» Artykuły » Wywiady » Rozmowa z Mileną Wójtowicz

Rozmowa z Mileną Wójtowicz


wersja do druku

Lubię fantastykę bliskiego zasięgu

Redakcja: Michał 'von Trupka' Gola

Rozmowa z Mileną Wójtowicz
Pierwsza powieść Mileny Wójtowicz Podatek została wydana w 2005 roku, a jej kolejne książki ukazywały się w rocznych odstępach do 2008 roku. Na jej kolejną książkę, Post Scriptum, musieliśmy czekać aż dziesięć lat. Ale było warto. Poznajcie Milenę Wójtowicz – zwierza biurowego, HaeRkę i behapówkę, a także pisarkę reaktywowaną (jak sama o sobie mówi).

Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler: Witam serdecznie Mileno. Mam przyjemność rozmawiać z tobą w związku z twoim powrotem na scenę literacką po naprawdę długiej przerwie. Może tak dla przybliżenia naszym czytelnikom, powiesz kilka słów o sobie? Z oficjalnych biogramów wiadomo, że jesteś mężatką, specjalistką od HR i BHP, zbierasz smoki i kochasz psy. Możesz dodać cokolwiek więcej? Cóż się u Ciebie działo, kiedy z pisarki aktywnej i wręcz molestowanej o kolejne książki, przeszłaś w stan „przerwy twórczej”?

Milena Wójtowicz: Działo się zwyczajne życie. Praca zawodowa, spotkania z przyjaciółmi, czytanie książek, chodzenie do kina. W zasadzie działo się dokładnie to, co dzieje się teraz – z tą drobną różnicą, że nie pisałam.

Podobno pokochałaś fantastykę już całe lata temu. Czy masz swoich ukochanych pisarzy fantastycznych, powieści z tego gatunku lub inne twory popkultury, które wywarły na Ciebie szczególny wpływ, albo takie, które w szczególny sposób cenisz?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W kategorii "książki, które wywarły wpływ na moje życie" na pierwszym miejscu są Scenki z życia smoków Beaty Krupskiej. Zaraz za nimi stoi Janusz Christa z Kajkiem i Kokoszem i smokiem Milusiem (nie dość, że smok, to jeszcze na imię ma prawie tak jak ja – cud po prostu). Chronologicznie następne będą opowiadania Roberta E. Howarda, powieści Terry’ego Pratchetta i Andrzeja Pilipiuka.

A inne gatunki? Kryminały, komedie, może horrory?

Zdecydowanie kryminały. Jestem wielką fanką książek Joanny Chmielewskiej i jej poczucia humoru. Lesio to jest moja lektura na ciemne, dołujące wieczory, zwłaszcza odkąd sama zostałam "personalną".

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Czy w twoich książkach pobrzmiewają gdzieś echa dawnych lektur, czy też inspiracje czerpiesz z zupełnie innych źródeł?

Inspirację można czerpać ze wszystkiego i ja tak właśnie robię. Najbardziej inspirujące jest dla mnie codzienne życie, jego ironia i absurdy. Ale od książek, które czytałam dorastając, nie ucieknę. To była pierwsza pożywka mojej wyobraźni i na pewno odcisnęły na niej swoje piętno. Takiemu Ulkowi nie jest zbyt daleko do Conana Barbarzyńcy, tyle że jest zdecydowanie bardziej przyzwoity. Zresztą całe Wrota to remiks baśniowych motywów.

Bardzo ciekawi mnie jakie były początki twojej przygody z pisaniem. Kiedy zaczęłaś pisać, w szkole czy może znacznie później?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Odkąd pamiętam tworzyłam historie. Opowiadałam je początkowo babci, potem zaczęłam pisać Pierwszą Wielką Powieść (użycie wielkich liter nie jest przypadkowe, śmiem twierdzić, że wiele osób piszących zaczynało właśnie od Pierwszej Wielkiej Powieści, ewentualnie od  Wspaniałej Wielotomowej Sagi, nie jestem wyjątkiem). Pamiętam, że miała tytuł Smoczuś i była o stereotypowym krasnoludzie, stereotypowym elfie i stereotypowym człowieku, którzy znajdują smocze jajo i postanawiają je odchować. Można powiedzieć, że pod pewnymi względami od najmłodszych lat byłam dość spójna w swojej twórczości. Trzech panów gatunków różnych, nie przeżyło wielu przygód i na szczęście pierwotny plik gdzieś zaginął w odmętach dyskietek, które już nie pasują do żadnej stacji, ale smoczuś został i przekształcił się w Amadeusza.

Czy poza serią o Iskierce i Tygrysie, nie korciło cię aby wygrzebać jakieś inne niedokończone teksty i przerobić je w celu publikacji?

Bardzo rzadko robię ręcznie notatki, zwykle korzystam z komputera. Mam foldery pełne zapisanych pomysłów – czasami jednozdaniowe hasła, czasem większy kawałek tekstu. Przeglądam je od czasu do czasu, ale raczej w ramach wtórnej inspiracji, gdybym miała któryś z tych plików ruszyć, to napisałabym go od nowa. Na razie mam do dokończenia jeden wielki tekst pod tytułem Wrota i wiele nowych pomysłów na dalszy ciąg Post Scriptum. Reszta może poczekać.    

Przyjrzyjmy się bliżej twoim książkom. Kiedy tylko pierwszy raz sięgnęłam po Podatek, byłam ciekawa co stało się bodźcem do napisania tej książki? Skojarzenia z Urzędem Skarbowym nigdy nie są zbyt pozytywne, a tobie udało się stworzyć coś unikalnego i przezabawnego.

Jeden z Czytelników napisał mi, że moje książki to "rzeczywistość z drugim dnem" i to określenie bardzo mi się spodobało. Lubię fantastykę bliskiego zasięgu, sytuacje, kiedy codzienność nabiera niezwykłego posmaku i tajemniczych barw, a jednocześnie pozostaje taka zwyczajna i dość przeciętna. Czy człowiek, czy elf, czy czarownica, czy smok, coś jeść musi, gdzieś chce mieszkać, a jeśli zamierza na przykład żyć w społeczeństwie, to musi przyjąć do wiadomości, że razem z cywilizacją nadchodzą zasady, prawa i na przykład podatki. Dla każdego.

A że na takie przemyślenia mnie naszło akurat przed egzaminem z ekonomii i potrzebowałam jakiegoś zajęcia, które by usprawiedliwiało rzucenie notatek w kąt… to powstała książka.

Od premiery Podatku minęło już kilka lat. Czy teraz, kiedy patrzysz na tę książkę, miałabyś ochotę coś zmienić i poprawić?

Gdybym tak solidnie nad nią przysiadła i mocno się wczytała, to na pewno znalazłabym milion rzeczy do poprawki. I z tego powodu nie przysiadam i się nie wczytuję. Podatek to zamknięta całość, mój debiut powieściowy – niech zostanie taki, jaki jest.

Naprawdę nie ma szans na powrót do przygód Jensa i Moniki?

Nie. Na prośbę czytelników Podatek doczekał się mini-epilogu, można go znaleźć na mojej stronie. Innego dalszego ciągu nie będzie.

A skąd wzięły się„Wrota? Ta seria prezentuje zdecydowanie nieszablonowe podejście do typowo bajkowej konwencji księżniczki zamkniętej w wieży i księcia śpieszącego jej na ratunek.

Wzięły się właśnie z bajek, a konkretniej to z mojego niedosytu bajowymi rozwiązaniami fabularnymi. W bajkach, na których się wychowałam, księżniczka zwykle była piękna, omdlewająca i prawie nic poza tym, książę – bohaterski i przystojny, czarownica – brzydka i wredna. I zakończenie było zawsze szczęśliwe, tyle że oczywiście nie dla wszystkich bohaterów. Wrota to jest opowieść o niezgodzie na swój los i nieakceptacji wytyczonej ścieżki. Z przeznaczeniem nie zgadza się Salianka, nie do końca jest w stanie mu sprostać Gawarek, mamy też bohaterów, którzy owszem, zrobili to, czego oczekuje od nich konwencja, ale wcale na tym nie wygrali.  

Czy teraz po latach chciałabyś coś zmienić we Wrotach? Czy pierwszy tom  wydany przez Jaguara został poddany surowej obróbce redakcyjnej, czy to ten sam tekst, który ukazał się w Fabryce Słów?

Pierwszy tom Wrót jest trochę rozszerzony w porównaniu do pierwszego wydania, ale nie są to zmiany istotne. Za to drugi tom prawdopodobnie przejdzie pewną przemianę – mam okazję zrobić z niego lepszą książkę i szkoda by było jej nie wykorzystać.

Kiedy dokładnie możemy spodziewać się wznowienia tomu drugiego Wrót? Słyszałam też, że w planach, i to niedalekich, jest też tom trzeci?

Tom drugi jest zaplanowany na 2019 rok, tom trzeci rzecz jasna dopiero po nim.

Czy część trzecia zakończy serię?

Tak. Wrota od początku były rozplanowane na trzy tomy.

Przejdźmy do Załatwiaczki. Czy ta książka także zawdzięcza swoje powstanie prokrastynacji?

Nie, zmęczeniu. Cały pomysł na Załatwiaczkę wziął się ze znanej pewnie większości osób sytuacji, kiedy nagle zwala się na człowieka tyle spraw, że nie wiadomo w co najpierw ręce włożyć. Małgosia jest uosobieniem zmęczenia, kimś kto z jednej strony ma wielką moc, choć ograniczoną całą listą restrykcyjnych zasad, z drugiej – jest tej mocy niewolnicą, tak przytłoczoną ilością spraw do zrobienia, i to cudzych spraw.

Na swoim blogu kilkakrotnie wspominałaś, że kontynuacja Załatwiaczki się tworzy, jednakże koniec prac wciąż się przesuwał. Czy mamy jakiekolwiek szanse na wydanie tomu drugiego?

W najbliższym czasie nie. Mam dość dużo gotowego tekstu, ale na razie skupiam się na innych projektach.

Na koniec zostaje najnowsza perełka – Post Scriptum. Miałaś prawie dziesięć lat przerwy i nagle zdecydowałaś się wrócić do pisania… Co cię do tego skłoniło?

Można przyjąć, że mój szef, który zaproponował mi pójście na studia z bezpieczeństwa i higieny pracy. Kilka lat temu przyjęłam do wiadomości, że pisanie to zakończony epizod w moim życiu i nie spodziewałam się, że kiedykolwiek do niego wrócę. Ale muz mnie kopnął, okoliczności sprzyjały, otoczenie kibicowało – i udało się, złapałam ponownie bakcyla i co ważniejsze, udało mi się go wpleść w życie rodzinne i zawodowe i znaleźć czas na pisanie.

I chwała ci za to! A także twojemu szefowi! Pozostając w temacie Post Scriptum, chciałabym się dopytać, czy w twoich bohaterach jest coś z ciebie? Pokrewieństwo zawodowe z Sabiną Piechotą jest oczywiste, ale poza tym?

Wszyscy rodzą się w mojej głowie, więc podejrzewam, że każdy ma coś ze mnie. Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć, bo nie upodabniam ich do siebie celowo. Za to gdybym miała wymienić coś, co moim zdaniem łączy moje bohaterki, to chyba to, że to są dziewczyny i kobiety, które sobie dadzą radę ze wszystkim, co im życie rzuci pod nogi. Czasem będą to robiły ze łzami w oczach i zaciśniętymi zębami, ale się nie poddadzą.  

A czy zdarza ci się portretować znajomych i przyjaciół?

Staram się tego nie robić, bo moi bohaterowie to są postacie przerysowane, które traktuję raczej z humorem i sarkazmem, a nie z pietyzmem i szacunkiem – a większość ludzi, nawet jeśli deklaruje dystans do siebie samych, to wolałaby się w krzywym zwierciadle nie oglądać. W całej swojej twórczości dwoje bohaterów oparłam na istniejących osobach.

Czy kiedy w twojej głowie rodzi się pomysł na nową historię to od razu przystępujesz do pracy twórczej, czy też pozwalasz mu najpierw dojrzewać, obrastać fabułą i kiedy już wszystko masz poukładane, przynajmniej z grubsza, to wtedy zaczynasz pisać?

Różnie. Czasami coś zanotuję, żeby wykorzystać później, czasem od razu wychodzi z tego gotowa scena. Bywa też tak, że jakaś myśl obija mi się po głowie przez dni, tygodnie, miesiące, zanim wreszcie przybierze sensowny kształt. Aktualnie pracuję w ten sposób, że mam obmyśloną główną oś fabularną i zarys wątków, natomiast nie wykluczam ich zmiany w trakcie pisania.

A jak wygląda u ciebie proces pisania? Kiedy już zaczynasz pisać to tworzysz zrywami, czy też jesteś systematyczna i konsekwentna?

Zrywy są cudowne, ale pisanie zrywami trwałoby bardzo długo, wymagało dostępu do komputera i warunków do pisania zawsze, kiedy muz kopnie. Mam rozplanowane pisanie na ilość znaków do wystukania dziennie, oczywiście z założonym marginesem bezpieczeństwa, i tego staram się trzymać.

Kiedy jesteś w trakcie pisania zdarza ci się czytać tylko dla przyjemności, czy też wszystkie twoje wybory podyktowane są wymogami reserachu? I jak w ogóle wygląda research do twoich książek?

Wolę czytać dla przyjemności. Research mam zwykle ukierunkowany, kiedy wiem, czego chcę i próbuję to znaleźć. Research do Post Scriptum miałam ułatwiony, bo jedną podyplomówkę robiłam z coachingu, drugą z BHP, więc wiedza była w głowie, a książki pod ręką. Dodatkowo potrzebowałam tylko konsultacji księgowo-technicznych. Vice Versa, druga część Post Scriptum, wymaga ode mnie trochę więcej przygotowania, bo będzie m.in. o ochronie środowiska, co na szczęście przy okazji ISO 14001 już trochę poznałam. Ale bez obaw, tak poza ochroną środowiska to będzie paranormal romance. Nie siedzę też tylko w ustawach, ostatnio w ramach zbierania materiałów wybrałam się do wróżki, a to bardzo ciekawe psychologicznie doświadczenie.

Od premiery twojej pierwszej książki minęło wiele lat. Z pewnością zmieniłaś się jako osoba. Jednak udało Ci się zachować ten unikalny humor i trochę ironiczne spojrzenie na świat, które czytelnicy tak kochali w twoich poprzednich książkach. Czy nigdy nie korciło cię aby napisać coś bardziej poważnego? I od razu zastrzegam się – nie narzekam i jak dla mnie może pozostać tak cudownie niepoważnie w każdej kolejnej książce.

Miło słyszeć, że humor i ironia ze mną zostały, bo przyznam, że miałam przy pisaniu i po napisaniu Post Scriptum trochę obaw, czy jeszcze to potrafię. A jeśli chodzi o tekst na poważnie – popełniłam parę tekstów niehumorystycznych, ale takie przychodzą do mnie rzadziej. Podejrzewam, że wynika to ze sposobu patrzenia na świat, powaga kojarzy mi się ze smutkiem i patosem, a za jednym i drugim nie przepadam.

W jednym wywiadzie wspomniałaś, że wiedza i nowe informacje są pożywką dla wyobraźni, generującymi w pewnym momencie fabułę. Czy masz pomysły na całkiem nowe, niezwiązane z wydanymi do tej pory tytułami książki?

Pomysłów mam zawsze dużo, natomiast nie każdy jest zalążkiem nowego tekstu. Przez te dziesięć lat milczenia pomysłów miałam masę – a co z nich wyszło, to było widać, a raczej nie widać. Teraz staram się skupiać na tym, co mam na warsztacie. Dwie książki do skończenia, kilka projektów pobocznych – wystarczy na najbliższe półtora roku.

Ale na kolejną, nową książkę nie będziemy musieli czekać aż dziesięć lat?

Nie, tylko do przyszłego roku.

A masz może jakieś marzenia, które chciałabyś, aby się spełniły? Czego redaktorzy i czytelnicy portalu Poltergeist mogą życzyć Milenie Wójtowicz?

Równowagi między inspirującym chaosem, a spokojem pozwalającym na systematyczne pisanie. I zdrowia, bo ja zawsze powtarza mój dziadek, zdrowie jest najważniejsze.

 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Post Scriptum
Autor: Milena Wójtowicz
Wydawca: Jaguar
Data wydania: 25 kwietnia 2018
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Format: 135 x 200 mm
ISBN-13: 978-83-7686-672-7



Czytaj również

Vice versa
Nie taka strzyga straszna
- recenzja
Wrota
Pełna humoru antybajka o księżniczce
- recenzja
Post Scriptum
BHP dla potworów
- recenzja
Wrota. Tom 2 - Milena Wójtowicz
czyli znowu ma być śmiesznie!
- recenzja
Wrota. Tom 2 - Milena Wójtowicz
Pożycz, przeczytaj, zapomnij, czekaj na kontynuację…
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.