Wikingowie. Topory i sejmitary

Przygód się skończył czas

Autor: Shadov

Wikingowie. Topory i sejmitary
Gdy przeczytałam Wilcze dziedzictwo, pierwszy tom cyklu Wikingowie Radosława Lewandowskiego, miałam mieszane, ale w większości pozytywne odczucia. Kolejna tom, Najeźdźcy z północy również mnie pochłonął. Teraz natomiast łezka kręci się w oku na myśl, że w moje ręce wpadła przedostatnia część sagi - Topory i sejmitary.

W najnowszej książce Radosław Lewandowski znacznie lepiej prowadzi swoją opowieść w porównaniu do dwóch poprzedzających ją tomów. Nie uświadczymy tu podziału historii pomiędzy kilku głównych bohaterów jak w Wilczym dziedzictwie, ani odciągnięcia uwagi od legend skandynawskich na rzecz Indian, jak w Najeźdźcach z północy. W Toporach i sejmitarach od początku otrzymujemy dobrze już znany obraz nieustraszonych wojowników z północy, którzy (podobnie jak w poprzednich częściach) bawią rubasznym językiem i niezbyt poważnym zachowaniem. Niemniej dynamika narracji nie różni się od poprzednich tomów, Lewandowski spokojnie snuje swoją historię, jednostajnie wprowadzając czytelnika w kolejne szalone wyprawy Oddiego. Przygody protagonisty momentami są ciekawe, innym razem błahe, a czasami zwyczajnie głupie. I chociaż w niektórych momentach można spokojnie pominąć kilka stron, to jednak przyjemnie poczytać o zmaganiach młodego Jarla i doświadczeniu, jakie wynosi z każdej trudnej sytuacji.

Oczywiście pojawiły się wątki niedopracowane czy też zbyt powierzchownie potraktowane. Jednym z takich było wyłowienie z rzeki chłopca dryfującego na kawałku pnia niczym na tratwie przez kilka dni. Lewandowski nie rozwinął ciekawiej jego historii (a miała potencjał), tylko zepchnął ją na bok, przez co odnosi się wrażenie, że była to niepotrzebna przerwa w ciągu głównej akcji. Na szczęście takich fragmentów nie ma za wiele. Pomimo nierównych i słabszych momentów, Topory i sejmitary dobrze zamykają historię Oddiego i fabularnie z pewnością przewyższają pozostałe dwie części.

Lewandowski w trzecim tomie skupił się na samej postaci syna Asgotssona, jego problemach oraz odpowiedzialności i ciężarze złożonej obietnicy, który przyjął na swoje barki. Można zaobserwować, jak w trakcie opowieści rozłożonej na trzy książki Oddi się zmieniał, ale dopiero teraz autor ujawnił jego skrywany potencjał. Nie jest już porywczym i głupim nastolatkiem, a zawziętym mężczyzną, który poprzysiągł zemstę na swoich wrogach. Dostrzec można rozwój tego bohatera poprzez lepsze opisanie jego dialogów i wewnętrznych przemyśleń - razem z protagonistą uczymy się wszystkiego, co powinien wiedzieć dobry Jarl o honorze, władzy i przyjaciołach.

Niemniej nie jest to jedyna postać, która przypadnie czytelnikowi do gustu; także Hrafn Szermierz, nauczyciel Oddiego, będzie bohaterem niezwykle przyjemnym. Został przedstawiony jako doświadczony i rozważny wiking, któremu młody Asgotsson nieraz będzie zazdrościł. Lewandowski świetnie pokazał relację między nimi, niejako przypominającą więź na poziomie ojciec-syn. Pojawia się również wiele postaci drugoplanowych, które cały czas towarzyszą protagoniście, aby go wesprzeć ciepłym słowem, żartem, radą lub groźbą. Jednak pisarz nie rozwija zbytnio ich historii, więc z jednej strony świetnie uzupełniają głównego bohatera, a z drugiej nie są w stanie zabrać mu podium.

Na uwagę zasługują również język i styl powieści. Na przestrzeni trzech książek nie zmieniły się znacznie, co jest akurat plusem. Radosław Lewandowski nadal posługuje się nieskomplikowanym słownictwem. Owszem, mamy nazewnictwo rodem z historii wikingów, jednak to jedyne utrudnienie, które tylko dodaje powieści klimatu. Ponadto sam sposób wyrażania się bohaterów czy opisy miejsc są umiejętnie wplecione w narrację. Często o walorach niektórych lokacji dowiemy się ze wspólnych opowieści wikingów, które bohaterowie snują przy ognisku.

Trzeci tom cyklu Wikingowie najlepiej oddaje upór i siłę tytułowych wojów z północy. Nieustraszeni, dumni i wierzący w Odyna, będą bawić czytelnika przez ponad 400 stron. I chociaż nie mamy tutaj tak intrygującego zakończenia jak w Najeźdźcach z północy, to nie można powieści odmówić wciągającej i przyjemnej historii. Topory i sejmitary, w których Oddi ponownie powraca w swoje rodzinne strony, świetnie wieńczą opowiedzianą przez Lewandowskiego historię. Pisarz nie dość, że przedstawił barwne przygody skandynawskich wojowników, to również najlepiej nakreślił protagonistę. Oceniając zaś całość, Wikingowie to z pewnością interesujący i godny uwagi cykl dla każdego, kto chce rozpocząć przygodę z nieustraszonymi wojownikami północy.