Wieża

Zabrakło iskry?

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Wieża
Pierwsza powieść Roberta J. Szmidta stworzona w ramach Uniwersum Metro 2033, okazała się nie lada gratką nie tylko dla fanów postapo, ale też czytelników łasych na ciekawe, pełne akcji historie.  Czy równie pochlebne słowa należą się kontynuacji?

Zakończenie Otchłani pozostawiało w niepewności - cel wyprawy niby został osiągnięty, ale już jej skutki były trudne do przewidzenia. Nic więc dziwnego, że oto za sprawą Wieży będziemy mogli poznać dalsze losy Nauczyciela. Zwerbowany przez Czystych ma zażegnać kryzys w Nowym Watykanie. Naturalnie dąży do tego swoją drogą, jak przystało na członka Czarnych Skorpionów, nieistniejącej już, lecz wciąż budzącej ogromny respekt grupy działającej w kanałach. Kryzys nie będzie jedyną kwestią spędzającą mu sen z powiek - wojna z kanibalami wisi na włosku i aby jej zapobiec Pamiętający postanawia wyruszyć do okupowanej przez Lekterytów Wieży. W dążeniach wspomogą go znani z pierwszej części Niemota oraz Iskra.

W dalszym ciągu z zainteresowaniem możemy śledzić losy Nauczyciela, zahartowanego przez burzliwe życie człowieka, który nie zawaha się przed niczym aby utrzymać przy życiu syna i siebie. Nie jest przy tym pozbawiony inteligencji, a fakt, iż pamięta czasy sprzed nuklearnego konfliktu, powoduje, że z niesmakiem patrzy na upadek pojedynczych jednostek, a nawet całego gatunku ludzkiego, jaki ma miejsce we wrocławskich kanałach. Zepsucie i zmierzch moralności ponownie zostały, częstokroć mimochodem, więcej niż solidnie zobrazowane. Ludzie imają się różnych zajęć, aby tylko zapewnić choćby minimum potrzebne do prowadzenia dalszej egzystencji w kanałach sobie i swoim bliskim. Co więcej, nikt nie kryje się z uprawianiem nawet tych zawodów, na które społeczeństwo zwykło patrzeć niezbyt przychylnie, jak choćby prostytucja. Oczywiście osoby potrafiące czytać czy pisać również są na wymarciu, a ludzi dziesiątkują choroby i zarazy. Wizerunek to nie napawający optymizmem, ale zdaje się być na tyle realny, że nietrudno w niego uwierzyć i dać pochłonąć się posępnej atmosferze. Pod tym względem powieść nie zawodzi. Nie inaczej ma się kwestia bohaterów.

Z racji na swój wiek, doświadczenie i inteligencję, nie wspominając o zdolności błyskawicznego uśmiercania wrogów, przyjemnie śledzi się poczynania Nauczyciela, który czasem popadnie w nostalgię, kiedy indziej rozłupie komuś czaszkę, innym razem pośle ciętą uwagę w kierunku mniej rozgarniętego rozmówcy, czy popisze się sztuczkami lub podstępem próbując się wykaraskać z trudnych sytuacji. Wciąż jego wizerunek kochającego i troskliwego ojca przesadnie kontrastuje z bezwzględnością, z jaką pozbywa się kolejnych, niejednokrotnie dwunożnych, przeszkód, ale zostało to nieco ograniczone. Na plus trzeba zaliczyć także postać Niemoty - w pierwszej części bywał przysłowiową kością niezgody, a poza tą rolą nie miał wiele pola do popisu. Teraz również on dostał swoje pięć minut i wypadło to przyzwoicie. Inna rzecz, że zdarzały się fragmenty, w których dopiero po chwili czytelnik dowiadywał się, iż syn Nauczyciela jest obecny w danej scence. Więcej miejsca poświecono Iskrze, i choć niektóre jej kwestie wciąż proszą się o cenzurę, to łatwo zyskuje ona sympatię odbiorcy, na co niebagatelny wpływ ma relacja z Pamiętającym. Ich rozmowy, niepozbawione mniej lub bardziej wyszukanych ripost, to swoiste zderzenie dwóch odmiennych typów osobowości, które obserwuje się z zainteresowaniem. Słabiej wypadają postacie poboczne, spośród których ciężko zachować kogoś w pamięci - odgrywają swoje role bez fajerwerków.

Szmidt ponownie serwuje czytelnikom dużą porcję akcji, choć ta nie przykuwa w tak dużym stopniu jak miało to miejsce w Otchłani. Miejscami nietrudno się domyślić, jaką ścieżkę wybierze autor i znajdziemy śladowe ilości trudniejszych do przewidzenia wolt. Nie zmienia to jednak poczucia, że obcujemy z książką dobrą, chociaż słabszą od poprzedniczki. Dzieje się sporo, ale nie jest to ta sama intensywność, poszczególne persony wciąż są wyraziste, lecz ich liczba stopniała, fabuła intryguje i prowadzi w jasno wyznaczonym kierunku, jednocześnie nie pozostawiając złudzeń, że na Wieży nie skończy się przygoda Szmidta z Metrem 2033. Wszystkie składowe nieźle współgrają, ale Otchłań była zwyczajnie bardziej oryginalna, wniosła powiew świeżości do uniwersum. Teraz mamy do czynienia z jego dalszą eksploatacją, przy okazji której nieszablonowość zostało ograniczona a zakończenie nie wywołuje aż takiego zdziwienia. Poziom za to utrzymuje warsztat Szmidta - niezależnie czy akurat prowadzony jest mniej lub bardziej istotny dla fabuły dialog, scena walki, opis scenerii, to wszystko pochłania się z błyskawicznie.

Ostatecznie wrocławski pisarz ponownie zabiera nas na interesującą wyprawę, w czasie której lepiej poznamy Nauczyciela i Iskrę, niejednokrotnie ujdziemy z życiem, a brak zaufania wobec innych okaże się istnym błogosławieństwem. Wieża to godna polecenia powieść, która cierpi przez wzgląd na porównania do świetnej pierwszej części. Czyta się bardzo dobrze, lecz brakuje tu świeżości, którą do uniwersum wniosła Otchłań. Niemniej, dla fanów Metra 2033 i postapo, to pozycja obowiązkowa.