Wszystko zostaje w rodzinie

Wszystko zostaje po staremu

Autor: Piotr 'Clod' Hęćka

Wszystko zostaje w rodzinie
Wampiry wychodzące na słońce, wilkołaki planujące rewoltę w stadzie i diabeł łamiący serce wiedźmie. Tak wygląda przepis na sukces?

Czwarta już odsłona serii o Dorze Wilk od pierwszych stron rzuca czytelnika w wir wydarzeń. Wiedźma-detektyw z Thornu przybywa do Trójprzymierza na prośbę jednego ze swoich wampirzych synów, ponieważ z niewiadomych przyczyn wampiry z gniazda Gajusza wychodzą na słońce, popełniając tym samym samobójstwa. Jednakże częstotliwość, z jaką krwiopijcy wybierają się na spacery w środku dnia, budzi mnóstwo wątpliwości; wiele wskazuje na ingerencję sił trzecich. Dora, rzecz jasna, nie może odmówić pomocy, a że sprawa szybko zaczyna się komplikować, sama potrzebuje wsparcia. Kiedy zwraca się z prośbą do Olafa, alfy zaprzyjaźnionego stada wilkołaków, nie wie jeszcze, na ilu frontach będzie zmuszona walczyć.

Wszystko zostaje w rodzinie znacznie różni się od trzech dotychczas opublikowanych tomów, wciąż jednak bazuje na tych samych schematach. Niezmienne komponenty to: główna zagadka, o której wiadomo od samego początku (wampiry); problem, który wychodzi na jaw niejako przy okazji (wilkołaki); kłopoty sercowe heroiny (znów Miron). Jadowskiej udało się tchnąć sporo świeżości w kostniejącą już formułę poprzez nowe rozłożenie akcentów. Początek powieści na to nie wskazuje, ale szybko okaże się, że zarówno anioł, jak i diabeł zostaną brutalnie zdegradowani z prawie-równorzędnych-wiedźmie-protagonistów do aktorów trzeciego planu – milczących statystów, których kwestie można by policzyć na palcach jednej ręki. O ile w przypadku Mirona jest to umotywowane fabularnie, tak sytuacja, w jakiej znajduje się Joshua, sprawia wrażenie, jakby autorka momentami zapominała o jego istnieniu. Z trzeciego koła u wozu spadł do rangi koła zapasowego.

Aczkolwiek przez zepchnięcie chłopaków na dalszy plan jeszcze jaśniej niż dotychczas może błyszczeć Dora. Tym razem wiedźma ponosi porażki i odnosi straty, okazuje się również, że jednak nie jest niezniszczalna; mimo że niezmiennie otacza ją aura typowa dla postaci o charakterystyce Mary Sue, jej nimb stracił na sile. Choć niewątpliwie to toruńska heroina gra tu pierwsze skrzypce, to, świadoma własnych słabości, nie waha się przed poproszeniem o pomoc, gdy ta okazuje się nieodzowna. W takich okolicznościach z cienia wychodzi kilka nowych postaci, które zostały skonstruowane na tyle sprawnie, iż potrafią zarówno wzbudzić sympatię, jak i wywołać emocje inne niż obojętność. Na uwagę zasługują przede wszystkim wilkołaki ze stada Olafa, spośród których na pierwszy plan wysuwa się Varg – zimny jak lód i twardy jak skała, którego postawa w stosunku do Dory różni się znacząco od tego, do czego zdążyliśmy przywyknąć. Na pograniczu między wilkami a wampirami znajdują się Szelma i Eryk, czyli zmiennokształtna kotka a jednocześnie przybrana córka Olafa i wampir, który od lat zmaga się z syndromem dogasania. Udane powroty zaliczają również postaci znane z poprzednich tomów, więc na braki w kadrze trudno narzekać.

Jadowska przy okazji Wszystko zostaje w rodzinie mocniej niż dotychczas zaakcentowała problemy wynikające z niezwykle pokręconego rodowodu swojej protagonistki. Zresztą próby odpowiedzenia na pytanie: kim jestem? oraz uporania się z własną tożsamością nie ograniczają się wyłącznie do postaci głównej bohaterki, choć to właśnie Dora staje przed najtrudniejszym zadaniem. Bo jak właściwie zaszufladkować postać, w której mieszają się dwie zupełnie różne magiczne natury, która matkuje wampirom, jest alfą wilkołaków, a na dodatek tkwi w uświęconym związku z diabłem i aniołem? Czwarty tom serii to droga Dory do poznania i zaakceptowania tego, kim właściwie jest. Odnalezienie wewnętrznej równowagi, spokoju ducha oraz prawdziwego szczęścia zdaje się ściśle powiązane właśnie z owymi poszukiwaniami. Można by pokusić się o porównanie czwartej części serii do okresu adolescencji, a konkretniej jego ostatniej fazy, w której każdy musi zaakceptować siebie i znaleźć własne miejsce w świecie. Jadowska w swojej najnowszej powieści postawiła kilka drogowskazów i pozostawiła kilka wskazówek, jak uporać się z tym niełatwym zadaniem.

Czas na łyżkę dziegciu. Przeglądając notatki sporządzane podczas lektury natknąłem się na taki zapisek: najlepszy, najdojrzalszy literacko tom (?). Znak zapytania został dodany później, gdy zaczęły się nawarstwiać wątpliwości. Wszystko zostaje w rodzinie wciąż czyta się jednym tchem, ponadto fabuła wydaje się najlepiej przemyślanym i najbardziej dopracowanym konceptem spośród dotychczas wydanych tomów (do tej pory na pierwszym miejscu plasował się Złodziej dusz). Jednakże w omawianej części zabrakło kilku elementów, które zdawały się składać na stały, niezbywalny repertuar literackiego zaplecza Jadowskiej. Być może wiążę się to z omawianą w poprzednim akapicie tematyką "dojrzewania", łączącą się z mocno przejściowym charakterem tej pozycji, a może winą za taki stan rzeczy należy obarczyć mroczniejszy, poważniejszy klimat tej części? W każdym razie brakuje niewymuszonego, sytuacyjnego humoru, od którego momentami aż skrzyły się poprzednie tomy, mniej tu również nawiązań do szeroko pojętej popkultury, których odnajdywanie sprawiało tak wiele frajdy. Cała reszta pozostaje bez zmian, czyli na całkiem przyzwoitym poziomie.

Najnowsza powieść Anety Jadowskiej doskonale wpisuje się w resztę cyklu, jednocześnie niosąc delikatny powiew świeżości. Miłośnicy Dory Wilk i tym razem odnajdą wszystkie elementy, za które zdążyli polubić książki opowiadające o losach toruńskiej wiedźmy. Zawód mogą przeżyć co prawda fanki Mirona i Joshui, jednak cała reszta nie powinna znaleźć powodów do narzekania.