» Recenzje » Prawie martwy

Prawie martwy

Prawie martwy
Prawie martwy to powieść niezwykła, gdyż pozwala odczuć to, co czują jej bohaterowie. Ci bowiem przez większość czasu cierpią wewnętrzne katusze, są zniechęceni i mają wszystkiego dość. Dokładnie tak samo jak ja podczas lektury.

Policjant po służbie znajduje pusty samochód z otwartymi drzwiami i włączonym silnikiem w pobliżu mostu, z którego często skaczą samobójcy. Pisarz kłóci się z sąsiadem, a kilka dni później zostaje ostrzelany pod jego domem. Na podziemnym parkingu dochodzi do morderstwa. Komisarz Erik Winter jest przekonany, że te sprawy łączą się ze sobą, a także z tajemniczym zniknięciem piętnastolatki, które miało miejsce ponad dwadzieścia lat wcześniej. Czy zdoła rozwikłać zagadkę nim zginą kolejne osoby?

Dobra intryga jest rzeczą kluczową dla kryminału, wszak ciekawość to potężna siła motywująca do dalszej lektury. Niestety, w Prawie martwym wątek kryminalny jest po prostu słaby. Śledztwo przez większość czasu stoi w miejscu, czasem jedynie posuwając się do przodu dzięki jakiemuś niewiarygodnemu zbiegowi okoliczności lub nadludzkiej intuicji komisarza, przez co powieść roi się od dłużyzn, a nudą wieje regularnie. W założeniu liczne, pozornie niepowiązane ze sobą wydarzenia powinny z czasem się zazębić, tworząc wzorzec i zaskakujące rozwiązanie zagadki. W praktyce jednak do samego końca nie wiemy, w jaki sposób niektóre elementy pasują do siebie, a zbrodniczy plan kryjący się za całością jest doprawdy śmiechu warty i naciągany aż do przesady. Skutkiem tego wątek kryminalny, choć obszerny i stanowiący szkielet powieści, jest wprost beznadziejnie słaby, zupełnie nie potrafi wzbudzić zainteresowania, a jego finał, zamiast wynagradzać cierpliwość, rozczarowuje.

Nie od dziś jednak wiadomo, że u Skandynawów intryga bywa jedynie pretekstem do ukazania relacji między postaciami, ich codziennych trosk i problemów oraz rozmaitych zagadnień społecznych. Prawie martwy nie jest tutaj wyjątkiem. Problem jednak stanowi fakt, że również na tym polu autor nie spisał się najlepiej. Sam komisarz, którego związana ze stanowiskiem odpowiedzialność przygniata coraz bardziej, to postać wybitnie antypatyczna; bohater notorycznie zachowuje się nieprzyjaźnie wobec rodziny i poświęca znaczną część swojego "czasu antenowego" na użalanie się nad sobą. Skutkuje to tym, że zamiast wczuć się w trudną sytuację protagonisty, czekałem jedynie na to, aż zmiana scenerii uwolni mnie od jego narzekań. Również pozostałe postaci poświęcają się w głównej mierze komplikowaniu sobie życia i rozbijaniu związków, a następnie kontemplowaniu swojej marnej doli. Choć warstwa obyczajowa powieści jest rozbudowana, to jednocześnie zupełnie nie przekonuje, gdyż targające szwedzkimi policjantami problemy są zwykle przedramatyzowane. Szczególnie daje się to odczuć w dialogach, które przypominają raczej kwestie napisane dla marnej sztuki teatralnej niż normalną rozmowę – tu każdy, nawet drobny kłopot urasta do rangi tragicznego dylematu, a każda rozmowa przeradza się w kłótnię, przesyconą emfazą i dramatycznymi gestami.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Prawie martwy to marny kryminał i równie słaba powieść obyczajowa. Tylko recenzencki obowiązek zmusił mnie do przebrnięcia przez fabułę do samego końca i szczerze żałuję godzin straconych na tę pozycję. Nie mogę polecić tej książki nawet największym fanom gatunku, szczególnie, że jest na rynku wiele bardziej wartościowych tytułów. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Prawie martwy (Nastan dod man)
Cykl: Komisarz Erik Winter
Tom: 9
Autor: Åke Edwardson
Tłumaczenie: Alicja Rosenau
Wydawca: Czarna Owca
Data wydania: lipiec 2013
Liczba stron: 560
Oprawa: miękka
Format: 135x210 mm
Seria wydawnicza: Czarna seria
ISBN-13: 978-83-7554-537-1
Cena: 39,90 zł



Czytaj również

Księgobójca
Slawista w Amsterdamie
- recenzja
Miodowa pułapka
Pułapka z opóźnionym zapłonem
- recenzja
Niewidzialny strażnik
Polowanie na ciasteczkowego potwora
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.