świetnie zaprojektowana wypraska, która nie tylko bez trudu pomieści wszystkie elementy zestawu, ale i pozostawi mnóstwo pustych przegródek – czyżby na elementy z nadchodzących dodatków?  Plansza gry przedstawia 4 fikcyjne miasta znane z prozy Lovecrafta: Kingsport, Arkham, Innsmouth oraz Dunwich. Cieszy szczegółowość i mnóstwo detali w zilustrowaniu tych miejsowości, na minus zdecydowanie należy zaliczyć ciemną tonację planszy – przez to słabszą czytelność pól przy gorszym oświetleniu. Karty w grze są średniej grubości, giętkie i śliskie. Niestety, część posiada większy format i ciężko będzie je zabezpieczyć odpowiednimi koszulkami. Najbardziej okazałym elementem zestawu są jednak figurki zwłaszcza miniaturki bohaterów oraz przerażających Shoggothów – jest na czym zawiesić oko. Nie zabrakło również bajeranckiej kości ze żłobionymi symbolami.

Za oprawę graficzną tytułu odpowiada aż 4 artystów. Dla takich twórców jak Fred Jordan i Paul Kluka to zaledwie debiut w branży planszówkowej. Atha Kanaani posiada już większe doświadczenie (Traders of Osaka, Beyond Baker Street), a Chris Quilliams to już weteran nagrodzony Golden Geek za 2011 rok w kategorii najlepsza ilustracja (Kupcy i korsarze). Artyści wykonali wyśmienitą robotę zarówno budując klimat zagrożenia, jak i niesamowitości, ale także przepięknie ilustrując lokacje i portretując przerażających Przedwiecznych. I na koniec została jeszcze kolorowa instrukcja, która w przystępny sposób przybliża wszystkie prawidła rozgrywki. Nie zabrakło w niej klimatycznego wstępu, przedstawienia przykładowej rozgrywki i dokładnego opisu zdolności Badaczy oraz kart Przedwiecznych i Reliktów. Niestety, nie ustrzeżono się jednak poważnego błędu w tłumaczeniu – gracz co turę ma dociągać 2 karty z talii przywoływania, choć rysunek wyraźnie odnosi się do stosu kart gry! Całość wykonania i przygotowania edytorskiego zarówno od strony wydawcy pierwotnego (Z-man Games), jak i rodzimego (Lacerta) należy ocenić wysoko – brawa!

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Walka z Shoggothem to za mało!

W Pandemic: Czas Cthulhu uczestnicy rozgrywki wcielają się w Badaczy – postacie, które zetknęły się z przerażającą prawdą na temat starożytnych istot. Tylko działając wspólnie są w stanie zapieczętować 4 bramy i tym samym zapobiec przebudzeniu Przedwiecznych. Jeśli to się nie uda – świat pogrąży się w chaosie i szaleństwie, a gracze przegrają rozgrywkę!

Obeznani z mechaniką gry Pandemic poczują się jak w domu – niewiele reguł uległo zmianie. Rozkładamy planszę, a losujemy 6 kart Przedwiecznych i umieszczamy je zakryte na polach na lewo od karty Cthulhu. Tasujemy talię przywołania, a następnie przyzywamy startowych kultystów na planszę. Każdy otrzymuje kartę Badacza oraz jego figurkę i 4 żetony poczytalności. Następnie ustalamy poziom trudności. Karty wskazówek tasujemy z częścią kart reliktów (reszta tworzy zakrytą talię reliktów) i tworzymy stos, z którego następnie rozdajemy graczom odpowiednią liczbę kart na rękę. Do pozostałych kart w stosie dorzucamy jeszcze 4 karty przebudzenia i tak powstaje talia gry. Można zaczynać zabawę!

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Cała rozgrywka toczy się przez szereg następujących po sobie tur graczy, z których każda podzielona jest na 3 etapy:

  1. Akcje - każdy z graczy może wykonać maksymalnie 4 czynności, ale każdą z nich można powtórzyć nawet kilka razy. Podzielić możemy je na 2 rodzaje. Akcje związane z ruchem: chodzenie (przemieszczenie się na sąsiednie pole), podróż autobusem (na dowolne miejsce na planszy lub we wskazanym mieście) oraz przejście przez bramę (z jednego pola z bramą na planszy na inne pole z bramą). Pozostałe akcje to: pokonaj kultystę (należy ściągnąć jego figurkę z planszy), pokonaj Shoggota (wymaga aż 3 akcji i pozwala zdobyć kartę reliktu z zakrytej talii oraz usunąć miniaturkę z planszy), weź albo daj 1 relikt (obaj Badacze muszą być na tym samym polu planszy), weź albo daj 1 wskazówkę (przekazuje się tylko kartę w kolorze miasta na którym się stoi i oczywiście postacie graczy muszą być na tym samym polu planszy) oraz zapieczętuj  bramę (stojąc na polu z bramą odrzuć z ręki 5 kart wskazówek w kolorze miasta, w którym się znajdujesz – umieść na bramie odpowiedni żeton pieczęci – następnie zabierz i odłóż do zasobów figurek po 1 kultyście z każdego pola w tym mieście).
  2. Dociąganie - po wykonaniu swoich akcji gracz dociąga 2 karty z wierzchu stosu kart gry (Uwaga na błędny opis w polskiej instrukcji!). Należy pamiętać, że limit kart na ręce w dowolnym momencie rozgrywki to 7.
  3. Odkrywanie kart przywołania – należy odwrócić karty przywołania w liczbie równej aktualnemu poziomowi przywołania, która to wskazana jest poniżej najdalszego okrytego Przedwiecznego (startowo to 2). Karty odwraca się kolejno, a następnie umieszcza kultystów na wskazanych polach. Użyte karty lądują na stosie odrzuconych kart przywoływania. Teraz czas na kolejnego gracza!

Najciekawszym mechanizmem Pandemic: Czas Cthulhu jest niewątpliwie nieobecny w klasycznej wersji Rytuał przebudzenia. Dochodzi do niego, gdy na pole miałby być dołożony 4 kultysta lub Shoggoth przechodzi przez bramę. Rytuał przebudzenia polega na odkryciu kolejnej karty Przedwiecznego i zastosowanie jego efektu (niektóre z nich są trwałe!). Wzmocnić Badaczy mają obecne karty reliktów (potężne jednorazowe zdolności), a osłabić -  mechanika utraty poczytalności (ogranicza i zmienia zdolności specjalne Badaczy). Elementem zaskoczenia są tzw. karty przebudzenia zła, które mogą  dociągnięte podczas dobierania kart przez graczy. Sprowadzają one figurkę Shoggotha na planszę i zmuszają do umieszczenia kart z odrzutu na górę talii przywołania - lokacje teraz szybciej zapełniać się będą kultystami.

Gracze zwyciężają, gdy zapieczętują wszystkie 4 bramy, a przegrywają, gdy:

  • obudzi się ostatni Przedwieczny (Cthulhu),
  • w puli brakuje kultystów, a należy postawić nowych na planszy albo odrzucić,
  • w puli brakuje Shoggothów, a trzeba postawić nowych na planszy,
  • skończyły się karty gry,
  • wszyscy badacze są niepoczytalni.

Stary, ale nowy Pandemic

Interakcja w Pandemic: Czas Cthulhu jest mocno specyficzna, gdyż gracze nie rywalizują, a współpracują w celu wspólnego zażegnania niebezpieczeństwa – zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że wszystkie karty są jawne. Oczywiście, mocno obecny jest tu syndrom gracza alfa, który może zdominować rozgrywkę poprzez wydawanie uczestnikom poleceń. Pamiętajmy jednak, że to tylko zabawa i każdy w swojej turze suwerennie podejmuje decyzje co do wyboru przeprowadzanych akcji. Losowości w grze jest całkiem sporo, a wynika ona głownie z powodu losowego dociągu kart i utracie poczytalności poprzez rzut kostką. Wszystko się jednak da kontrolować poprzez przemyślane podejmowanie akcji i kontrolowaniu sytuacji rozgrywającej się na planszy. Gra posiada wbudowany mechanizm pozwalający na skalowanie w zależności od liczby uczestników rozgrywki – sprytnie pomyślany i obecny tylko podczas przygotowania partii. Zasady są przystępne nawet dla początkujących planszówkowiczów, gdyż gra nie jest nadmiernie złożona. Regrywalność ma zapewnić obecność w partii tylko 7 z 12 dostępnych Przedwiecznych, a także 4 z 7 Badaczy oraz możliwość doboru 1 z 3 poziomów trudności. Szkoda, że jednak nie pomyślano o dodatkowych wariantach rozgrywki - na te jednak pewnie przyjdzie poczekać do czasu wydania dodatków.

Tak jak można powiedzieć, że Pandemic zamiast o chorobach, mógłby być o zupełnie czymś innym – tak już Czas Cthulhu ciężko byłoby adaptować na zupełnie odmienny temat. Zasługą jest tu obecność klasycznych elementów obecnych w dziełach samotnika z Providence: Badaczy, Wielkich Przedwiecznych, pomniejszych pomiotów, plugawych ksiąg i przedmiotów oraz wszechogarniającego szaleństwa reprezentowanego poprzez utratę punktów poczytalności. Pandemic: Czas Cthulhu to pozycja niezwykle klimatyczna nie tylko ze względu na niesamowite ilustracje, odwołania mechaniczne, ale przede wszystkim poprzez budowanie atmosfery niesamowitości.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Pandemic: Czas Cthulhu pokazuje jak gra może w ciekawy sposób czerpać z podstawowej koncepcji. To nie zwykła inspiracja ani spora rewolucja, a całkiem udana ewolucja pomysłu Matta Leacocka. Oto zmieniamy zupełnie setting, dodajemy klimatyczną otoczkę i elementy odpowiadające nowym realiom i oczywiście wprowadzamy nieco zmian mechanicznych, ale takich, które fani klasycznego Pandemica bez problemu w mig przyswoją. Kto jednak nie znosi horroru, a zwłaszcza mitologii Lovecrafta winien tytuł omijać z daleka. Czas Cthulhu bowiem eliminuje największą bolączkę klasycznego Pandemica, a mianowicie czysto umowny temat i niesamowitą suchość klimatu – chyba że kogoś ekscytuje wcielanie się w epidemiologa i rozwiązywanie medycznej zagadki logicznej. Czas Cthulhu to, oczywiście, wciąż ten sam koncept ratowania świata, ale podany w jakże apetycznym sosie. Pandemic to bez wątpienia idealna pozycja na początek przygody z planszówkami – prosty, ekscytujący koncept, a do tego kooperacja. Cieszy, że marka jest rozwijana i na rynek trafiają tak klimatyczne implementacje jak Pandemic: Czas Cthulhu!

Plusy:

  • świetnie zaprojektowana wypraska
  • figurki (zwłaszcza przerażające Shoggothy!)
  • fantastyczna oprawa graficzna
  • niesamowity klimat (wreszcie!) produkcji          
  • mechanika Rytuału przebudzenia
  • to wciąż idealny gateway

Minusy:

  • poważny błąd w tłumaczeniu instrukcji
  • to wciąż ten sam koncept klasycznego Pandemica
  • zabrakło dodatkowych wariantów rozgrywki

 

Dziękujemy wydawnictwu Lacerta za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Pandemic: Czas Cthulhu (Pandemic: Reign of Cthulhu)
Seria wydawnicza: Pandemia
Typ gry: kooperacyjna
Projektant: Matt Leacock, Chuck D. Yager
Ilustracje: Fred Jordan, Atha Kanaani, Paul Kluka, Chris Quilliams
Wydawca oryginału: Z-Man Games
Data wydania oryginału: 2016
Wydawca polski: Lacerta
Data wydania polskiego: 2016
Liczba graczy: od 2 do 4 osób
Wiek graczy: od 14 lat
Czas rozgrywki: 40 minut
Cena: 139,99 PLN
Mechanika: Action Point Allowance System, Hand Management, Point to Point Movement, Set Collection



Czytaj również

Pandemic Legacy – sezon 2
Spustoszony świat
- recenzja
Pandemia - Laboratorium
Jeszcze bardziej śmiercionośna Pandemia
- recenzja
Pandemic: Lekarstwo
Kościany sposób na choróbska
- recenzja
Azul: Letni Pawilon
Do trzech razy sztuka?
- recenzja
Azul: Witraże Sintry
Jak zrobić to samo, ale jednak lepiej
- recenzja
Blackout Hongkong
Światełko w tunelu
- recenzja

Komentarze


KFC
   
Ocena:
0

Błędy, błędy błędy...

"Wskazówki potrzebne do uniemożliwienia jego wkroczenia do naszego świata są wokół ciebie"

Są też błędy w tłumaczeniu kart - nie wiem czy merytoryczne, ale na pewno są reczowe - źle przetłumaczone nazwy z uniwersum Cthulhu, w stylu "Pieczęć Lenga" i "Pieśń Kadatha".

Ech... czy te firmy nie mogą zatrudniać porządnych tłumaczy, skoro za grę potem wołają po 100-200 zł???

ŻENADA

20-09-2016 17:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.