Siewca Wiatru - Maja Lidia Kossakowska

Autor: Szymon 'neishin' Szweda

Siewca Wiatru - Maja Lidia Kossakowska
Nakładem Fabryki Słów ukazała się właśnie pierwsza powieść Mai Lidii Kossakowskiej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wcześniejszy zbiór opowiadań ukazał się pod szyldem Agencji Wydawniczej RUNA. Sprawę komplikuje nieco fakt, że Siewca Wiatru jest niejako powiązany z Obrońcami Królestwa. W powieści spotkamy większość postaci, które pojawiły się już we wcześniejszych dziełach Kossakowskiej, a także kilka nowych. Pojawia się Drago - wieczny wojskowy, cała śmietanka Niebios i Głębi, no i Daimon Frey. Lektura opowiadań nie jest wprawdzie konieczna do zrozumienia Siewcy Wiatru, ale z pewnością okaże się bardzo pomocna.

W powieści ponownie odwiedzamy Niebiosa, by podziwiać nieziemską architekturę, ale także wziąć udział w wielkiej bitwie, która może okazać się Armageddonem. Wszystko zaczyna się od śmierci i zmartwychwstania anioła Daimona Freya, który ma podobno w przyszłości zatrzymać Antykreatora. Jak wiadomo, jeżeli ktoś został wyznaczony do wielkich czynów, z pewnością będzie musiał ich dokonać. I tak eony później zacznie się wypełniać los Daimona, a wszystko rozpocznie się od kradzieży księgi, w której spisane są wszystkie tajemnice wszechświata. Dziwne stwory wieszczą Dies Irae, przyjście Siewcy Wiatru, mroku, od którego Pan się odciął na początkach czasu. Dalej jest już tylko z górki i po drodze do końca świata zaliczamy kilka wątków miłosnych, kilka zabawnych rozmów, walenie się po ryjach i pucz w Niebie. Jak widać każdy znajdzie coś dla siebie.

Cóż więcej można powiedzieć o tym opasłym tomisku (ponad 500 stron)? To dobrze napisana, ciekawa historia, poprzedzona opowiadaniem Beznogi tancerz, które pojawiło się już w Obrońcach Królestwa, ale jest niezbędne do zrozumienia całości. Mnie zbiór opowiadań podobał się przeciętnie i aż sam byłem zaskoczony, że ta książka mnie tak wciągnęła. Może sprawiło to całościowe potraktowanie tematu, gdzie wojna, cierpienia bohaterów i miłość splatają się w jeden wątek. Opowiadania w Obrońcach Królestwa wyglądały jak szkice, były tematycznie rozrzucone, nie mówiąc o tym, że prezentowały sobą nierówny poziom. Dopiero w Siewcy Wiatru Kossakowska pokazuje swój pazur - dobre i przekonujące opisy. Nie czarujmy się, scenariusz nie jest trudny do przewidzenia, nie ma w nim niesamowitych zwrotów akcji, nie ma momentów niesamowitego zdziwienia. Jest za to klimat - anielski, skrzydlaty i kolorowy - widać, że pisała to kobieta.

Warsztat autorki jest dobry, kolejne strony czyta się tak szybko, że trudno nadążyć z ich przewracaniem, ale... Oczywiście jest jakieś ale - tutaj jest nim opis bitwy (chyba nikogo nie zdziwię tym, że na końcu jest bitwa, prawda?), który jest długi i strasznie ciężki od nazw i epatowania krwawą rzeźnią. Rozumiem, że jest to specjalny zabieg, żeby pokazać okropieństwo wojny, a zarazem zło Siewcy, ale musiałem zrobić sobie przerwę w czytaniu. Fajnym patentem jest glosariusz na końcu książki, gdzie autorka podaje większość nazw - imion aniołów, demonów i miejsc. Nie dość, że wyjaśniono, skąd dane imię się wzięło, i co oznacza, to jest to dodatkowo mały przewodnik po literackiej rzeczywistości wykreowanej przez Kossakowską.

Książka jest wydana bez wyżyn i nizin, czyli dobrze. Co prawda książka nie uniknęła zmory dzieł innych polskich autorów SF&F i można od czasu do czasu natrafić na literówkę czy kulejącą stylistykę, niemniej miejsca takie można policzyć na palcach dwóch rąk. Grafika na okładce, autorstwa Piotra Cieślińskiego, jest najlepszą w całej książce. Szkice w środku (autor: Cezary Szymański) nie są tak dobre, ale większość stoi na zadowalającym poziomie.

Podsumowując - jeżeli podobały się wam opowiadania ze zbioru Obrońcy Królestwa, to musicie sięgnąć po tą pozycję. Jeżeli jest to wasze pierwsze spotkanie z prozą Kossakowskiej to jest to dobra pozycja, by zacząć taką znajomość. Interesujące przedstawienie anielskiego świata aż prosi się o zwiedzenie go i zapoznanie się z jego mieszkańcami.