» Wieści » Spotkanie z Tomaszem Piątkiem

Spotkanie z Tomaszem Piątkiem

|

Serdecznie zapraszamy na spotkanie z Tomaszem Piątkiem,
poświęcone jego najnowszej powieści
ŻMIJE I KRETY
Spotkanie odbędzie się 2 grudnia o godz. 17.00
w pubie EMPIK CLUB w Warszawie, przy ul. Nowy Świat 15/17.



Tomasz Piątek, autor słynnej "Heroiny", opowie o swojej pierwszej powieści fantasy. Podczas spotkania wystąpi również w nietypowej roli barmana - nalewając za barem piwo, będzie rozmawiał ze swoimi gośćmi i odpowiadał na pytania, nawet najbardziej niewygodne. Nie pojawi się wprawdzie piwo leszczynowe, które odgrywa niebagatelną rolę w powieści. Ale trunek z pierwszej beczki, odszpuntowanej przez Tomasza Piątka, autor rozlewa za darmo po podaniu hasła, którym jest tytuł jego ostatniej książki. EMPIK PUB ufundował również specjalną zniżkę, złotówkę na każdym kuflu z kolejnych beczek, oczywiście po podaniu tego samego hasła.
Zapraszamy do wyprawy w bezlitosny acz niepozbawiony przewrotnego humoru świat "Żmij i kretów", który klimatem przypomina systemy Świata Mroku i mamy nadzieję, że spodoba się jego wielbicielom. Jako zachętę załączamy fragment opowieści o Hideo, który został ukarany za nadmierną łagodność - zamiast przepisowo mordować przy pomocy żmii, wprowadził nielicencjonowane użycie miecza. Czy jesteś gotowy na wieści ze świata gorszego niż nasz?

Spotkanie uświetni występ zespołu "Corruption", polskiego prekursora nowego gatunku muzycznego - "stoner rocka" - który zagra utwory z najnowszej płyty zatytułowanej "Orgasmusica".

Przeczytaj informację o autorze i książce.

Fragment powieści:

Jako dwudziestoletni wyróżniający się oficer, Hideo został przejęty przez Kancelarię Zwiadu i Wywiadu. Najpierw pracował dla Działu Zwiadu, co w czasie pokoju oznaczało patrolowanie granic. Cesarstwo cierpiało na przemycie farbowanych tkanin z państewek położonych w dolinie rzeki Vitupery. Dlatego wydano rozkaz, aby każdemu przemytnikowi, schwytanemu z farbowaną tkaniną, robić sss. Robienie sss polegało na tym, że człowieka rozbierano do naga i za pomocą małego kolczastego przyrządu uniemożliwiano zaciśnięcie pośladków, a następnie przystawiano do odbytu żmiję (trzymało się ją w rękawicy z metalowych płytek, żeby przypadkiem nie zrobić sobie krzywdy). Przestraszonej żmii instynkt podpowiadał jedno: trzeba wpełznąć do najbliższej jamy. Dlatego wpełzała do tej, którą miała przed nosem. Ofiara przez cały dzień umierała w straszliwych męczarniach. Teoretycznie, była to znakomita kara odstraszająca, tym bardziej że Vituperanie wierzyli, iż potraktowana tak osoba w następnym wcieleniu odrodzi się w postaci tasiemca.
Niestety, największym kłopotem było złapanie żmii. Często, zanim się ją zdobyło, traciło się przemytnika, bo ci byli specjalistami od ucieczek, a przede wszystkim od przekupywania strażników. Ale Hideo był wyróżniającym się oficerem i wymyślił, jak realizować trudny rozkaz. Wykorzystał fakt, że w nowym, specjalnie stworzonym języku cezariańskim - stworzonym przez cesarza, oczywiście - miecz nazywany był shutikao. Język cezariański, jako doskonały, miał tę właściwość, że składał się tylko z kilkuset krótkich słów o bardzo prostym znaczeniu. Bardziej złożone pojęcia uzyskiwało się przez kombinację tych pierwotnych słów. Shutikao znaczyło dokładnie shu-ti-kao, metal-podłużny-śmierć. Można to było interpretować jako "metalowa podłużna śmierć". Ale samo "tikao" znaczyło "ti-kao", podłużna śmierć, co znaczyło także żmija. Można było więc uznać, że miecz to metalowa żmija i rozkaz mówiący o wsadzaniu żmii do dupy w rzeczywistości nakazuje wbijanie miecza w odbyt. Było to niewygodne, oczywiście nie wsadzanie miecza w odbyt, tylko posługiwanie się językiem cezariańskim, ale już od piętnastu lat żołnierzom zabroniono używać innej mowy. Czuwał nad tym major językowy.
Z wsadzaniem miecza w odbyt był inny kłopot. Żaden z żołnierzy nie chciał użyczyć swego oręża do tak nietypowego celu. Nikt nie chciał paradować z osranym mieczem u boku. Nawet jeśli po każdym zabiegu zostałby dokładnie umyty, dla żołnierzy i tak był osrany, bo znalazł się w nieszlachetnym miejscu. Należało więc zakupić specjalny miecz, który zabierano na patrol, a poza tym stał w wychodku, bo nie chcieli go w zbrojowni.
Prawdziwe problemy zaczęły się jednak, kiedy przyjechał Cesarski Inspektor w stopniu podpułkownika. Początkowo wydawało się, że obejdzie się bez kłopotów. Cesarski Inspektor był szczupłym blondynkiem, miał cienki głosik i żywił się wyłącznie solonymi krabami i małżami, które wtedy jeszcze były dostępne w Refektarzu Wyższooficerskim. Wyraził nawet chęć spróbowania pieczonej krewutni, ale Hideo musiał mu to wyperswadować, tłumacząc, że przypadek ludożerstwa spowodowałby rozruchy wśród ludności. Ludzie uważali, że zjedzenie krewutni to złamanie surowo tutaj przestrzeganego zakazu kanibalizmu: bydlak zwykle jest wypełniony ludzką krwią. A inspektor bał się rozruchów. Wyglądało zresztą na to, że boi się wszystkiego. Co rano mazał się szminką i pudrem, a od południa pił słodkiego, wstrętnego, chociaż drogiego sikacza, którego wtedy jeszcze sprowadzano z doliny Vitupery. Upijał się na smutno i mówił o sobie per "biedny misio, porzucona przytulanka" ("tiso kato, sanahaoga" po cezariańsku), tak że Hideo zaczął zastanawiać się, czy nie pocieszyć go jakimś szczególnie przystojnym więźniem z lochów pod koszarami, oczywiście po dokładnym umyciu delikwenta. Niestety, nie zdążył tego zrobić, bo Cesarski Inspektor dowiedział się, że patrole graniczne używają miecza zamiast węża.
- Łagodność! Pobłażliwość! - zapluwał się piskliwie, biegając po korytarzach. - Skracanie cierpień! Miękkie serduszko! Czy takie są cnoty cesarskiego oficera? Wyglądał tak groteskowo w swoim szlafroku ze złotymi frędzlami, że żołnierze nie pomyśleli, by złapać go za głowę i uciszyć, zanim wybiegnie z Koszar. A on wybiegł, prosto na posterunek żandarmerii Działu Wywiadu.
Dział Wywiadu zajmował się wszystkimi sprawami wewnętrznymi państwa, a ze względu na jakieś zatargi kancelaryjne, które zaczęły się jeszcze w pierwszych latach Imperium, wywiadowcy tępili zwiadowców, jak mogli.
Szef żandarmów zwołał swoich, wsiadł na konia i w pięćdziesięcioosobowej eskorcie wjechał na dziedziniec Koszar. Hideo został aresztowany.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.