PB4: Nightfall vs Dominion

Planszowe boje - część 4. Mrok rusza do boju

Autor: Maciej 'Repek' Reputakowski

PB4: Nightfall vs Dominion
Jakiś czas temu opublikowaliśmy recenzję Nightfalla. Adam Waśkiewicz przeanalizował różne aspekty jakości produktu i samej rozgrywki, często odwołując się do wydanych już w Polsce tytułów. Siłą rzeczy na plan pierwszy przy porównaniach wysuwa się król deckbuildingu, od którego wielu fanów planszówek rozpoczynało swoją przygodę z niekolekcjonerskimi karciankami, czyli Dominion.

Niniejszym zapraszamy na pojedynek obiecującego pretendenta z mistrzem wagi ciężkiej. Let’s get ready to rumble!


Wykonanie

Pomijając rozmiary pudełek, opakowania Nightfalla i Dominiona prezentują klasyczny, solidny poziom. Dodatkowo poręczny format pudełka do Zmroku sprawia, że jest ono naprawdę wygodne w transporcie i mieści się nawet w damskiej torebce (przetestowane!).

Niestety, im głębiej, tym gorzej, dla Nightfalla. Sporym atutem Dominiona jest bowiem porządna, przejrzysta wypraska, w której, ułożone w oznaczonych przegródkach, mieszczą się – z lekkimi oporami – nawet karty oprawione w koszulki. To rozwiązanie pozwala na dość szybkie rozkładanie stołu. Nightfall wypraski nie posiada, zastępują ją kartoniki z nazwami kart, które układa się poprzecznie w pudełku. Na początku wygląda to ładnie, ale po wyjęciu paru pierwszych zestawów przegródki przewracają się na siebie i utrudniają szukanie wylosowanych do rozgrywki wzorów. Co więcej, z niejasnych powodów kartoniki są za wysokie i nie mieszczą się w pudełku, wypychając jego przykrywkę.

Powyższe wady to jedynie detale, do których można się przyzwyczaić. Największym mankamentem Nightfalla jest jednak jakość kart. Ich brzegi są postrzępione, jakby źle wycięte, a papier odrobinę zbyt miękki. Zakup najtańszych koszulek to obowiązek. Na pocieszenie można dodać, że format kart tytułu Galmadrinu lepiej pasuje do standardowych protectorów, podczas gdy Kuźnie i Wioski nieco w nich latają.

Wygrywa: o długość karty i wypraski Dominion


Setting

Settingu w Dominionie jest tyle, co w Settlersach. Dla jednych to wada, dla drugich zaleta. Jak w mało której kategorii jest to kwestia bardzo indywidualna. Część graczy czerpie przyjemność z poruszania figurkami rycerzy i potworów, inni zaś potrafią równie dobrze wczuć się w psychikę drewnianego klocka. Bez urazy, w końcu i tak wszystko sprowadza się do matematyki.

Setting w Nightfallu powinien przypaść do gustu sympatykom tytułów RPG spod szyldu Świata Mroku. Relacja jest dość luźna, ale wampiry, wilkołaki, nieumarli i łowcy nawiązują do konwencji gotyckiego horroru w urbanistycznym środowisku. Pojawiający się na kartach sługusi są unikatowi, mogą się przedstawić z imienia, nicka i nazwiska. Samo uniwersum nie jest przesadnie rozbudowane i sprawia wrażenie dość pretekstowego, ale spuszczenie przeciwnikowi łomotu wilkołakiem Wielkim Dymem brzmi nieźle.

Wygrywa: praktycznie bez walki Nightfall, gdyż rywal nie wystawił reprezentacji


Oprawa graficzna

Przegrać z Dominionem w tej kategorii byłoby nie lada sztuką. Od samego początku seria nie grzeszyła urodą, a wiele ilustracji na kartach z trudem załapałoby się do amatorskich projektów. Z czasem średni poziom nieco się podniósł, ale wciąż wydaje się, że nad estetyką serii czuwa asystent woźnego w Rio Grande Games. I to pracujący na ćwierć etatu. Na tym tle Nightfall wypada bardzo dobrze, trzymając spójny klimat mrocznego świata. Zwłaszcza ilustracja na opakowaniu i wizerunki sługusów zasługują na wysoką notę.

Dominion odgryza się wampirom i wilkołakom przejrzystym, eleganckim layoutem (choć w polskiej wersji z justowaniem tekstu zasad bywa słabo) oraz uproszczonym stylem rysunku, który ułatwia szybkie rozpoznawanie wzorów. Ale to stanowczo za mało, by zwyciężyć w grze karcianej, w której ilustracje zajmują połowę powierzchni kartonika.

Wygrywa: pewnie, na punkty Nightfall


Mechanika

W świecie, w którym każdy nowy tytuł deckbuildingowy musi odnosić się do hitu Vaccarino, Nightfall znalazł swoją niszę. Ponieważ rozgrywka, liczona w turach, jest zazwyczaj krótsza, dobrze sprawdza się prostszy system zakupów. Ciekawie – w porównaniu ze zdobywanymi w Dominionie punktami zwycięstwa – prezentują się zadawane przeciwnikom rany. No i wreszcie jest Łańcuch, czyli naprawdę oryginalna koncepcja zagrywania kart, w tym w turze przeciwnika. Do tego dochodzi obowiązkowy atak na początku każdej własnej tury oraz możliwość bronienia się w turach rywali.

Jeśli zestawić te elementy gameplay’u z Dominionowymi, otrzymujemy zupełnie inną grę. Przyjęte rozwiązania są twórcze, czego nie można powiedzieć, na przykład, o Kamieniu gromu, który wygląda jak ubogi krewny Talizmanu. Istotną cechą Nightfalla jest duża agresywność i wynikająca z niej interaktywność rozgrywki. Tego w Dominionie często brakuje. Wystarczy, że nie wylosujemy żadnego ataku i partia składać się będzie z cyklu pasjansów, w których wygrywa najbardziej doświadczony gracz (wspierany odrobiną szczęścia). Te cechy Nightfalla i Dominiona nie są wadami. Warto jednak o nich pamiętać, bo nie każdy lubi znaleźć się w sytuacji, gdy po jednej pechowej turze lub zmasowanym ataku rywali nie ma już szans na zwycięstwo. A o to w Nightfallu nietrudno.

Nightfall wydaje się przy tym grą skierowaną do minimalnie bardziej "ogranego" gracza. Jego mechanika jest miodna i w gruncie rzeczy prosta, ale mniej intuicyjna. W jej przyswojeniu nie pomagają małe ikony kolorów łączących (na dodatek biały i żółty łatwo jest pomylić) oraz konieczność opanowania połączeń między poszczególnymi wzorami. Trudniej sobie wyobrazić w przypadku Nightfalla mądralę, który po dwóch partiach stwierdzi, że znalazł wygrywającą taktykę (sytuacja nagminna wśród dominionowych nowicjuszy i wzbudzająca wesołość u weteranów). Z tego powodu Dominiom ze swoją prostą, elegancką mechaniką, do której dodawane są stopniowo nowe zasady, pozostaje najlepszym wyborem, jeśli chcemy kogoś zarazić bakcylem deckbuildingu.

Wygrywa: Remis, ze wskazaniem na Dominiona lub Nightfalla, w zależności od dyspozycji dnia


Perspektywy rozwoju i wsparcie wydawców

"Karcianka niekolekcjonerska" to takie sprytne określenie na karciankę, którą się kolekcjonuje, ale od razu całymi zestawami. Oczywiście, trudno porównywać Dominiona czy Nightfalla z tradycyjnymi CCG, w których talie tworzy się przed partią z ogromnej ilości wzorów. Jedna rzecz jednak się nie zmienia: gra umiera, jeśli nie pojawiają się nowe dodatki.

Rio Grande Games dobrze wykorzystało sukces podstawki, a polski wydawca, Bard, co pewien czas wypuszcza pojedyncze rozszerzenia. AEG zasiliło Nightfalla już dwoma większymi dodatkami i szeregiem kart promo. W przypadku tego drugiego tytułu trudno jednak powiedzieć, jak potoczą się losy Galmadrinu, który nie posiada finansowego zaplecza w postaci sieci sklepów, a przy tym inwestuje również w gry fabularne (przede wszystkim w Zew Chtulhu). Pozostaje trzymać za gliwickie wydawnictwo kciuki, bo zaproponowany przez nich tytuł na pewno zasługuje na jeden dodatek rocznie.

Sporym atutem Dominiona jest także szeroka społeczność fanów. Mają oni ułatwione zadanie, chociażby ze względu na darmowy, sieciowy program BSW, który pozwala grać z ludźmi z całego świata 24 godziny na dobę. Dzięki temu polscy fani mogli zorganizować regularne rozgrywki Netowej Ligi Dominiona. Ponadto w zeszłym roku Bard zorganizował pierwsze Mistrzostwa Polski (poprzedzone regionalnymi eliminacjami), których zwycięzca reprezentował nasz kraj w Essen. Galmadrin zapowiadał rankingowe turnieje i wsparcie dla lokalnej sceny graczy, ale chyba nie posiada jeszcze zasobów (w tym ludzkich), by przeprowadzić taką operację.

Wygrywa: wyżej notowany na giełdzie Bard


Wynik końcowy

To, że Dominion stanowi punkt odniesienia dla gier opartych na deckbuildingu, nie oznacza, że każdą grę łatwo z nim zestawić. Szczególnie w sytuacji, gdy autorzy szukają nowych rozwiązań i nie trzymają się sztywno kanonu wyznaczonego przez Donalda X. Vaccarino. To właśnie przypadek Nightfalla, który jako całość nie jest zapewne produktem lepszym od Dominiona. Ma jednak swój własny styl i pomysł, które mogą wystarczyć, by przekonać do siebie wielu graczy.

Wygrywa: mimo wszystko Dominion, ale po meczu, który nie był jednostronny i pokazał, że formuła niekolekcjonerskich karcianek opartych na mechanice deckbuildingu jest daleka od wyczerpania.

Dziękujemy wydawnictwu Galmadrin za przekazanie egzemplarza Nightfall na potrzeby stworzenia artykułu.