Budowa Miasta

Jak to miło mieć miliony dolarów…

Autor: Henryk Tur

Budowa Miasta
Chcecie zarobić grube miliony dolarów? No cóż, to raczej pytanie retoryczne – któż by nie chciał? Zanim zaczniecie w życiu, możecie spróbować w grze, która przywodzi na myśl skrzyżowanie Monopoly z Morzem Chmur.

Za powstanie tego tytułu odpowiada Tom Dalgliesh, twórca wielu gier wojennych (jak Crusader Rex czy Quebec 1759) i właściciel Columbia Games. Ilustracje wykonali Tomasz Larek (doskonale znany z oprawy graficznej do takich tytułów jak 13 Duchów czy Atak Zombie) oraz Cezary Szulc. Projektant odszedł od klimatów wojennych na rzecz rozwoju i prosperity, które można osiągnąć dzięki zbudowaniu tętniącej życiem metropolii, dostarczającej mieszkańcom szereg miejsc komercyjnych i rekreacyjnych, jak pływalnia, kino czy centrum handlowe.

Produkcja dedykowana jest dla 2-6 graczy w wieku minimalnym 10 lat. Oznacza to, że rozgrywka nie będzie przesadnie skomplikowana. Po otwarciu pudełka widzimy złożoną planszę, która jest odzwierciedleniem biurka projektanta – z boku stoi kubek z kawą, leżą cyrkiel i ołówek, a nawet misie-żelki (wiadomo, po słodkim lepiej się myśli). Centralna część to cztery kwadraty oznaczające części miasta – przemysłową, komercyjną, willową oraz biurową. Oprócz niej znajdziemy praktyczny woreczek na 48 drewnianych sześcianów i tyleż samo naklejek na nie, 45 kart udziałów oraz 93 tekturowe monety o wartościach 1, 5 i 10 milionów. Pierwsze przygotowanie do gry zajmie trochę czasu, ponieważ musimy nakleić oznaczenia na sześciany, a jako że nie są one duże, wymagane jest skupienie i precyzja.

Zaczynamy zdobywać fortunę

Budowa Miasta nie jest produkcją, w której zaczynamy od zera i mozolnie wspinamy ku coraz większemu bogactwu. Na początku każdy z graczy dostaje pewną kwotę – uzależniona jest ona od liczby osób biorących udział w zabawie. Przy dwojgu jest to 60 milionów na osobę, a przy każdym dodatkowym graczu kwota spada o 10 milionów, przy czym przy pięciu osobach wynosi 35, a przy sześciu po 30 mln. Klocki wrzucamy do woreczka (który może być bardzo przydatny również przy innych tytułach, np. Carcassone) i każdy uczestnik rozgrywki wyciąga po cztery. Posegregowane karty udziałów kładziemy z boku i ruszamy!

Miasto ma 12 ulic – oznaczone są od A do H. Na każdej można ustawić do 4 budynków. Ale nie można robić tego w sposób dowolny – budynki mają one wspomniane naklejki, więc np. mając klocek A3 trzeba go postawić na ulicy A pod numerem 3. Każdy budynek kosztuje pewną kwotę – jest ona określona na naklejce i należy wpłacić ją do banku, uszczuplając swoje zasoby. Jest kilka reguł dotyczących stawiania budynków. Na początku zabawy można dawać je tylko na miejscach na końcu ulicy lub jej początku (czyli np. D1 lub D4). Dopiero, gdy którychś z nich już stoi, można w jego sąsiedztwie "wybudować" kolejny. A co w sytuacji, gdy gracz nie posiada takiego budynku? Wówczas jest możliwość postawienia klocka na pustym polu, które nie sąsiaduje z żadnym innym gmachem, ani nie jest oznaczony jako 1 lub 4, ale płaci się wówczas dwa razy więcej, niż wynosi jego normalny koszt.

Po postawieniu budynku można kupić udział w jednym z lokali, które przygotowane są przez władze miasta dla ludu pracującego miasta. Istnieje dziewięć obiektów tego typu: pływalnia, kino, centrum handlowe, park rozrywki, teatr, kawiarnia, restauracja, hala sportowa oraz stadion. Najważniejsze są ten pierwszy i ostatni – umieszczone zostały w przeciwległych narożnikach (pływalnia – lewy górny, stadion – prawy dolny) i gdy utworzymy pomiędzy nimi ciąg zabudowanych ulic, gra dobiega końca. O tym szerzej za chwilę, teraz wróćmy do udziałów. O ile stawianie budynków wywołuje u mnie skojarzenia z Monopoly, o tyle udziały przywodzą na myśl Morze Chmur. W tamtej grze gracze zbierają m.in. artefakty – im mają więcej artefaktów danego rodzaj, tym więcej punktów na końcu gry zyskują. Tutaj jest tak samo – każdy obiekt ma 5 kart udziałów. Kupujemy je, spodziewając się osiągnąć zyski. Ich wysokość zależy od liczby posiadanych dla danego obiektu. Przykładowo – jeden udział w hali sportowej daje 7 milionów zysku, ale dwie – już 14, a 3 – 21. Co bardzo miłe, pierwsza karta udziału jest darmowa, a co mniej – każda zostająca na stole droższa. Udziały leżą na stosiku, gdzie na górze znajduje się pierwszy, darmowy, a po nim każdy kolejny jest droższy. I na przykład trzeci udział w teatrze to 3 miliony, a piąty już 5 milionów.

A kiedy udziały przyniosą zyski? Bank wypłaca je wtedy, gdy ulica, przy której stoi dany obiekt, zostanie ukończona, a więc staną przy niej cztery budynki.  W niektórych przypadkach można liczyć nawet na trzykrotną wypłatę – na przykład hala sportowa stoi przy skrzyżowaniu ulic E, F i G. Posiadacz udziałów zyskuje gotówkę w momencie ukończenia każdej z ulic. Udziały to także inwestycja na czarną godzinę. Gdy zabraknie żywej gotówki, można sprzedać posiadaną przez siebie kartę udziału do banku za połowę jej nominalnej ceny. Nie dotyczy to darmowych kart oraz takich, które nie przynoszą zysku, czyli obiektu przy już zabudowanych ze wszystkich stron ulicach.

Gdy miasto zostanie zabudowane tak, że budynki tworzą nieprzerwaną ścieżkę od pływalni do stadionu, następuje koniec gry. Osoba, która postawi ostatni budynek, zamykający tą drogę, dostaje 20 milionów premii. Potem następuje ostatnia wypłata udziałów i podliczamy zgromadzone środki. Kto ma więcej – zostaje zwycięzcą. W przypadku remisu wygrywa osoba, która wydała więcej na udziały, a jeśli i to nie przynosi rozstrzygnięcia mamy dwoje zwycięzców.

Jak to jest być budowniczym?

Zasady Budowy Miasta są wręcz banalne – nawet osoba, która pierwszy raz w życiu zasiądzie do gry planszowej, pojmie je najdalej w dwie minuty. Rozgrywka jest prosta i szybka – co nie oznacza jednak, że nie można kombinować. Każdy gracz skupia się przede wszystkim na budowaniu tych ulic, przy których znajdują się obiekty, w jakich ma udziały. Pozwala to innym grać tak, aby pośrednio mu szkodzić – na przykład do ukończenia ulicy brakuje mu klocka, który  ma kto inny i złośliwe wstrzymuje ukończenie prac, aby oponent nie zarobił. Jedna osoba staje się bankierem, który przyjmuje pieniądze do banku, wydaje resztę i wypłaca udziały. Tutaj pojawia się w sumie największy minus produkcji – brak żetonów o nominale 2 milionów. Jest to bardzo niepraktyczne i sprawia, że układamy coraz większe kupki jedynek.

Po prawdzie mechanika gry z prawdziwą budową miasta ma tyle wspólnego, co plansza z prawdziwym stołem projektanta, ale zabawa jest bardzo miła i nikogo nie nuży. Dlatego doskonale nada się na spotkania rodzinne, spędzenie czasu ze znajomymi, itp. Sprawdza się we dwie osoby, jednak im więcej – tym lepiej, ponieważ ulice budowane są szybciej i ma się więcej możliwości szkodzenia rywalom. Długość rozgrywki powinna zamknąć się w czasie 30-45 minut. Tytuł ten nie jest polecany dla graczy szukających licznych możliwości w rozgrywce. Mamy tu dziecinnie prostą, relaksującą zabawę, w której na pewno nie będzie się nadużywać szarych komórek. Nie oznacza to jednak, że jest zła – mamy do czynienia z porządnym średniakiem, idealnym na krótsze posiedzenia, aczkolwiek po jednej rozgrywce nie ma się ochoty, aby zaczynać od początku.

Plusy:

Minusy:

Dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie egzemplarza gry do recenzji.