Bonaparte

Wojny mocarstw...

Autor: Maciej 'lucek' Sabat

Bonaparte
Poświąteczne popołudnia, wolne od zajęć wszelakich, są idealnym terminem na rozegranie kilku partyjek w dobre (a czasem mniej dobre) gry planszowe. Kierując się tą zasadą spotkaliśmy się grupowo w siedzibie wydawnictwa Imperium na kilkugodzinne męczenie ich najnowszej produkcji.

Bonaparte to kawał porządnej strategii. Masa żetonów, wielka plansza, duże karty państw, karty rozkazów – rozłożona gra robi wrażenie i z trudem mieści się na stole. Poziom wydania instrukcji równie sympatyczny - kredowy papier i czytelna czcionka to niby standard, ale standard przyjemny i godny pochwały. Żetony duże i czytelne, łatwo wychodziły z wyprasek. Podobno plansza, złożona z czterech elementów, wygina się po pewnym czasie, ale na testowanym egzemplarzu nie było tego widać.

Celem gry jest zdobycie określonej ilości Punktów Historii, zaznaczanych na torze zwycięstwa umieszczonym na planszy. Każdy z graczy steruje jednym mocarstwem europejskim – do wyboru mamy Brytyjczyków, Francuzów, Prusaków, Austriaków, Rosjan i Turków. Na Karcie Mocarstwa umieszczone są Schematy Armii, Zasady Specjalne (różne dla wszystkich mocarstw), oraz przyjemna dla oka grafika.

Armie składać się mogą z trzech formacji wybranych spośród czterech rodzajów jednostek – piechoty, kawalerii, artylerii oraz jednostki specjalnej dla danego mocarstwa. Dodatkowo, do jednej z armii przyłączyć można Dowódcę – na przykład Napoleona. Armie przemieszcza się za pomocą Kart Rozkazów. Pamiętać trzeba jednak, że tych kart używa się również w walce, trzeba więc rozsądnie i taktycznie gospodarować swoimi zasobami. Wojska zajmują prowincje, okupują je lub pozostawiają w nich garnizony, pilnujące porządku i zbierające podatki. Bardzo często dochodzi do konfrontacji zbrojnych, ale nie są one jedyną drogą do zwycięstwa. Do dyspozycji graczy pozostają Akcje Specjalne – mamy możliwość wywołania buntu wojsk, rebelii w prowincji oraz przekupienia wrogich garnizonów.

Rozgrywka podzielona jest na fazy. Rozpoczyna się od fazy finansów – zbieramy podatki, opłacamy żołdaków, tworzymy armie, floty i zaciągamy rekrutów. Następnie rozgrywana jest faza akcji - trzy Kampanie – wiosenna, letnia i jesienna. W trakcie Kampanii przemieszcza się wojska, dokonuje uzupełnień armii rekrutami, toczy bitwy i stawia garnizony.

Zimą wszyscy zbierają się na Kongresie, gdzie ustalane są decyzje polityczne. Wygrane bitwy oraz niektóre prowincje dają głosy na arenie politycznej. Gracze kolejno przedstawiają propozycje włączenia do swoich imperiów okupowanych terenów. Zwycięstwo w głosowaniu oznacza włączenie terytorium w obszar Macierzy. Po fazie dyplomacji rozkłada się Rozkazy Specjalne – wspomniane już wyżej rebelie, przekupstwa, bunty wojsk mogą wprowadzić spore zamieszanie na mapie. Oczywiście, trzeba za nie słono zapłacić z zebranych podatków – a przecież żołd, utrzymanie floty i garnizonów oraz zaciągi również sporo kosztują.

Miód wylany, pora na łyżkę smoły. Nie ma co się oszukiwać – gra polega na uzyskaniu dominacji wojskowej. Bez zbudowania solidnego zaplecza w postaci co najmniej pięciu armii, nie ma co liczyć na zwycięstwo. Wojsko równa się pieniądze. Państwa startują z różnymi dochodami, bardzo uprzywilejowana jest Francja, która przy okazji posiada niezwykle mocnego dowódcę. Wyspiarze mają lekko utrudniony start, relatywnie niewielki dochód i konieczność prowadzenia desantów. Prusy zdecydowanie dominują w bitwach, głównie dzięki Kirasjerom. Wysokie dochody Austriaków i ich szybki rozwój kontrować musi Turcja, której w naszych rozgrywkach zabrakło.

I tu jest największy problem Bonapartego - żeby grało się naprawdę dobrze potrzeba sześciu osób. Rozgrywka przy pięciu graczach jest niezła, ale wyraźnie brakuje szóstego Mocarstwa, kontrującego poczynania Austriaków. Cztery osoby przy stole bawić się będą przeciętnie. Istnieją co prawda scenariusze na dwie i trzy osoby, ale gra nie pokaże wówczas nawet 30% swojej mocy. W instrukcji brakuje krótkiego tekstu, który zasugerowałby mniej doświadczonym graczom wagę negocjacji i układów.

Podsumowując, mimo pewnego poziomu uproszczenia (szczególnie walki), nadal należy się ostro nakombinować, żeby doprowadzić swoje Mocarstwo do zwycięstwa. Zakulisowe pakty, strategie dyplomatyczne, układy pomiędzy graczami są esencją tej gry – wszystkie Kampanie rozgrywają się tak naprawdę ponad planszą. Stopień interakcji między graczami jest przyjemnie wysoki, za co należy Autorów szczególnie pochwalić. Bonaparte to świetna produkcja. Poziomem i estetyką wydania zaczyna zahaczać o produkcje zachodnie, sama mechanika gry jest co najmniej dobra a rozgrywka naprawdę emocjonująca. Jednocześnie, produkt nie jest kierowany jedynie do fanatyków gier strategicznych, zasady są łatwe do przyswojenia i mieszczą się na 24 stronach nasyconej grafikami instrukcji w formacie A5.