Wojny przestrzeni

Nawiązania do nawiązań nawiązań

Autor: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Wojny przestrzeni
Nagromadzenie w jednym tekście zbyt wielu motywów czy elementów, z których każdy sam w sobie mógłby stanowić kanwę samodzielnej opowieści, jest ryzykowne. Grozi to przytłoczeniem fabuły zbędnymi ornamentami i przeciążeniem dynamiki rozwoju akcji statycznymi fragmentami – sprawienie, że kolejne pieczołowicie układające się w głowie autora fragmenty układanki zleją się czytelnikowi w jeden bełkotliwy strumień.

Na szczęście Pawłowi Majce po raz drugi z rzędu udaje się osiągnąć niezwykle trudny do utrzymania balans. Pod względem bycia kotłem motywów z różnych bajek Wojny przestrzeni stanowią krok do przodu w porównaniu z Pokojem światów – a nawet jeżeli nie czuć tego pod względem scenografii i pojawiających się postaci, to nowa powieść jest zdecydowanie bardziej poplątana fabularnie. Autor naprzemiennie prezentuje wydarzenia rozgrywające się 25 lat po  na Ziemi, akcję 220 lat po tamtych wydarzeniach w przestrzeni kosmicznej, a trzeci wątek ma miejsce w Malowanej Moskwie. Przeskoki między tymi perspektywami mogą nieco na początku konfundować (pojawia się trochę nowych postaci, a zmiany, jakie zaszły po zakończeniu poprzedniej części, nie zawsze są wyjaśnione), ale potem przestaje to przeszkadzać. Wszystkie trzy wątki splatają się w końcówce i wiele rzeczy wreszcie się wyjaśnia, ale finał jednak rozczarowuje – jest chaotyczny, przeładowany postaciami i równie dobrze mogłoby go nie być, albo mógłby dotyczyć całkiem czegoś innego, choć na pewno zapewni masę emocji czytelnikom zżytym z bohaterami cyklu.

Największą rolę gra tutaj ponownie Kutrzeba, który dalej kontynuuje swoją misję i szuka Szóstego – jednocześnie w tle dalej ciągną się wątki bogów, Marsjan, a odkrywane co i rusz nitki intryg rzucają nowe światło na wydarzenia z poprzedniej książki i nadają jeszcze złożoności wykreowanemu przez Majkę uniwersum. Najsilniej pisarz wchodzi w relację Kutrzeby ze Zmorą, w to, co ich łączy i to, jak pakt zawarty doraźnie zmienił się w niemal symbiozę. A wyjawiona pod koniec powieści tajemnica całkowicie zmienia optykę tej relacji. Poza finałem dość słabo wypadają Wanda i wodzenie czytelnika za nos w kwestii Szóstego – autor w pewnym momencie podrzuca nam niby oczywiste rozwiązanie (robi to kilkukrotnie!), ale bardzo wyraźnie czuć, że to podpuchy.

Ta powieść to także, jak i Pokój światów, jeden wielki tygiel motywów (nazwa cyklu, Mitoświat, do czegoś zobowiązuje), a do znanych już nawiązań Majka dorzuca sporą garść nowych. Pojawia się także trochę smaczków kierowanych bezpośrednio do fandomu – sceny z wykładem Stanisława Lema lub rozmowy Macieja Parowskiego z nierozumiejącym z niej nic Koryckim są bezbłędne.

Trudno odmówić Pawłowi Majce faktu stworzenia kolejnej wciągającej i przepełnionej smaczkami powieści. Po raz drugi udało mu się doskonale wyważyć proporcje między intertekstualnością oraz ilością światotworzenia a dynamiczną akcją. A że finał wydaje się dość otwarty, to pozostaje tylko czekać na kolejną część przygód Kutrzeby i spółki.