Sherlock Holmes. Apokryfy (e-book)

Kpiąc z Sherlocka i samego siebie

Autor: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Sherlock Holmes. Apokryfy (e-book)
Postać Sherlocka Holmesa stworzona przez Arthura Conan Doyle'a na trwałe weszła do kultury popularnej i doczekała się wielu (re)interpretacji a także kontynuacji spisywanych przez innych autorów. Dzięki serwisowi BookRage polski czytelnik ma okazję po raz pierwszy poznać pięć niekanonicznych tekstów, które napisał sam Conan Doyle.

Każde z tych opowiadań jest dość krótkie – całość zajmuje ledwie pięćdziesiąt dwie strony. I każde z nich przedstawia postać słynnego detektywa i jego słynny sposób dedukcji w sposób co najmniej ironiczny, jeśli nie otwarcie złośliwy. Kwestia kwesty to krótki dialog między Holmesem a Watsonem, w którym ten pierwszy, odkrywając problem trapiący swojego towarzysza, pokazuje, że o jego błyskotliwości świadczy tak naprawdę nieprzeciętna spostrzegawczość. Dwa kolejne teksty (Zagadka wielbiciela zegarków oraz Zaginiony pociąg) opierają się na tym samym schemacie – zachodzi bardzo dziwne i trudne do wyjaśnienia wydarzenie (odpowiednio: morderstwo oraz zniknięcie całego pociągu), z którym nie może poradzić sobie policja. Ci ostatni otrzymują list od detektywa-amatora, który próbuje rozwikłać tajemnicę i, na podstawie dostępnych mu przesłanek, wyciąga nieprawdopodobne wnioski. Jednak po jakimś czasie zostaje przedstawiony rzeczywisty przebieg wydarzeń, który nie ma nic wspólnego z dedukcją tego ostatniego.  W ten sposób autor wyśmiewa Holmesa oraz to, w jaki sposób rozwiązuje on wszystkie sprawy, kpiąc tym samym z własnej kreacji. Z kolei Dedukcja Watsona jest odwrotnością Kwestii kwesty – tutaj rozumowanie Watsona, który chce udowodnić, że sposób myślenia Holmesa jest w zasadzie prosty, okazuje się całkowicie błędne. Ostatni tekst to Tajemnica współautorów, napisana przez J.M. Barriego (twórcę Piotrusia Pana) – krótka humoreska przedstawiająca ostateczne pożegnanie się Doyle'a z postacią słynnego detektywa. Cała ta książeczka stanowi więc jedno wielkie odniesienie do tej właściwej twórczości dotyczącej Sherlocka Holmesa.

Nie da się bowiem pisać o tym zbiorku w oderwaniu od pozostałych utworów Doyle'a z Holmesem w roli głównej – te wszystkie teksty to literatura, którą fani mogą potraktować z przymrużeniem oka i uśmiechnąć się pod nosem, widząc jak Conan Doyle wyśmiewa to, co sam stworzył. Literacko nie zachwyca, bo i zachwycać nie ma, ale interesującym doświadczeniem jest móc zobaczyć to, jak autor traktuje własnego bohatera, od którego chce się uwolnić (co mu się, ostatecznie, nie udało).