7 dni Westerplatte

Wygrać, by się poddać

Autor: Paweł 'BeeRee' Spryszyński

7 dni Westerplatte
Tak, taki jest cel tej gry, faktycznie zaskakujący, ale znajduje swoje odniesienie w historii naszej Ojczyzny. Nie jest trudno go spełnić na planszy, pamiętać jednak należy, że to familijne odzwierciedlenie siedmiu dni walk, w których za naszą Ojczyznę przelało krew wielu żołnierzy.

Na placu boju

Trzeba przyznać, że 7 dni Westerplatte jest grą wydaną świetnie w każdym calu. Duża, składana na cztery plansza dobrze oddaje klimat minionych wydarzeń, jest bardzo czytelna i nie odgina się od stołu. Instrukcja pomimo, że rozbiegana, jest zrozumiała i zawiera we wstępie historyczny opis wydarzeń z września 1939 roku popełniony przez Mariusza Wujtowicz-Podhorskiego. Wewnątrz pudła znajdziemy także cztery odpowiednio wycięte i pomalowane pionki, siedemdziesiąt sześć, co prawda cienkich, ale wytrzymałych kart z bardzo klimatycznymi grafikami. Są podobne i w trakcie rozgrywki można nie odróżnić haubicy od CKMa, ale to mała cena za tak piękne obrazki. Dostajemy również piętnaście grubych żetonów i sześć dwustronnych kafli akcji wykonanych z identycznej jakościowo tektury. Ponadto mamy masę drewnianych znaczników i cegiełek, z których będziemy układać mur. Pośród nich znajduje się pięć ran w kształcie kropli krwi. Tak jak wspomniałem wszystko jest dopracowane w najmniejszym szczególe. Na wielkie wyrazy uznania zasługuje też fantastyczna wypraska, która jest kopią tej z Zakonu Krańca Świata.

7 dni

Gra jeśli chodzi o swoją złożoność, jest całkiem prosta. Aby rozpocząć rozgrywkę wystarczy potasować karty i ułożyć w odpowiednich miejscach, oraz ustawić na planszy i kaflach cegiełki muru, co bywa frustrujące. Po kilku rozgrywkach jednak czynność ta staje się wręcz zabawna. Żołnierzom należy również wydać przydział amunicji i zaopatrzyć budynki.

Kiedy rozpoczniemy już grę, to po ruchu każdego z graczy należy wyciągnąć kartę i ułożyć ją w odpowiedniej kolumnie na planszy, zgodnie z oznaczeniem. Jeśli tor oznaczony tą samą literą co karta jest zajęty, to kartę umieszczamy na najbliższym wolnym polu po lewej. U dołu każdej karty znajdują się podstawowe informacje na jej temat. Wytrzymałość, szybkość, siła ataku, oraz rozkaz natarcia dla dwóch kolumn. Oczywiście karty w tych kolumnach przesuwamy w stronę muru o wartość ruchu przesuwanej karty. Sprawa ma się inaczej w przypadku kart z samolotem. Po dociągnięciu takiej karty zobaczymy informację, która z cegieł zostaje rozbita, przesuwamy karty z dwóch wskazanych torów i obniżamy morale o jeden. Za spadek morale trzeba oczywiście zapłacić pewną karę. Na początku z budynków należy zdjąć jakieś zasoby w postaci miny, amunicji moździerzowej czy cegły. Potem zaczniemy tracić możliwość szybkiego przemieszczania się, a na końcu oddać będziemy musieli amunicję. Po kolejnym bombardowaniu znacznik morale wróci do punktu wyjścia.

No dobrze, skoro już wiemy jak wygląda najazd niemiecki, to postarajmy się mu zapobiec. W swojej turze gracz dowodzący obroną może przesunąć się o dwa pola i wykonać jedną akcję. Kolejność tych trzech ruchów jest dowolna. Poprzez pola rozumiemy kafle budynków i wysunięte pozycje strzeleckie. Jako akcję gracze mogą wykorzystać zdolność budynku lub oddać strzał. To wszystko zależy od tego, gdzie się znajdują. Za pomocą budynków możemy podkładać miny, które wybuchną i zniszczą jednostkę zaraz po tym jak ta na nią wejdzie, uzupełniać amunicję, naprawiać zniszczone cegły w murach, odpychać wroga od murów, gdyż niemieccy operatorzy ciężkich karabinów maszynowych strzelają dopiero jak dotrą pod mur. Można również strzelić moździerzem, który zadaje zawsze dwie rany oraz podnieść morale o jeden. Strzelać można z pozycji obronnych wysuniętych przed budynki. Co ciekawe, nasi oficerowie są tak wspaniali, że zawsze sięgają celu, a co jeszcze ciekawsze, kiedy znajdą się na tej samej pozycji z innym graczem mogą strzelić celnie z dwukrotną siłą. Warunkiem jest oddanie przez każdego z nich znacznika amunicji.

Każda zestrzelona jednostka wroga trafia na stos kart odrzuconych. Takich stosów jest siedem i symbolizują siedem dni obrony Westerplatte. Na każdy taki stos trafia osiem kart, po czym następuje wydarzenie. Może być ono dobre lub złe. Możemy na przykład coś dostać, albo wylosować bombardowanie. Po trzecim wydarzeniu uzupełnia się budynki - jeśli można tak to ująć - do pełna.

Ostateczna konfrontacja

7 dni Westerplatte jak pewnie już się domyśleliście to gra kooperacyjna, Jej autorem jest Łukasz Woźniak, który zaczyna nas przyzwyczajać, że projektuje nietrudne gry, w które warto zagrać. Poprzez to, że decyzje, które się podejmuje są raczej oczywiste dla zaawansowanych graczy i można wyeliminować syndrom lidera. Gra jest też dobra w przypadku grania z dzieciakami, które same te decyzje będą podejmować i nie wpłynie to zbytnio na przebieg rozgrywki, jeśli wybiorą źle. Losowość jak w każdym co-opie jest znaczna, dużo mniejsza niż w Ghost Stories, większa natomiast niż w Pandemii.

Gra nie oferuje ogromu opcji do wyboru, ale mechanicznie jest udana i gra się w nią bardzo przyjemnie. Kluczem do zwycięstwa jest dobre wykorzystanie wszystkich budynków, zasobów jak i współpraca graczy. Nie ma na przykład zbędnych kafli, lub takich, których użyjemy raz na dziesięć partii. Nie ma się też wrażenia, że cokolwiek zostało dodane do tej gry na siłę.

Mam pewne zarzuty co do skalowalności. Co prawda im więcej graczy tym więcej kart wchodzi do gry, ale też dużo łatwiej jest się spotkać i eliminować wroga. Regrywalność tej pozycji też nie jest najlepsza, gdyż cały czas robimy praktycznie to samo, ale to raczej jest wada gatunku, nie konkretnego tytułu. Na plus tego tytułu na pewno wpływa fakt, że zawiera różne poziomy trudności, budynki stawiane są w różnych miejscach, a oddziały niemieckie są dobierane losowo.

Na najwyższym natomiast poziomie stoi wykonanie tej gry. Choć klimat w grach to rzecz raczej umowna to w przypadku tej produkcji, grafiki są godne pozazdroszczenia, również perfekcyjne rozplanowanie planszy okraszone zostało świetnymi obrazkami. Natomiast drewniane elementy zostały doskonale wycięte i pomalowane.

7 dni Westerplatte warto poznać, zwłaszcza, jeśli będziemy chcieli pograć z dzieciakami w grę kooperacyjną.

Plusy:

Minusy:

Dziękujemy wydawnictwu G3 za udostępnienie gry do recenzji.