[opowiadanie] Pamiętny dzień.
W działach: opowiadania | Odsłony: 231- Myślę że powinniśmy od siebie trochę odpocząć Zosiu – powiedział Artur.
Zosia miała minę jelonka zastygłego na widok świateł nadjeżdżającego samochodu.
- Jak to odpocząć?
- Gdybyś zakochała się w Yeti, nigdzie by się przed tobą nie ukryło.
- To chyba dobrze prawda?
- Potrzebuję przestrzeni. Właściwie to jakiegokolwiek powietrza. Musimy się rozstać.
Łzy zaczęły jej napływać do oczu. Artur podał dziewczynie chusteczkę. Odrzuciła ją ręką.
- Nie chcę być sama! Mieliśmy spędzić ze sobą całe życie! A przynajmniej najbliższego sylwestra!
- Przykro mi. Naprawdę nie byłbym dla ciebie dobrym chłopakiem.
- To dziewczyny mówią przy rozstaniu. Mają na myśli spadaj już cię nie chcę!
- Przynajmniej próbowałem być dla ciebie miły. Przepraszam muszę już iść na lekcje.
- Artur?
- Tak?
- Naprawdę nie byłabym dla ciebie dobrą dziewczyną.
Na lekcje do sali wchodziła wolnym krokiem ze wzrokiem wbitym w podłogę. Powłóczyła się na swoje miejsce. Z plecaka wyjęła książkę do polskiego zamiast do matematyki.
Z letargu ledwo wybudziło ją wezwanie nauczycielki do odpowiedzi.
„To nie dzieje się naprawdę” – myślała. „Za chwilę obudzę się i będę dalej z ukochanym”.
- Zosiu dobrze się czujesz? – zapytała nauczycielka.
- Tak pani profesor – wróciła do rzeczywistości, wiedziała, że będzie odpowiadać na ocenę a nic tak nie pomaga nie myśleć o problemach jak inne problemy.
Negatywne myśli powróciły na przerwie. W normalnych okolicznościach dziewczyna powinna pójść do swojej przyjaciółki z płaczem a potem powinny razem stwierdzić, że faceci to świnie. Niestety tak się składało, że z jakiegoś powodu nie była bardzo lubiana. Usiadła więc w kącie korytarza i czekała aż świat się skończy.
- I co zamierzasz teraz zrobić? – dosiadł się do niej chłopiec. Był ubrany w koszulę w kratę, miał trochę za duże okulary i aparat na zębach. Było w nim coś dziwnego. Może to te różki na czole. Tak to na pewno to.
- Kim jesteś?
- Jestem twoim demonem, jestem samotnością.
- Jak na demona wcale nie wyglądasz przerażająco.
- Wyobrażenia są straszniejsze od rzeczywistości.
- Po co przybyłeś demonie?
- Mów mi Sam. Chciałem ci tylko powiedzieć, że spędzisz ze mną trochę czasu. Możliwe, że całe życie. A na pewno najbliższego sylwestra.
Zosia wstała gwałtownie, jak smacznie śpiący kot oblany zimną wodą.
- To się nie stanie! Zobaczysz! To będzie mój najwspanialszy sylwester w życiu!
Następnego dnia przyszła do szkoły uzbrojona w plan i ciasteczka domowej roboty. Namierzyła swoje cele: grupę najpopularniejszych dziewczyn. Organizujących najlepsze imprezy. Nogi miała jak z waty. A co jeśli ją odrzucą. Jeśli powiedzą nie. Pomyślała o demonie i wzdrygnęła się. Ruszyła przed siebie.
- Cześć dziewczyny!
Grupa uczennic niczym stado flamingów popatrzyła na nią z góry.
- Przyniosłam wam ciasteczka.
- A dziękujemy – odpowiedziały tonem jakby zaraz miały rozdawać autografy.
Zosia zawahała się. W końcu zebrała się na odwagę.
- Co robicie w sylwestra?
- Organizuje imprezę w moim domku w górach, będziemy jeździć na nartach, będzie alkohol i nie będzie rodziców – odpowiedziała przywódczyni flamingów.
Nastała chwila niezręcznej ciszy.
- Słyszałaś o Karolinie? Ale przegryw, nie ma z kim spędzać sylwestra – kontynuowała szefowa, a ty co robisz w ten wspaniały dzień?
- Ja? No ja… idę do ehem, przyjaciółki. Będzie wystawne przyjęcie i obowiązują stroje wieczorowe.
Zosia kątem oka dojrzała demona jedzącego kanapkę, uśmiechnął się i pomachał jej.
Nie poddawała się. Jeszcze tego dnia wysprzątała swój pokój, pomogła mamie przygotować obiad a tacie jak tylko wrócił zrobiła jego ulubioną kawę i podała pilota do telewizora.
- No dobrze – powiedział tata – a teraz córeczko czego chcesz?
- Niczego, zupełnie niczego – zrobiła minę niewiniątka.
- To dobrze – odetchnął i usiadł przed telewizorem.
- Zastanawiam się tylko co będziecie robić na sylwestra?
- Jak zwykle zostaniemy z mamą w domu.
- A czy nie moglibyście choć raz na dziesięć lat gdzieś wyjechać? I czy to raz nie mogłoby być w tym roku?
- Co przez to rozumiesz?
- Chciałabym zorganizować coś w domu. Zaprosić kilkoro przyjaciół.
- Nie, absolutnie nie ma mowy młoda damo.
- Proszę tato. Jeśli się zgodzisz obiecuję więcej nie spotykać się z Arturem.
- Naprawdę?
- Zawsze mówiłeś że ma na mnie zły wpływ.
- Nie, córeczko, spotykaj się z kim chcesz, ja tylko tak mówiłem. Widzę, że naprawdę ci na tym zależy. Dobrze pojedziemy gdzieś z mamą na sylwestra.
Następnego dnia wstała wcześniej z łóżka, wcześniej wyszła z domu i wcześniej pojawiła się na przystanku autobusowym. Nie mogła się doczekać kiedy będzie w szkole. Już wiedziała kogo zaprosi do siebie na imprezę!
- Cześć Karolina, podobno nie masz konkretnych planów na sylwestra?
- Więc wszyscy już to wiedzą.
- Chciałabym cię zaprosić na imprezę.
- Mnie? Naprawdę? No nie wiem, raczej nie.
- Dlaczego nie? – zapytała Zosia zdziwiona.
- Nie mam odpowiedniej sukni. Raczej nie chodzę na imprezy gdzie obowiązują stroje wieczorowe.
- Jakie stroje?! A no tak, więc wszyscy już to wiedzą.
Zosi wydawało się że kątem oka widzi flaminga.
To było straszne. Nie mogła nikogo zaprosić. Inaczej okazałaby się kłamczuchą. Była skazana na sylwestra sama. Bez przyjaciół. Bez rodziców. W pustym domu.
W końcu nadszedł ten wieczór. Pustka i cisza w mieszkaniu. Włączyła muzykę by ją zagłuszyć.
Dżem „List do M” i słowa:
„Samotność to taka straszna trwoga,
Ogarnia mnie, przenika mnie”.
Dżem „Whiskey” i słowa:
„Lecz nie wiedzą o tym,
Że najgorzej w życiu to,
To samotnym być, to samotnym być”
Die Toten Hosen „Pushed Again”:
“Why can't you just leave me alone?
Solitude is a faithful friend”
- Ktoś mnie wzywał?
- Ach to ty demonie?
- Mów mi Sam.
Wyłączył grającą muzykę.
- Tak lepiej, nieprawdaż?
W mieszkaniu zaległa cisza.
- Pozwolisz że zrobię nam herbaty?
- Nie zostawiaj mnie samej!
Uśmiechnął się.
- Jesteś sama.
Poszedł do kuchni. Z początku chciała się czymś zająć. Czymkolwiek. Na przykład zabawą długopisem. Potem uspokoiła się. W ciszy zobaczyła to od czego zawsze uciekała. Swoje wnętrze.
- Przyniosłem herbatę – powiedział Sam.
- Samotność nie jest taka okropna jak się wydawała.
- Wyobrażenia są straszniejsze od rzeczywistości.
- Czy będziemy coś robić?
- Pewnie! Można robić mnóstwo rzeczy samemu! Nawet zatańczyć! Tylko błagam nie przy tych marszach pogrzebowych!
Gdy pojawiła się w szkole zagadała do niej Karolina.
- I jak tam twój bal sylwestrowy.
- Spędziłam sylwestra sama, w pustym mieszkaniu.
- Ojoj.
- Nie było tak źle.
- Słuchaj, chciałaś mnie zaprosić na imprezę. Ostatnio poznałam chłopaka który organizuje prywatkę, może chciałabyś przyjść w piątek?
- W piątek chciałam iść do muzeum.
- Nie wiedziałam, że jesteś z kimś umówiona.
- Chciałam pójść sama.
- Też chciałam się wybrać do muzeum ale jakoś nigdy nie miałam z kim. Może wybrałybyśmy się razem.
- W takim razie zróbmy tak. W piątek pójdziemy na prywatkę. A za tydzień do muzeum.
- Zgoda.