» Blog » Oblicza zbrodni - scenariusz
25-09-2010 13:33

Oblicza zbrodni - scenariusz

W działach: RPG, Przygody, Motywy, System - Warhammer FRP | Odsłony: 48

Oblicza zbrodni - scenariusz
To jeszcze jeden tekst, który pierwotnie miał pójść jako artykuł. Tym razem to nie zawartość merytoryczna była problemem, a forma w jakiej tekst napisałem. Zdaniem redakcji, z którym nie mam zamiaru dyskutować wymagałby on dość gruntownych zmian. Ja niestety nie mam redaktorskiego doświadczenia, które pozwoliłoby mi dostrzec błędy (a ostatnio także dostępu do kompa w swoim domu) więc nijak nie dałbym rady poprawić tego samodzielnie. Sama Viriel, która to miała zająć się ew. korektą też nie ma ostatnio lekkiego życia. Tak też aby nie męczyć swoją osobą redakcji i ten tekst zdecydowałem się dać na bloga. Także po to by się nie marnował. Zapraszam do lektury.

OBLICZA ZBRODNI

Nasza jest ziemia uwiązana milczeniem; nasz jest czas, gdy prawda pozostaje niewypowiedziana.

- Deltef Sierc, dramaturg

Siedem, Vidoc, Kolekcjoner kości, Piła. Książki Doyle’a, Kinga i Lovecrafta. Seria skradanek Thief (zwłaszcza trzecia część), oraz przygodówka Still Life. Oto filmy, książki i gry komputerowe, którymi inspirowałem się przy spisywaniu tego pomysłu. Nie jest to pełna lista, ale powinna dać obraz tego jaki klimat chcę tu uzyskać. Zresztą pozycje, które wymieniłem powinny w zupełności wystarczyć. A teraz do rzeczy.

Obłęd. Szaleństwo. Najgorsze myśli lęgnące się w zakamarkach ludzkiego umysłu. Najwyższy czas by ukazać je światu w ich najczystszej, i najpotworniejszej postaci.

LIST

Wszystko zaczyna się dość standardowo, jeden z BG otrzymuje list od krewnego lub przyjaciela, który mieszka w Nuln. Niestety list ów nie wyjaśnia zbyt wiele. W zasadzie po jego przeczytaniu BG wie tylko tyle, że jego przyjaciel (nazwijmy go Joseph) chce by ten jak najszybciej przyjechał do miasta. Można go znaleźć w świątyni Sigmara w zachodniej części Nuln. Tak, każdy kto choć trochę zna to miasto już wie gdzie będzie się rozgrywać akcja scenariusza. Zachodnia część Nowego Miasta: slumsy, Labirynt, miasteczko portowe. BG z pewnością nie zakosztują luksusów.

KRWAWE ŁZY

Będzie już dobrze po zmroku gdy BG dotrą do podupadłej budowli, która okaże się być świątynią. Znajdą w niej tylko jednego kapłana, nazywa się Keller i ostatnimi czasy zaprzyjaźnił się z Josephem. Niestety jego tu nie ma. Keller nie wie gdzie się podział, po prostu gdzieś zniknął. Jednak domyśla się czemu Joseph wysłał list do BG. Kapłan ostatnimi czasy cierpi ogromny niepokój. Nawiedzają go pozbawione sensu i składu wizje, nie wierzy by pochodziły od Sigmara, nie wie o co chodzi, ale czuje, że dzieje się coś bardzo, bardzo złego. Przypuszcza, że Joseph był z tym jakoś powiązany, ale nie wie jak.

W pewnej chwili rozmowa BG i kapłana zostanie przerwana. Drzwi do świątyni otworzą się z hukiem i do środka wpadnie jakaś kobieta ubrana jedynie w powydzierane łachmany. Cała jest we krwi, chyba pocięta nożem. Padnie przed ołtarzem mamrocząc bez sensu. Nie da się z nią dojść do porozumienia. Umrze po kilku minutach. Gdy do tego dojdzie z oczu jednej z rzeźb w świątyni popłyną krwawe łzy. Znak to niechybny, że Cienisty znów wyszedł na łowy.

TAJEMNICA

Tańczy płomyk pośród cieni
Szkarłat krwi się pod nim mieni
Na ofiarę Cienistego
Wybierzemy właśnie jego


- Dziecięca wyliczanka

Ta kobieta nie była pierwszą ofiarą Cienistego. Już od ponad dziesięciu lat na obszarze biedniejszych dzielnic miasta dochodzi do okropnych zbrodni. Na początku była to jedna ofiara na kilka miesięcy, ale im dłużej to trwało, tym było ich więcej. Ostatnio znajdowano jednego trupa co tydzień, nie wspominając o tych, których znaleźć się nie udało. Sądząc po tej ostatniej kobiecie, która musiała się wymknąć mordercy, tempo zbrodni jeszcze bardziej wzrosło. Ale o co chodzi? Kim jest Cienisty? Czemu zabija? Kto pada jego ofiarą? Na żadne z tych pytań nie ma odpowiedzi. Nie wiadomo kim on jest, pewnego dnia, po prostu znaleziono pierwsze ciało, gdy już sądzono, że to się nie powtórzy odnajdywano kolejne, i kolejne. Nie wiadomo czemu zabija, ale często robi to w wyjątkowo okropny, niemal rytualny sposób. Od blisko dwóch lat zaś, zdaje się napawać cierpieniem niektórych ze swych ofiar, poddając je przed śmiercią wymyślnym torturom. Co do ostatniego pytania. Jedyną pewną rzeczą jest to, że na swe ofiary wybiera biedaków, którzy nie mają przyjaciół i nikt się nimi nie interesuje. To jedna z przyczyn, dla których ten potwór tak długo był w stanie działać nieomal bez przeszkód.

Odkąd pojawił się zabójca po dzielnicach zaczęło krążyć mnóstwo plotek na jego temat, a niektóre obrosły już mianem legendy. Mówi się, że to potwór żywiący się esencją życiową swych ofiar, że to wysłannik z zaświatów, bądź też upiorny czarownik. Matki poczęły nim straszyć swe dzieci, przesądni biedacy czynią znaki ochronne gdy tylko się o nim wspomina, a każdej bezgwiezdnej nocy, w blasku świec dyskutuje się o tym z zacięciem godnym wyższej sprawy. Czasem zdarzało się, że ktoś widział tę postać gdzieś pośród głębokich cieni nocy, przemierzającą samotnie przeróżne zaułki. Każda z tych osób jest w stanie powiedzieć jedno: to coś z pewnością nie jest człowiekiem, żaden człowiek bowiem nie był by w stanie roztoczyć wokół siebie tak namacalnej atmosfery najczystszej grozy. Wszyscy oni zgadzali się też co do tego, że po tym spotkaniu poczęły ich dręczyć nocne koszmary, które przez długi czas nie dawały o sobie zapomnieć.

Choć legendę Cienistego zna całe Nuln, to jednak mało kto spoza biednych dzielnic się tym interesuje. Nie, to nie tak. Mało kto ma odwagę się w to zaangażować, każdy rozsądny człowiek mieszkający z dala od Zachodniej Dzielnicy cieszy się, że widmo tej grozy nad nim nie zawisło. Nawet fanatyczni łowcy czarownic wolą podwinąć ogon, i udawać, że nie słyszą przerażających krzyków, które czasem niosą się po ciemnych uliczkach. Tak teraz wygląda zachodnie Nuln, miasto spowite cieniem głębszym niż mrok bezgwiezdnego nieba.

ZBRODNIE

Tak oto przedstawia się tło przygody. BG będą prowadzić śledztwo, w związku z zaginięciem przyjaciela, oraz w sprawie kolejnych zbrodni, które jedna za drugą będą stawać się coraz bardziej niesamowite i wykraczające poza zdolność ludzkiego pojmowania.

Jedna z ofiar raz jeszcze zdoła umknąć mordercy i przeżyje. BG będą mogli ją przesłuchać, ale dość szybko okaże się, że coś jest z nią nie tak. Każdy kapłan szybko domyśli się w czym rzecz: opętał ją demon. Jedyną szansą by cokolwiek z niej wyciągnąć jest odprawienie egzorcyzmu. W jego trakcie demon będzie wykrzykiwał jakieś słowa, być może imię swego zabójcy, także demona (to się wyjaśni później), a gdy już uda się go pozbyć... To będzie koniec, umysł ofiary jest całkowicie jałowy, ogarnięty przez nieopisany obłęd. Jedynym rozsądnym wyjściem z tej sytuacji wydaje się odstawienie jej do miejscowego przytułku dla obłąkanych. To bardzo dobra decyzja, zwłaszcza dla ciebie Mistrzu. Bowiem to właśnie w przytułku nasz morderca będzie mógł dokończyć na niej to co zaczął (to się wyjaśni później).

Kolejna ofiara - tym razem znaleziona zbyt późno - spoczywa gdzieś w zaułku, ale... Gdy tylko pojawią się w nim BG stanie się coś nieopisanego. Na ścianach kamienic zaczną wykwitać jakieś bluźniercze symbole uformowane z najprawdziwszej krwi, gdy będzie ich już wystarczająco wiele BG zauważą, że układają się powtarzający się ciąg. Wszystkie one zapisano w języku demonicznym. Jeśli BG zdołają to odczytać przekonają się, że jest to spis jakichś imion, a konkretniej dokładna lista wszystkich ofiar Cienistego z okresu ostatnich dwóch lat (do tego, jeśli uznasz to za stosowne, mogą się na niej znaleźć nazwiska osób, które dopiero mają zginąć). W dalszej części tekstu zasugerowałem czemu tak może się dziać.

Takich zbrodni trzeba wymyślić więcej, każda musi czymś zaskakiwać. Nie koniecznie przybliżać do odkrycia prawdy, ale zaskakiwać. BG muszą mieć co robić nawet wtedy, gdy akurat są zajęci czymś innym.

PRZYTUŁEK

W zachodniej dzielnicy znajduje się stary budynek, wraz z przyległymi doń terenami został przerobiony na przytułek dla osób obłąkanych. Nie ma co się oszukiwać, jest to raczej więzienie, a dwa lata temu miał w nim miejsce pożar. Piszę o tym, bo to ważne i podobnie jak wątek zbrodni, on też będzie się przewijał przez całą grę, choć oczywiście na samym początku będzie to jedynie drobna ciekawostka. W każdym razie podczas owego pożaru doszło do wielkich zniszczeń, bardzo wielu ludzi zostało rannych, wielu obłąkanych uciekło, a sam zarządca, i jednocześnie główny medyk, został poparzony tak ciężko, że do dziś nosi na twarzy i dłoniach bandaże.

STRAŻNIK

Dieter jest strażnikiem miejskim, a przynajmniej kiedyś nim był. Obecnie pochłania go obsesja, którą jest Cienisty. Śledztwo w jego sprawie prowadzi od ponad dziesięciu lat, od chwili, gdy był świadkiem jak Cienisty zabił jego przyjaciółkę. Teraz zaś wierzy, że udało mu się wpaść na pewien trop, który umknął pozostałym. Okazuje się, że obłąkani, którzy dwa lata temu przeżyli pożar w przytułku i zdołali uciec, nie zostali na powrót doń sprowadzeni. Po prostu o nich zapomniano, pozwalając by błąkali się samopas po ulicach miasta, bez domu i przyjaciół. I to właśnie to jest jednym jedynym powiązaniem między obecnymi ofiarami Cienistego. One wszystkie są ocalałymi uciekinierami z przytułku, które od czasu pożaru jedna po drugiej odnajdywane są martwe. Czy to możliwe by Cienisty w jakiś sposób zaczął inaczej postrzegać swe dzieło i miast zupełnie przypadkowych ofiar począł dobierać je z większą rozwagą?

ŁOWCA

Nie wszyscy prawi obywatele zapomnieli o Zachodnim Nuln. Jest tu ktoś kto pragnie pomóc - Kurt Becker. Może jest odważny, a może po prostu bardziej obłąkany od innych. On jednak ma swoje racje, jest łowcą czarownic i instynktownie potrafi wyczuć w co miesza się demon. A tak się składa, że w tym wypadku demonem śmierdzi na kilometr. Łowca twierdzi, że nawet sam pożar przytułku tak na prawdę nie był pożarem. Sądzi, że takie wyjaśnienie podano po to by nie ściągać niepotrzebnej uwagi. Gdyby już na początku wyjawiono prawdę przytułek nie miałby szans na przetrwanie, spalono by go, wraz ze wszystkimi lekarzami i obłąkanymi, w oczyszczającym ogniu inkwizycji.

KAPŁAN

Keller wie więcej niż był skłonny wyjawić BG. Gdy tylko do jego świątyni wpadła umierająca zakrwawiona kobieta wiedział już, że coś jest nie tak. Rozpoznał w niej obłąkaną z przytułku. Jedną z tych osób, które uznano za zaginione po wypadku. Tak, to co się wtedy stało nazwano wypadkiem, wmówiono ludziom, że był to pożar. To jednak nie prawda. Keller był tam wtedy i widział jak jakiś szaleniec wymamrotał zaklęcie, oraz jak co najmniej kilkanaście demonów zmaterializowało się w budynku siejąc śmierć i zniszczenie.

Demony zniknęły dopiero po kilku minutach, a gdy to się stało główny holl przytułku wyglądał jak przedsionek piekieł. Wszędzie ciała, krew i gruzy. Nie znaleziono zwłok sprawcy, w zasadzie nie bardzo było wiadomo kim on był. Zarządca przytułku przeżył chyba cudem, spod krwi i odłażącej skóry z trudem można go było rozpoznać. Keller zadbał o to by przytułku nie powiązano z pojawieniem się demonów, pracowali tam dobrzy ludzie, i nie mógł pozwolić na to by spalono ich na stosie. Rozpuścił wieść, że któryś z pacjentów zaprószył ogień, który wywołał pożar. Jak widać ludzie zadowolili się tym wyjaśnieniem.

MEDYK

Nazywa się Lupus Shaffer i jest on najmniej, a zarazem najbardziej istotną osobą w tym opisie. Jak zostało już wyjaśnione przed dwoma laty w przytułku miało miejsce wyjątkowo potworne wydarzenie. Uwolnione przez pewnego człowieka demony na kilka minut rozpierzchły się po budynku mordując i niszcząc wszystko co się dało, i tak się składa, że... Lupus Shaffer także wtedy zginął. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności i potworne zamieszanie sprawiło, że kogoś z nim pomylono. Było to zrozumiałe, podobne gabaryty, ubranie, do tego okropnie zmasakrowana twarz. Osoba, która od tamtego dnia jest Lupusem jest jednocześnie tą samą osobą, która wtedy popełniła błąd podczas rzucania zaklęcia. Tak, to właśnie ten człowiek stał za tamtymi wydarzeniami i to właśnie on jest sprawcą tego co dzieje się w dzielnicy biedoty.

Jednak ten opis to wciąż za mało. Tu kryje się coś jeszcze. Wtedy te demony nie przepadły tak same z siebie. Nie mogąc dłużej utrzymać się poza domeną Chaosu wkroczyły w ciała najbliższych osób. Większość z nich opętała obłąkanych pacjentów, którzy tamtego dnia umknęli z przytułku (pamiętacie jeszcze wzmiankę o egzorcyzmie?), jednak część... cóż, część wkroczyła w ciało człowieka, który je tu przywołał. Tak więc teraz nasz Lupus jest co najmniej kilkoma diametralnie różniącymi się osobowościami zamkniętymi w jednym ciele. Jedna z nich to czarownik, który to wszystko rozpoczął. Druga to potężny demon, który chce dokończyć to co jego żywiciel zaczął - w tym celu popełnia kolejne zbrodnie, a na swe ofiary wybiera tych ludzi, których w dniu masakry opętały demony. Trzecia to naśladowca pierwszego demona, także popełnia brutalne zbrodnie, także na ofiarach wybieranych przez demona. One jednak nie mają związku z rytuałem. One po prostu są. Czwarta osobowość to zaś... sam Lupus. W pewnej chwili, któryś z demonów zaczął wierzyć, że tak naprawdę to on był tym zmasakrowanym medykiem, i teraz w chwilach swej dominacji zachowuje się tak jak zachował by się prawdziwy Lupus.

I jeszcze krótka wzmianka na temat prawdziwego Lupusa. Jako jedna z niezidentyfikowanych ofiar pożaru mógł on zostać pochowany w jakimś zbiorowym grobie. Ewentualnie można uznać, że takie ofiary zasłużyły na nieco lepszy pochówek i władze zafundowały im jakieś tanie oddzielne kwatery. Może się to trochę kłócić ze specyfiką świata, ale otwiera to pewną fabularną furtkę. Może być tak, że Lupus miał jakąś cechę charakterystyczną (złamany ząb, brak palca u nogi), dzięki której gracze podejrzewający, że osoba, która obecnie podaje się za Lupusa, tak na prawdę nim nie jest, będą mieli szansę znaleźć na to dowód właśnie na cmentarzu.

JOSEPH

Obecnie Joseph przebywa w jednej z cel przytułku, nafaszerowany narkotykami, i niepewny czekającego go jutra. Pewnego dnia po prostu na własne oczy zobaczył kim jest Cienisty i odczuł na sobie spojrzenie demona. Jakimś cudem zdołał uciec, ale nie długo udało mu się pozostać w ukryciu. Lupus go schwytał, i wtrącił do lochu. Możecie zapytać, czemu nie został zabity. Cóż, to nie pasowało do modus operandi demona. Jego ofiary były wybierane bardzo precyzyjnie i wie o tym nawet jego naśladowca. Poza tym mogła mieć na to wpływ osobowość demona-Lupusa, która chciała ocalić choć jedną osobę od niechybnej śmierci.

OSOBOWOŚĆ WIELORAKA

Wiemy już kim jest nasz morderca, możemy więc doprecyzować jego metody działania. Najważniejsze informacje zostały podane już wcześniej, ale nie uwzględniały one rozszczepienia osobowości. Niech w morderstwach objawia się każda z nich. Po pierwsze chęć ukończenia rytuału przez czarownika. To ona napędza wszystko inne. Następnie metodyczne wyrachowanie pierwszego demona. Dominujący szał jego naśladowcy, a nawet... błaganie o pomoc wyimaginowanej osobowości Lupusa. BG będą mogli znajdować jakieś ślady, wskazówki. Jedne mogą być subtelne, inne aż bijące w oczy, jak wybazgrany krwią na ścianie napis: „Uwolnijcie mnie!” znaleziony na miejscu zbrodni. Jak szybko gracze się zorientują, że nie było to błaganie ofiary? Może czasem, gdy BG będą przechadzać się po ulicach poczują, że ktoś ich obserwuje? Może wyglądając przez okno gospody ujrzą stojącą w półmroku postać, która wyraźnie się w nich wpatruje? To właśnie Lupus, chce wszystko wyjaśnić, ale pierwszy demon mu nie powala.

Wypadało by jeszcze wspomnieć o wpływie pierwszego demona na otoczenie. Czasem BG na pewno będą w pobliżu demona-Lupusa, gdy to pierwszy demon będzie przejmował nad nim kontrolę. Czy to mijając się z nim o włos, gdy przybędą do domu potencjalnej ofiary tylko po to by przekonać się, że nie zdążyli jej ocalić. Czy też gdy ten będzie ich obserwował gdzieś z cieni chcąc przekonać się czy takie osoby mogą stanowić dla niego zagrożenie. To są chwile, w których demon traci nad sobą panowanie pozwalając na to by jego (zazwyczaj dobrze skrywana aura) dała o sobie znać. Niech BG doświadczają wtedy czegoś ulotnego, ale i bardzo dziwnego. Uczucie deja vu, dziwny zapach, jakieś odgłosy, które nie mają żadnego źródła, pojawiające się przed oczami mroczki układające się w jakieś symbole. Ma być dziwnie, ma być tajemniczo, a przede wszystkim strasznie.

WITAJ W DOMU

A teraz przyszedł czas aby wyjaśnić czemu to wszystko się dzieje. Już dwa lata temu przytułek miał się stać azylem domeny Chaosu na ziemiach Imperium. Czymś w rodzaju przedsionka piekieł i domu dla samego Tzeentha. Czarownik, który to rozpoczął od dobrych dziesięciu lat prowadził przygotowania, które sprowadzały się głównie do zabijania kolejnych ofiar. Działał wtedy powoli i ostrożnie. Nie chciał popełnić błędu. Oczywiście rytuał się nie powiódł, nie wiadomo czy była to wina czarownika, czy też kaprys samego Tzeentha. Zaklęcie doprowadziło do katastrofy, której echo wciąż jest słyszane na ulicach Zachodniego Nuln. Ale obecnie jest już prawie na ukończeniu, pierwszy demon już o to zadbał. Działał szybciej niż czarownik i znacznie skuteczniej, teraz potrzeba mu jeszcze tylko kilku ofiar.

Finał przygody powinien rozegrać się właśnie przytułku, gdzie wkrótce nóż przejdzie po gardle ostatniej ofiary (czy będzie nią Joseph? Demon może się zdecydować złamać swoje zasady selekcji jeśli okaże się, że siedząca mu na karku banda awanturników stanowi większe zagrożenie niż się spodziewał). Oczywiście rzecz nie powinna się ograniczać jedynie do tego by na czas odnaleźć demona-Lupusa. Przytułek już teraz może z wolna, wraz z końcowymi postępami rytuału, ewoluować i stawać się domem dla jakichś wynaturzeń Chaosu. Odbij wszystko w krzywym zwierciadle, niech zamiast medyków, kapłanów i pacjentów (którzy uciekli, bądź zostali pomordowani gdy wszystko się zaczęło), po korytarzach snują się prawdziwe chodzące koszmary. Można tu popuścić wodze fantazji i postawić przed BG przeciwników, zagadki i lokacje tak dziwne, że wymykają się poza ramy pojmowania umysłów największych szaleńców. Zajrzyj do Księgi Spaczenia, lista mutacji jest długa, a to dobra chwila na ich wypróbowanie. Jeśli chcesz wrzucić do gry chodzące po suficie zombie, to jest to bardzo dobra chwila. Dawno pousychane żywopłoty, rosnące przed budynkiem, które niczym u Kinga okażą się bardziej żywe i krwiożercze niż można by podejrzewać. Popisz się swoją wyobraźnią, gracze i tak nie będą mogli narzekać na realizm przygody.

Czy rytuał zostanie ukończony? Czy BG zdołają powstrzymać demona przed zabiciem ostatniej ofiary? Czy sami nie zostaną przez niego zabici? Na te pytania musicie odpowiedzieć sobie sami podczas rozgrywania scenariusza.

Życzę wam dobrej zabawy.

EDIT

Ilustracja moja

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.