» Recenzje » King's Forge

King's Forge

King's Forge
Bycie królewskim kowalem to zaszczyt – prócz sławy przynoszący także majątkowe korzyści. Nic więc dziwnego, że w szranki o ten tytuł stanęło mnóstwo chętnych. Trzeba tylko uważać, by nie pójść w ślady skróconego o głowę poprzednika!

King’s Forge wydany sumptem Starling Games to debiutancki projekt Nicka Sibicky’ego, który stworzył później jeszcze kosmiczną strategię Farlight. W swojej pierwszej grze postawił przed graczami proste zadanie – od 2 do 4 osób rywalizuje o stanowisko królewskiego kowala, wykuwając różne przedmioty za pomocą… kości. Z tego względu w pudełku znajdziemy mnóstwo, bo aż 91 kostek w sześciu kolorach, reprezentujących metal (44), drewno (22), klejnoty (14), magię (10), bibliotekę i cmentarz (2 i 1). Z kolei przedmioty, jakie stworzymy w ogniach kuźni pokazane są na kartach (33) charakteryzujących się prostymi, ale równocześnie bardzo ładnymi i wręcz bajkowymi, dzięki ciepłym barwom, ilustracjami. Ponadto dostajemy jeszcze 21 kart, w tym 18 zbieractwa, znacznik pierwszego gracza, 12-stronicową instrukcję, 4 kafle kuźni oraz planszę główną i 4 kafle doków, którymi możemy zastąpić planszę, gdy zależy nam na zaoszczędzeniu przestrzeni.

Przygotowując się do zabawy, wystarczy rozłożyć planszę, na którą w wyznaczonych miejscach trafiają nasz surowce – kości. Zależnie od liczby graczy, losujemy od 9 do 13 kart przedmiotów. Trzy o najniższej wartości – zapisanej w rogu karty – lądują w centrum planszy, zaś pozostałe układamy rosnąco tuż wyżej, także na wyznaczonym miejscu. Następnie należy skonstruować talię zbieractwa przedstawiającą różne miejsca – 4 konkretne lokacje zawsze muszą brać udział w rozgrywce, lecz wybór pozostałych 7 to już dzieło losu. Talię kładziemy na planszy i odkrywamy z niej 4 karty. Na koniec gracze otrzymują kafle kuźni oraz po 5 czarnych kości i można rozpalać palenisko. Gra toczy się, dopóki któryś z kowali wykuje 5 (lub 4 w duecie) przedmiotów, co pozwoli mu zadomowić się w królewskiej kuźni.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Mechanika bazuje na budowaniu puli kości i wykorzystywaniu jej do tworzenia coraz to bardziej skomplikowanych przedmiotów. Wszystkie tury przebiegają w ten sam sposób i składają się z 3 faz. Początkowe 5 czarnych kości tworzy nasze Zasoby. Uczestnicy na zmianę wybierają jedną z kart zbieractwa, kładą ją przed sobą i puste miejsce uzupełniają dociągiem z talii. Tak pozyskane karty oferują zwykle dwie zdolności, górną i dolną, przy czym możemy skorzystać tylko z jednej. W tym celu na zdobytej karcie umieszczamy kości z Zasobów zgodnie z wymogami, np. 3 dowolne kości, 2 niebieskie i 1 dowolna, 2 czerwone i tak dalej. Większość akcji prowadzi do pozyskania jednej lub kilku kości z planszy głównej – należy je wtedy przenieść na kafelek kuźni, co symbolizuje, że będą dostępne dopiero od następnej tury. Również z umieszczonych na kartach kości skorzystamy dopiero w następnej rundzie, lecz kilka kart wymaga pozbycia się użytych kostek na stałe. Warto zatem rozsądnie planować swoje ruchy.

Gdy już wszyscy kowale zgromadzą potrzebne surowce (lub spasują), przechodzą do fazy tworzenia. Aktywny gracz rzuca wszystkimi kośćmi z Zasobów (bez umieszczonych na kartach Zbieractwa i kaflu kuźni), po czym porównuje wyniki z wymogami leżących 3 kart przedmiotów. By godziny spędzone nad kowadłem nie poszły na marne, kolor kości musi pokrywać się z kartą, zaś liczba punktów na poszczególnych kostkach nie może być niższa. Wprawdzie mamy tylko jeden rzut, ale, o ile kości pozwolą, możliwe jest wykucie paru rzeczy w jednej turze. Przykładowo: dwa przedmioty łącznie wymagają 2 czerwonych trójek i 4 czarnych czwórek, co w praktyce oznacza, że możemy podjąć się wyzwania, dysponując zarówno 6 kośćmi w tych kolorach, jak i 10, zwiększając tym samym szanse powodzenia. Stąd też biorą się swego rodzaju dylematy – czy warto inwestować w kolejne surowce, które będą dostępne dopiero w następnej turze, obniżając pulę Zasobów przed rzutem?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Na tym mechanika się nie kończy. Akcje z kart Zbieractwa umożliwiają manipulowanie wynikami kości poprzez dodawanie oczek, przerzucanie czy zmianę wszystkich jedynek na szóstki. Najwięcej emocji (i protestów niezadowolonych współgraczy) wywołuje… kradzież. Otóż poza wykuwaniem przedmiotu możemy także zdecydować się na przywłaszczenie sobie efektów pracy rywala. W tym celu złodziejaszek musi wyrzucić równą bądź większą liczbę oczek od prawowitego właściciela. Jeśli mu się nie powiedzie, w następnej turze dzieło metalurgii będzie już bezpieczne przed zakusami konkurentów.

Gdy wszyscy spasują lub spróbują wyprodukować przedmioty, tura dobiega końca. Wystarczy wówczas zebrać wszystkie kości z użytych kart, kafla kuźni i wykutych przedmiotów, i umieścić je w swoich Zasobach, które posłużą do aktywacji zdolności z kart, planszy i dalszym wykuwaniu w kolejnych turach. Poza tym zbieramy wszystkie (również użyte) karty Zbieractwa, tasujemy i ponownie odkrywamy cztery z nich.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

King’s Forge to sympatyczna turlanka, w dodatku bardzo ładna, jednakże nie jest tytułem na długie godziny. Kompletowanie i zarządzanie pulą kości przy pierwszych kontaktach z grą bawi, ale łatwo o przesyt, gdyż rozgrywka ogranicza się do manipulowania kośćmi, by pozyskać kolejne potrzebne do... tego samego. Wszystko sprowadza się do pozyskiwania i wymiany kości na inne i brakuje jakiegoś urozmaicenia. Niemniej produkcja Nicka Sibicky’ego dostarcza zabawy związanej ze spełnianiem kryteriów kart i pozwala zasmakować w negatywnej interakcji (kradzieże!), która nie jest na tyle intensywna, by zepsuć zabawę bardziej pacyfistycznie nastawionym graczom. Ma to jednak swoje ograniczenia, partie nabierają kolorytu przy trzech i czterech osobach. W duecie gracze często obierają za cel różne przedmioty i kompletują odmienne pule kości, przez co rzadziej szkodzi się drugiemu graczowi i rywalizacja przybiera bardziej korespondencyjny charakter.

Rozczarowuje też cel zwycięstwa. Zapoznając się z kartami, można było mieć nadzieję, że ich wartość odegra większą rolę przy rozstrzyganiu gry, lecz pełni ona tylko funkcje porządkowe i wpływa na wynik, jeśli dojdzie do remisu. Cel ustanowiony jako przygotowanie 4 lub 5 przedmiotów wiąże się z wyścigiem o jak najszybsze wykucie najprostszych przedmiotów, a bardziej skomplikowane bywają ignorowane. Efekt? Czasami misterne kombinowanie, by pozyskać odpowiednią liczbę rzadszych kości nie przybliży nas do wygranej, co obniża przyjemność obcowania z tytułem.

Wystarczy spojrzeć na zawartość pudełka, by stwierdzić, iż gra zawiera mnóstwo losowości – właściwie nie może być inaczej, skoro dostajemy aż 91 kostek. Zbieranie surowców zależy niemal tylko od zarządzania Zasobami, czyli kośćmi, jednakże nieodłącznym elementem zabawy w kowala są rzuty i liczenie na szczęście. Warto przy tym pamiętać, że rezultaty można modyfikować na parę sposobów, w dodatku obszerniejsza pula kości zwiększa szanse na korzystny wynik. Jeżeli więc nie macie alergii na jakiekolwiek przejawy losowości czy rozstrzygania akcji kośćmi, nie będzie wam ona przeszkadzać.

Warto zaznaczyć, że chociaż tytuł nie został wydany w polskiej wersji językowej, to angielska instrukcja liczy raptem kilka strona. Mechanika zaś jest na tyle prosta, a symbole na na większości kart wystarczająco intuicyjne, żeby umożliwić rozgrywkę również graczom w mniejszym stopniu zaznajomionym z mową Szekspira.

Produkcję łatwo sklasyfikować jako tytuł lekki, który sprawdzi się, gdy mamy ochotę na coś prostego i szybkiego, bez ryzyka długiego oczekiwania na ruchy współgraczy. Prostota reguł i atrakcyjna oprawa wraz z paroma dylematami, jakie czekają graczy w trakcie zabawy powinny zaciekawić świeżych planszówkowiczów i sprawdzać się w roli kościanego fillera. Nie jest to jednak pozycja dla każdego, a akcje sprowadzające się do wymiany jednych kości na inne nie wydłużają żywotności tytułu.

Plusy:

  • szybka i przyjemna turlanka
  • bardzo ładne wykonanie
  • kradzież przedmiotów
  • sporo akcji...

Minusy:

  • ...ale to tylko wymiana kości
  • w duecie mniej interakcji
  • za mała rola wartości kart

Dziękujemy wydawnictwu Starling Games za przekazanie gry do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: King's Forge
Typ gry: familijna
Projektant: Nick Sibicky
Ilustracje: Jonathan Kirtz
Wydawca oryginału: Game Salute, Starling Games
Data wydania oryginału: 2014
Liczba graczy: od 2 do 4
Wiek graczy: od 14 lat
Czas rozgrywki: ok. 60 min.



Czytaj również

King's Forge: Gold
Kościane złoto
- recenzja
Everdell
Wielkie miasta leśnych stworzeń
- recenzja
A War of Whispers
Cicha gra o dużą władzę
- recenzja
Archmage
Eksploracja i magia
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.