Więzy krwi - Patricia Briggs

Czyli w poszukiwaniu wampirycznej lekkości

Autor: Michał 'Grabarz' Sołtysiak

Więzy krwi - Patricia Briggs
Patricia Briggs zaczęła doskonale. Pierwszy tom cylku przygód Mercy – kojotołaczki, mechanika samochodowego i detektywa-amatora w jednej osobie, okazał się bardzo przyjemną lekturą. Celnie nazwany przykładem literatury post-gotyckiej, cieszył świetnymi kreacjami bohaterów i zręcznie prowadzoną fabułą. Szybko pojawił się na naszym rynku tom drugi przygód Mercy, zatytułowany Więzy Krwi, które są odrobinę słabsze od części pierwszej, ale być może nie wynika to z niedopatrzeń autorki, tylko z powodu jej usilnych starań, by uczynić książkę lepszą i bogatszą fabularnie.

Akcja rozpoczyna się niedługo po wydarzeniach z pierwszego tomu. W alternatywnej Ameryce, gdzie żyje Mercedes, postacie nadnaturalne – takie jak elfy, odmieńcy i wilkołaki – ujawniły się, choć nadal kilka gatunków stworzeń ukrywa się przed opinią publiczną. Mercedes będzie się musiała zmierzyć właśnie z jednym z takich przypadków – z wampirem, który został opanowany przez demona i stał się prawdziwym czarnoksiężnikiem. Mercy nie ma zbyt wielu nadnaturalnych mocy, nie regeneruje się ani nie jest tak silna jak wilkołaki, ale jest w dużym stopniu odporna na magię, co daje jej szanse na przeżycie. Dodatkowo życie osobiste głównej bohaterki też jest zagmatwane, gdyż musi wybrać partnera spośród dwóch wilkołaków, którzy starają się zdobyć jej serce, a żaden z nich nie jest jej obojętny. Gdy dodamy do tego liczne przysługi, jakie jest winna różnorodnym silniejszym od niej istotom nadnaturalnym, to otrzymujemy jeszcze większy galimatias, niż w pierwszym tomie. Wampir – czarnoksiężnik, nie jest wrogiem łatwym do pokonania, a jego złowroga emanacja jest w stanie objąć swym wpływem masę osób i sprowadzić na nich śmierć. Mercy będzie się więc dodatkowo ścigać z czasem.

Kłopot z tą książką polega na tym, że jest zanadto mroczna. Pierwszy tom obfitował w krew, ale autorka starała się pokazać również lekkość pióra, a nie tylko typowe dla horrorów, ociekające posoką zdania. Mercy musi się więc mierzyć z narastającym zepsuciem, gniewem i śmiercią. W Więzach Krwi trochę brakuje tej lekkości, tych radosnych przekomarzań bohaterów. Świat Mercedes posmutniał i mimo że psychologia postaci została pogłębiona, opowieść straciła odrobinę swojego uroku. Dalej wyróżnia się na tle innych post-gotyckich powieści, ale zmierza także w kierunku straumatyzowania bohaterki i ukazania posępności jej losu.

Na przykładzie drugiego tomu przygód Mercedes widać, że psychologizacja postaci, bardziej ambitna fabuła i skoncentrowana gotyckość rodem z horrorów zamiast obyczajowości świata, w którym nagle ujawniły się istoty nadnaturalne, nie zawsze wychodzi opowieści na dobre. Ta sfera obyczajowa dużo bardziej mi się podobała, gdyż opowieści o zabójczyniach wampirów jest wiele, ale Mercedes-kojotołaczka była jedna. Autorka sprawiła, że naprawdę polubiłem tę postać – właśnie za jej buńczuczność i słabości. Obecnie Mercedes stała się zabójczynią i straciła swoja oryginalność.

Polecam więc tę książkę jako kawał dobrego czytadła. Autorka równa do szeregu z Laurell K. Hamilton, Connie Wilkies i innych autorek od zabójczyń wampirów. Może jednak to zamierzony krok marketingowy, bo mamy w końcu modę na wampirobójczynie i kochanki wampirów.