» Recenzje » Post Scriptum

Post Scriptum


wersja do druku

BHP dla potworów

Redakcja: Michał 'von Trupka' Gola

Post Scriptum
Po dziesięcioletniej przerwie z nową książką powraca Milena Wójtowicz, autorka okraszonych ironicznym humorem Wrót oraz Podatku. Czy warto sięgnąć po jej nową książkę? Zobaczcie sami.

Sabina Piechota, specjalistka ds. BHP oraz Piotr Strzelecki, psycholog, trener nienormatywności oraz coach i doradca post mortem, wspólnie prowadzą w Brzegu firmę PS Consulting. Zainteresowani bezpieczeństwem pracy kultyści, stosujące leki antyalergiczne wampiry, czy też nawiedzający znękaną rodzinę duchy to dla nich chleb powszedni i wymarzona grupa demograficzna korzystająca ze specyficznych, skierowanych tylko do niej usług. Jeśli ktoś ma problemy ze stawianiem sobie celów pośmiertnych i odnalezieniem się w nowej, bezcielesnej egzystencji, pragnie pracować nad przyszłością związku z demonem losu (lub inną zmorą, potworą czy nadnaturalnym stworem) albo też chce przygotować miejsce pracy tak, aby wykorzystać możliwości pracowników nie afiszując się przy tym ich niezwykłymi zdolnościami (z pełną dbałością o bezpieczeństwo ma się rozumieć) wtedy z pewnością trafi do Piotra lub Sabiny. Pewnego dnia para odkrywa, że w pobliżu grasuje domorosły łowca potworów, który z zapałem i determinacją, przy jednoczesnym braku skrupułów oraz elementarnej wiedzy o potworach, nastaje na zdrowie i życie (bądź też istnienie pośmiertne) istot nienormatywnych. Chcąc nie chcąc (w przypadku Sabiny bardziej nie chcąc), czerpiąc inspiracje z popularnych seriali policyjnych, protagoniści decydują się odnaleźć sprawcę.

Post Scriptum to interesujący mix urban fantasy, powieści kryminalnej i komedii, z pewnymi wtrętami w postaci wątków obyczajowych, parodii romansu czy thrillera psychologicznego. Milena Wójtowicz podchodzi do tematu w sposób nieszablonowy, dość swobodnie traktując i przekształcając wszelkie kanony. Znane czytelnikom schematy zostały tutaj wywrócone na nice, wyolbrzymione i przerysowane, a przy tym okraszone olbrzymią dawką humoru słownego i sytuacyjnego. Jeśli ktoś ma nadzieję na systematyczne dochodzenie to srodze się zawiedzie, bowiem protagoniści może i są specjalistami w dziedzinie BHP czy doradztwa, jednakże o pracy detektywistycznej mają dość blade pojęcie. Dlatego też szybko dochodzą do wniosku, że potrzebne im wykwalifikowane wsparcie (najlepiej w postaci przedstawiciela służb mundurowych). Jak łatwo przewidzieć ta decyzja stanie się początkiem licznych zabawnych scen szczególnie, że jedyny nienormatywny policjant okaże się wilkołakiem, w dodatku żyjącym w izolacji i bojącym się dokonać coming outu.

W przypadku tej książki jakiekolwiek oczekiwania i założenia wstępne szybko biorą w łeb, a czytelnik może tylko w lekkim osłupieniu, od czasu do czasu wybuchając niekontrolowanym chichotem, śledzić poczynania głównych bohaterów. Warto w tym miejscu podkreślić, iż nie ma co oczekiwać po lekturze tej pozycji gwałtownych przeżyć czy dramatycznych uniesień, bowiem poza kilkoma wyjątkami, książka przede wszystkim wywołuje rozbawienie (czasami przechodzące wręcz w głupawkę). Chyba najbliżej jej do mocno poprzekręcanego serialu Supernatural (dość często zresztą w książce wspominanego), w którym dla odmiany to potwory prowadzą poszukiwania łowców, są przy tym o wiele sympatyczniejsze i bardziej zabawne od serialowego pierwowzoru.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Pozostając przy potworach – Sabina Piechota i Piotr Strzelecki też nie są zwyczajnymi ludźmi. Ona ma trzecią powiekę, a piłując paznokcie powinna wyposażyć się w pilnik do metalu, zaś niekontrolowane ataki agresji zajada kilogramami cukrów w formie wszelakiej. On swą prawdziwą naturę trzyma w żelaznych ryzach, bierze zimne prysznice, medytuje i uprawia sporty, a także słucha muzyki relaksacyjnej (w tym mongolskiego śpiewu gardłowego) oraz pali kadzidełka lub lawendowe świeczki. Każde z nich musi jakoś radzić sobie ze swoją nienormatywnością, w czym w sposób bezkonkurencyjny pomaga im wykształcenie Piotra (który, sprawując psychologiczną opiekę nad Sabiną, łamie wszelkie zasady etyki zawodowej). Ten duet protagonistów po prostu nie daje się nie lubić. Ich relacje są dynamiczne, a chociaż jedno drugiemu nie szczędzi złośliwości to widać u nich wielką zażyłość, zaufanie i sympatię.

Podobnie pozytywne wrażenia wywołuje cała plejada zwariowanych bohaterów drugoplanowych. Ewa, najlepsza przyjaciółka Sabiny, perfekcyjna organizatorka eventów, z równych profesjonalizmem podchodząca do kwestii przygotowania wesela na kilkaset osób, jak i do problemu ukrycia lub zutylizowania kłopotliwych zwłok. Agnieszka, młoda policjantka w typie mini-Pudziana, czy policjant Wilczek, wilkołak cieszący się jak dziecko, bo może prowadzić śledztwo przy użyciu swego wyczulonego nosa. Każde z nich jest interesujące, wykreowane w sposób przekonujący i zapadający w pamięć, bez stosowania kalek i popularnych schematów.

Post Scriptum to lekka, niezobowiązująca lektura idealna na czas letniego wypoczynku, lub też na jesienno-zimową chandrę. Chyba że ktoś ma bardzo niską tolerancję na absurdalne dialogi, nieprawdopodobne zbiegi okoliczności i wszechobecną parodię – w takim przypadku lektura raczej nie przypadnie mu do gustu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
8.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Post Scriptum
Autor: Milena Wójtowicz
Wydawca: Jaguar
Data wydania: 25 kwietnia 2018
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Format: 135 x 200 mm
ISBN-13: 978-83-7686-672-7



Czytaj również

Vice versa
Nie taka strzyga straszna
- recenzja
Rozmowa z Mileną Wójtowicz
Lubię fantastykę bliskiego zasięgu
- wywiad
Zaplanuj sobie śmierć
Kryminał na wesoło
- recenzja
Wrota
Pełna humoru antybajka o księżniczce
- recenzja
Science fiction po polsku - antologia
Solidność ponad wszystko
- recenzja
KAMERA AKCJA 2 - podsumowanie
Cisza na planie! Światło... KAMERA AKCJA!

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.