Sakrament - Clive Barker

"Ludzie są zwierzętami, które opowiadają historie"

Autor: Bartłomiej 'wóda' Wódarski

Sakrament - Clive Barker
"Najnowsza" powieść Clive'a Barkera została tak naprawdę napisana ponad dziesięć lat temu, przed znanymi w Polsce Galilee czy Wąwozem Kamiennego Serca. Reklamowany jako historia, która "bardzo różni się od wcześniejszych dzieł", Sakrament uważa się za najbardziej osobistą z opowieści pisarza. Po części zapewne dlatego, że właśnie w czasie prac nad książką, tak barwnie opisującą gejowski światek San Francisco, Barker po raz pierwszy publicznie ujawnił swoje homoseksualne preferencje.

Główny bohater - Will Rabjohns - jest fotografem, znanym przede wszystkim z kontrowersyjnych albumów dokumentujących zagładę różnych gatunków fauny. Oprócz tego jest gejem, czy - jak częściej mówi sam o sobie - pedziem. W trakcie wyprawy na Arktykę zostaje zaatakowany przez niedzwiedzia polarnego, kolejne ginące zwierzę, które chce uwiecznić. Ciężko ranny zapada w śpiączkę. Od tego momentu rozpoczyna się senna podróż do świata dzieciństwa i zdarzeń, które na zawsze ukształtowały go jako artystę i jako człowieka. W realny dotąd świat Barker wprowadza aurę niesamowitości, bardziej w stylu urban fantasy, niż czystego horroru. Również po przebudzeniu z comy prowadzi swego bohatera ścieżkami nakreślonymi przez wspomnienia, pozwalając mu powrócić do źródeł jego strachu, inspiracji i osobowości. Kluczem do wszystkiego jest zaś spotkanie małego Willa z tajemniczą parą: Jacobem Steepem i Rosą McGee.

Sakrament jest przede wszystkim powieścią o poszukiwaniu własnej tożsamości. Nie tylko seksualnej, choć ten wątek jest dość mocno zaakcentowany. Zarówno poprzez barwny i fascynujący obraz środowiska homoseksualnego, z kryjącą się w cieniu, nigdy nie nazwaną po imieniu plagą - tragedią AIDS, jak i dopasowywaniu do związanych z płcią ról społecznych Jacoba i Rosy. Poruszony zostaje jednak nie tylko problem tożsamości indywidualnej, a również miejsca człowieka i ludzkości w dziele stworzenia. Ma rację wydawca zamieszczając na tylnej stronie okładki informację o tym, że "autor sięga dużo głębiej niż w poprzednich swoich powieściach".

Clive Barker sprawnie operuje słowem, tworzy porywające wizje i - choć powieści tej bliżej do dark urban fantasy, niż horroru – na pewno nie jest to lektura dla każdego. Historia wciąż skąpana jest w tym charakterystycznym perwersyjno-obrazoburczym sosie, wciąż widać fascynację pisarza seksualnością, która objawiła się już w debiucie – Księgach Krwi. Mamy tu więc, prócz klasycznych, oralnych i analnych stosunków homo- i heteroseksualnych, motywy zarówno zoo- jak i pedofilii, jak również kilka innych scen, mogących według niektórych wykraczać poza granice dobrego smaku.

Barker próbuje uczynić z tej powieści głos w wielu różnych dyskusjach. Na temat ekologii, tolerancji, natury miłości. Niestety, nie dość, że czasem ginie on przytłoczony głównym nurtem akcji, to wnioski - na ogół niezbyt odkrywcze - przedstawione zostają w mało atrakcyjnej formie. Dodatkowo, część wątków, szczególnie w ostatnich rozdziałach, zostaje rozwiązana w banalny i irytujący sposób, tylko po to, by umożliwić domknięcie całości fabuły.

Mimo to, Sakrament wart jest uwagi każdego posiadającego otwarty umysł czytelnika, który ma ochotę zanurzyć się w tajemniczym świecie, pełnym wyrazistych, sprawnie nakreślonych postaci i bardzo ludzkich problemów, oraz być może zastanowić się przez chwilę nad otaczającym nas światem. Nad tym, co kształtuje ludzki charakter i pragnienia, czy też co tak naprawdę oznacza fakt, iż urodziliśmy się jako kobiety lub mężczyźni.

Czy jest to jedna z tych opowieści, które - cytując wstęp - "pomagają nam dokończyć naszą historię i zrozumieć w jakim celu się narodziliśmy"? Raczej nie, choć stara się z tym zmierzyć. Zresztą - sprawdźcie sami.