7 Cudów świata

Dobra mechanika w zbędnym anturażu

Autor: Paweł 'Szept' Furman

7 Cudów świata
W Mystery of the Abbey szukamy mnicha zabójcy, w Osadnikach z Catanu rozbudowujemy osady kolonistów, w Manili przemycamy towary na dżonkach. Kierując się tą prostą zasadą wydawać by się mogło, że 7 Cudów Świata musi polegać na budowaniu dobrze znanych, starożytnych budowli. – a ponieważ do czynienia mamy z eurogrą, zasady gry tylko lekko nawiązywać będą do tego, jak naprawdę taka budowa wygląda. Tymczasem w 7 Cudach Świata wzniesienie którejś tytułowych budowli jest pomocne w grze, ale nie konieczne. W zasadzie to tylko dodatkowe działanie, na które możemy się zdecydować, gdy nie mamy na ręce żadnych ciekawych kart do zagrania.

Ci, którzy znają moje recenzje po przeczytaniu powyższego akapitu pomyśleli zapewne, że znowu zacznę się czepiać gry i obnażać jej słabości. Cóż, w zasadzie poza wspomnianym potraktowaniem starożytnego anturażu jak piątego koła u wozu grze nie można nic zarzucić. Jest to jedna z ciekawszych pozycji w jakie w ostatnim czasie grałem. Dobrze przemyślane rozwiązania mechaniczne dostosowane do różnej liczby graczy. Proste zasady pozwalające jednak na nieschematyczne rozgrywki. Reguły, które można wytłumaczyć w pięć minut, a pojedyncza partia do skończenia w około pół godziny. Duża w tym zasługa zasad, które pozwalają na rozgrywanie swojej tury każdemu graczowi równocześnie z innymi. Niewątpliwą zaletą jest także to, że po zakończeniu gry pozostaje chęć rozegrania kolejnej partii. Gra ma więc wszystko co potrzebne jest by zagościć na półce każdego gracza i często wędrować na jego stół.


Cuda na stole

Jak napisałem gra jest szybka, ale przed pierwsza partią trzeba poświęcić kilka minut na przygotowanie gry. Przede wszystkim należy wybrać z talii te karty, które są używane przy określonej ilości graczy. Potem rozdzielić je na trzy stosy (każdy używany będzie w kolejnej erze gry) co jest już szybką czynnością gdyż rewersy kart różnią się oznaczeniami. Każdy z graczy dostaje lub losuje małą, dwustronną planszę cudu świata jaki może skonstruować. Wybudowanie kolejnych etapów budowli daje graczowi dostęp do specyficznych reguł lub dodatkowych punktów zwycięstwa. W trakcie jednej partii używa się tylko jednej strony planszy, co daje graczowi dostęp do (najczęściej) trzech reguł. W grze występuje więc około 14 możliwości prowadzenia gry. Nawet przyjmując, że część tych zasad nie różni się zbytnio od siebie, to i tak pozostaje kilka różnych opcji jakie gracz może chcieć wykorzystać. Oznacza to, że z przyjemnością można wracać kilkukrotnie do 7 Cudów Świata. Ten prosty zabieg nie jest jednak jedyną zachętą do ponownego sięgnięcia po ten tytuł.

Kiedy cały setup mamy już z głowy możemy przystąpić do właściwej gry. Bierzemy talię pierwszej ery i rozdajemy karty wszystkim graczom. Każdy dostaje wachlarzyk, który starcza na sześć tur. Gracz musi jednak dobrze się zastanowić, co zagrać gdyż swoje nieużyte karty przekazuje sąsiadowi. Czasem znajdziemy się więc w sytuacji, gdy lepiej będzie zrezygnować z własnej rozbudowy tylko po to by zatrzymać u siebie kartę nam do niczego niepotrzebną, ale taką, która wyłożona u sąsiada sprawiłaby nam dużo więcej kłopotów. Karty możemy zagrywać na trzy sposoby. Możemy odkryć kartę dołączając do naszego miasta określoną lokację, możemy odrzucić kartę i zyskać złoto lub możemy zużyć ją do wzniesienia etapu cudu świata. Często wykonanie niektórych z tych czynności związane jest ze spełnieniem pewnych warunków, zużyciem surowców lub opłatą.

Lokacje jakie możemy wznieść należą do kilku rodzajów. Są takie, które pozwolą na pozyskiwanie określonych surowców, niezbędnych do wznoszenia kolejnych budynków, są lokacje militarne, zwiększające nasz potencjał w ataku i obronie, są też budynki po prostu przynoszące punkty zwycięstwa, a także budowle naukowe, które dają nam konkretną ilość punktów dopiero, gdy zbierzemy ich więcej. Daje nam to też możliwość zdobywania punktów zwycięstwa na różne sposoby. Możemy nastawić się na kilka określonych typów budowli lub też zastosować dywersyfikację i pozyskiwać mniej punktów ale za to z różnych źródeł. Dzięki regułom budowania talii uzależnionym od ilości graczy nie spotykamy się tu z sytuacją, gdy obieg kart pomiędzy większą ilością uczestników uniemożliwiłby nam grę którąś z wymienionych taktyk.

W 7 Cudach Świata wprowadzono specyficzną regułę interakcji. Chociaż podliczając punkty zwycięstwa konkurujemy z wszystkimi graczami to w trakcie gry w interakcje wchodzić możemy tylko z naszymi sąsiadami, czyli graczami siedzącymi po naszej prawej i lewej stronie. Tak więc tylko w grze w dwie i trzy osoby wchodzimy we wzajemne zależności z wszystkimi graczami. Sama interakcja ograniczona jest do trzech możliwości. Po pierwsze od sąsiadów możemy pozyskiwać brakujące nam surowce. Po drugie na końcu ery to sąsiadów (a sąsiedzi nas) będziemy najeżdżać (Prowadzenie wojen ograniczone zostało do porównania wskaźników militarnych zyskiwanych z niektórych z budowli i cudów). Po trzecie w ostatnim podliczeniu punktów może się okazać, że to budowle posiadane przez sąsiadów dadzą nam dodatkowe punkty.



Cuda w pudełku

Na koniec kilka słów o zawartości pudła. 7 Cudów Świata zapakowano w standardowe duże pudełko, w jakie pakuje się wiele planszówek, pomimo tego, że to co nam dano do zabawy z powodzeniem zmieściłoby się w mniejszym opakowaniu. Znajdziemy w nim, prócz wspomnianych małych plansz cudów świata wydrukowanych na sztywnym kartonie, trzy talie kart i małą sztancowaną kartę żetonów z punktami walki oraz instrukcję. Jakość wydania jest zadowalająca, chociaż wydrukowanie kart na nieco sztywniejszym kartonie nie zaszkodziłoby grze, a poprawiło wrażenie.

Pojawił się również nieco żartobliwy dodatek do gry wprowadzający ósmy „cud” – znanego holenderskiego siusiającego chłopca, którego wybudowanie daje graczowi poza innymi profitami, również piwo (a w przypadku nieletnich graczy jakiś ciemnożółty sok :) ).

Podsumowanie

7 Cudów Świata to jedna z ciekawszych pozycji nadających się do szybkiej rozgrywki, zarówno w mniejszym, jak i większym gronie. Na pewno nie jest jednak grą dla miłośników silnej interakcji pomiędzy graczami. Tutaj nasz wpływ na poczynania przeciwników wymaga nieco innego planowania i częstego kontrolowania tego co dzieje się na stole. Jedyne co może nas rozczarować to wspomniany brak silniejszego odniesienia się do tytułowej tematyki, która spełnia tutaj jedynie zadanie czysto marketingowe.

Komentarz GoldenDragona:
Gra, która była objawieniem zeszłorocznych targów w Essen. Doskonała mechanicznie - pozwala bawić się w budowanie cywilizacji w dużej grupie zaledwie w 30 minut. Ocenę obniżają tylko za duże pudełko i niewymiarowe karty. Dla mnie rewelacja. 9/10



Dziękujemy wydawnictwu Rebel.pl za udostępnienie gry do recenzji.