» Recenzje » Rycerz sowy

Rycerz sowy

Rycerz sowy
Rycerz sowy to ostatni tom trylogii Sowiego Maga, a zarazem zwieńczenie wielotomowego cyklu Mercedes Lackey o królestwie Valdemaru, nic więc dziwnego, iż oczekiwania czytelnika wobec tej pozycji są dość wysokie. Czy efekt końcowy jest satysfakcjonujący, czy też rozczarowuje – zobaczcie sami.

Tayledraska Dolina k’Valdemar szybko się rozwija – powstają nowe zabudowania, przybywa mieszkańców. Pokojowa współpraca z Klanem Kota-Ducha przynosi korzyści nie tylko Sokolim Braciom i powoli cywilizującym się barbarzyńskim, ale też licznym pielgrzymom szukającym pomocy uzdrowicieli w umiejscowionej w pobliżu świątyni. Darian studiuje magię oraz zdobywa doświadczenie, aby w przyszłości objąć przywództwo nad Doliną, zaś Keisha pełni rolę uzdrowicielki w Dolinie i w Zagajniku Errolda. Kiedy sytuacja życiowa bohaterów zaczyna się stabilizować, chłopak uświadamia sobie, iż w jego przeszłości pozostała drażniąca zadra – nierozwiązana tajemnica zaginięcia jego rodziców. Świadomość, iż teraz ma możliwości, aby rozpocząć poszukiwania, mobilizuje Dariana do działania, które zaprowadzi go daleko poza granice Valdemaru.

Rycerz sowy jest podzielony na dwie łatwo zauważalne części. Pierwsza skupia się na Dolinie k’Valdemar i jej otoczeniu, zaś druga dotyczy wyprawy poszukiwawczej. Obie różnią się tempem akcji oraz liczbą opisów, przy czym fragmenty umiejscowione w Dolinie są bliższe charakterem Oczom sowy, zaś poszukiwania zaginionych myśliwych przywodzą na myśl niektóre z wcześniejszych pozycji cyklu o Valdemarze. Niestety, trzeba tutaj podkreślić, iż pierwsze dwieście stron książki bardzo niewiele wnosi do historii. Dość istotny jest tylko opis kolejnego etapu szkolenia chłopaka, a także kilka scen ukazujących interakcje poszczególnych bohaterów, jak również tajemnicze sny i wizje zesłane przez Kota-Ducha – łącznie może jedna trzecia wspomnianej objętości tekstu. Resztę stanowią, po raz kolejny, rozbudowane i barwne opisy – nowych zabudowań oraz rozwiązań w siedzibie klanu, uroczystości na część Dariana i kolejnych gości w Dolinie, jak również (niespotykane wcześniej) drobiazgowe charakterystyki różnych wyszukanych strojów i ozdób. Fragmenty te czyta się przyjemnie, gdyż na szczęście autorka zachowała pewną różnorodność w opisywanych zagadnieniach, a przy tym zrobiła to w sposób niezwykle plastyczny i łatwy do wizualizacji. Trzeba jednak przyznać, że nie wzbudzają one w czytelniku większych emocji. Ot – pierwsza połowa książki to rozluźniające czytadełko ukazujące wspaniały, magiczny świat pełen cudownych istot. Jednak od momentu gdy Darian rozpoczął poszukiwania, sytuacja ulega diametralnej zmianie. Wędrowcy przeprawiają się przez góry i przełęcze, na swej drodze spotykają potwory i kolejnych barbarzyńców, jednych nastawionych przyjaźnie, a innych wręcz przeciwnie, pokonują liczne przeciwności, jak również własny strach i inne słabości. Ta podróż to kwintesencja wszystkiego co najlepsze w cyklu o Valdemarze – jest akcja, dramatyczne wydarzenia i narastające napięcie, a także świetnie scharakteryzowani, wyraźnie zindywidualizowani bohaterowie. Warto tutaj wspomnieć, iż jako wsparcie dla Dariana wyruszył jeden z barbarzyńców, dwaj Sokoli Bracia, Keisha, przedstawiciel heroldów wraz ze swym Towarzyszem (duchem opiekuńczym w ciele białego rumaka), a także gryf, kyree (wilkopodobne stworzenie porozumiewające się za pomocą myślmowy) i kilka dyheli, inteligentnych jeleni o niezwykle silnych zdolnościach mentalnych. Członkowie tej barwnej grupy pozostają ze sobą w ciągłej dynamicznej interakcji, prezentują swoje mocne i słabe strony, dzięki czemu szybko można się z nimi zżyć i kibicować im w ich poczynaniach. Ponadto, drużyna Dariana składa się z najbardziej lubianych przez fanów cyklu o Valdemarze typów bohaterów, podanych czytelnikom niejako w pigułce, zaś czytanie o nich to prawdziwa przyjemność.

Pozostając w temacie bohaterów, można jedynie dodać, iż również pierwsza połowa Rycerza sowy prezentuje interesujące, barwne postacie – począwszy od lorda Breona, poprzez herolda Andę (zdecydowanie rozwiewającego mit o nieomylnych heroldach), na hertasi Ayshenie skończywszy (momentami przypominającego trochę klon Gestena z Czarnego gryfa). Postacie zwykle stanowiły jedną z najmocniejszych cech prozy Mercedes Lackey i nie inaczej jest również tym razem.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Rycerz sowy to finalny tom trylogii Sowiego Maga, a zarazem ostatnia część niejako „współczesnej historii” Valdemaru – wszystkie powieści, które zostały wydane później, to kroniki i powieści wyjaśniające pewne kwestie dotyczące przeszłości królestwa – dlatego też warto pokusić się o pewne całościowe podsumowanie. Cała trylogia to bardzo przyjemna lektura, którą swobodnie można potraktować jako swoisty ukłon w stronę fanów serii. Mercedes Lackey wraz z mężem wprowadzili na jej karty większość typów postaci cenionych przez czytelników, jak również dopowiedzieli historie prawie wszystkich głównych bohaterów występujących w poprzednich powieściach. Znajdziemy tu wzmiankę o kapitan Kerowyn i dowodzonych przez nią jednostkach, o Elspeth i Mrocznym Wietrze, Talii, Śpiewie Ognia, Andeshy i innych. Czasami można odnieść wrażenie, iż Lackey nie może rozstać się ze swoim uniwersum, dlatego też nie tylko skupia się na szczegółowych opisach (szczególnie dotyczących pięknych przedmiotów i konstrukcji), ale również przywołuje swoich ulubionych protagonistów – to miły smaczek dla czytelnika zaznajomionego z pozostałymi pozycjami cyklu. Świat, jaki został zaprezentowany w tej trylogii jest jednak trochę wyidealizowany i pozbawiony dramatyzmu, przez co przypomina bardziej baśń i dość drastycznie odstaje od innych książek o Valdemarze, gdzie protagoniści nierzadko doświadczali strasznych rzeczy oraz ginęli w obronie słusznej sprawy, zaś dobro może i odnosiło zwycięstwo, jednak jego cena prawie zawsze była bardzo wysoka. Oceniając tę trylogię jako zamkniętą całość, śmiało można ją uznać za najsłabszą pod względem fabularnych z wszystkich miniserii, a zarazem najbardziej malowniczą i przyjemną, wręcz bezstresową w odbiorze. Z pewnością nadaje się dla młodszych czytelników, którzy będą zapewne oczarowani wykreowanym przez autorów światem, powinna przypaść także do gustu fanom twórczości Lackey. Osoby, które wcześniej nie zetknęły się z powieściami o heroldach i Sokolich Braciach powinny jednak zacząć swoją przygodę z tym światem choćby od trylogii Wojen Magów czy trylogii Ostatniego Maga Heroldów, które są zdecydowanie lepsze.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Rycerz sowy
Cykl: Trylogia Sowiego Maga
Tom: 3
Autor: Mercedes Lackey, Larry Dixon
Tłumaczenie: Katarzyna Krawczyk
Wydawca: Zysk i S-ka
Data wydania: 14 września 2015
Liczba stron: 424
Oprawa: miękka
Cena: 34,90 zł



Czytaj również

Heroldowie Valdemaru
Od słodyczy do goryczy...
- recenzja
Intrygi
Kształcenia na Herolda ciąg dalszy
- recenzja
Początek
Młodzieżowy balsam dla duszy
- recenzja
Oczy sowy
Magia prostych opowieści
- recenzja
Lot sowy
Powrót do królestwa Valdemaru
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.