» Recenzje » Złe miejsce - Dean Koontz

Złe miejsce - Dean Koontz


wersja do druku

Koontz w świetnej formie

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Złe miejsce - Dean Koontz
Dean Koontz. Porównywalny z Kingiem specjalista od psychologicznych thrillerów, mający na koncie takie bestsellery, jak Intensywność oraz Grom, sprzedał na całym świecie ponad trzysta milionów swoich dzieł. Jedno z nich, Złe miejsce, trafiło do Polski dopiero dwadzieścia jeden lat po premierze na Zachodzie. Wielka szkoda, że tak późno.
 
Główny bohater książki, Frank Pollard, ucieka. Jego prześladowca jest istotą o nieznanej naturze, dysponującą niezwykłymi mocami, zdolną do odnalezienia go w każdej sytuacji. Oprócz tego ścigany cierpi na ataki amnezji i po każdym przebudzeniu się odkrywa dziwne rzeczy, takie jak krew na swoim ubraniu albo leżącą tuż obok torbę pełną pieniędzy. Nie chcąc zwrócić na siebie uwagi policji, prosi o pomoc prywatnych detektywów, pracowników biura Dakota & Dakota Julie i Bobby’ego. Początkowo niechętni, zgadzają się mu pomóc i stanąć oko w oko ze złem, którego istnienia nigdy by nie podejrzewali.
 
Fabuła nie powala. Chociaż gruba, książka jest bardzo uboga w wydarzenia i zwroty akcji, które można zliczyć na palcach jednej ręki. Co więcej, jej poziom jest nierówny. Autor potrafi zaserwować rozdział, który czyta się z zapartym tchem, zaś finałowe sceny i wyjaśnienia sprawiły, że pokiwałem głową z uznaniem. Z drugiej jednak strony znajdzie się kilka nielogicznych i sprawiających wrażenie nieprzemyślanych momentów oraz jeden duży, całkowicie niewyjaśniony, a mający bardzo duże znaczenie dla całości wątek.
 
Jednak to nie fabuła jest siłą powieści, a jej nastrój. Tutaj postacie nie wracają do domu, tylko wpierw zatrzymają samochód na podjeździe, zgaszą silnik, poprawią ubrania i dopiero wtedy wejdą na ganek. Nafaszerowane przymiotnikami oraz rozbudowanymi zdaniami szczegółowe opisy miejsc i czynności potrafią być długie na wiele akapitów, ale, w przeciwieństwie do prozy Kinga, nie nudzą. Wręcz przeciwnie, budują i potęgują ponury nastrój opowieści o złu wcielonym, niemożliwym do pokonania przez zwykłych ludzi. Stąd, chociaż scen w ogólnym rozrachunku jest niewiele, a bardziej emocjonujące momenty można zliczyć na palcach jednej ręki, to książka trzyma w napięciu do ostatnich rozdziałów.
 
Wielka w tym zasługa postaci. Wszystkie są ważne i na swój sposób istotne dla fabuły – wiecznie wyluzowany Bobby i bardziej pragmatyczna Julia, ich współpracownicy Hal i Clint, czy też zagubiony, stopniowo coraz bardziej tracący kontakt ze światem Frank. Wśród bohaterów na wyróżnienie zasługują cztery osoby. Pierwszą jest Thomas, lekko upośledzony i obdarzony parapsychicznymi zdolnościami krewniak Julii. Sceny z jego udziałem są dla Koontza okazją do bawienia się znaczeniami słów, tworzenia niezwykle rozbudowanych, czasem nawet niegramatycznych zdań; bardzo ciekawą próbą przedstawienia, jak myśli osoba o zaniżonym IQ. Postacią drugą jest Cukierek, istota o nieznanej tożsamości, której motywy są równie interesujące i logiczne, co przerażające. Na końcu stawki znajdują się jego dwie siostry, Violet i Verbina, rozerotyzowane, połączone nierozerwalną więzią ze sporym stadkiem kotów i zachowujące się bardzo podobnie do nich.
 
Książkę czyta się bardzo szybko, chociaż niewygodnie ze względu na format i objętość. Prawie pięćset stron formatu A5 swoje waży, a w połączeniu z dość małą czcionką sprawia, że, chcąc nie chcąc, musiałem robić przerwy w lekturze. Do tego okładka sprawia wrażenie, jakby jej autor miał dobry i wywołujący skojarzenia z tytułem pomysł, ale w połowie pracy machnął ręką i skorzystał z prostszego rozwiązania. Swoje trzy grosze dorzucił wydawca, na odwrocie książki umieszczając opis wydarzeń nie tylko z początkowych, ale i środkowych rozdziałów.
 
Złe miejsce to dobry thriller. Dzieje się tutaj mało i powoli, a potknięcia fabularne kłują w oczy, jednak szybko zostają puszczone w niepamięć za sprawą wspaniale skonstruowanej atmosfery. To jedna z tych powieści, którą należy czytać w absolutnej ciszy przy słabszym świetle. Dopiero wtedy można docenić w pełni kunszt autora, liczne opisy i wyjaśnienia, które razem tworzą niezwykłą, niepozwalającą się oderwać od lektury atmosferę.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
9.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Złe miejsce (The Bad Place)
Autor: Dean Koontz
Tłumaczenie: Jan Kabat
Wydawca: Albatros
Data wydania: 17 czerwca 2011
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
Format: 125x195 mm
ISBN-13: 978-83-7659-166-7



Czytaj również

Smocze łzy
Niespodzianka od pana Koontza
- recenzja
Odd Thomas #1: Diabelski pakt
Diabeł tak straszny, jak go rysują
- recenzja
Opiekunowie - Dean Koontz
Dreszczowiec kynologiczny?
- recenzja

Komentarze


Ninetongues
   
Ocena:
+1
Pisząc ten komentarz trzymam na kolanach "Złe Miejsce" wydane przez Amber w 1991 roku. Książka kosztowała 28 000 zł. Twarda oprawa. W Polsce w rok po wydaniu w Stanach.

To jeden z moich ulubionych thrillerów/horrorów. Od niej zacząłem kontakt z Koontzem, ale żadna z jego innych książek mnie nie oczarowała aż tak jak "Złe Miejsce".

Polecam każdemu, kto lubi dobre książki. Po prostu warto.
26-02-2012 01:22
Salantor
   
Ocena:
0
Zasugerowałem się informacją zza okładki. My error, dzięki za poprawienie.
26-02-2012 05:09
Ninetongues
   
Ocena:
0
Naprawdę napisali, że to pierwsze wydanie? :) Lol.
26-02-2012 21:44
Salantor
   
Ocena:
0
U góry ujrzałem rok 1990. Pod spodem 2011. Problem taki, że to nowsze wydanie nie jest Amberu, stąd mój durny error :]
26-02-2012 22:13

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.