» Wieści » Podrzucki o nominacjach do Zajdla

Podrzucki o nominacjach do Zajdla

|

Podrzucki o nominacjach do Zajdla
Wawrzyniec Podrzucki, autor trylogii Yggdrasill, skomentował na blogu tegoroczne nominacje do Nagrody im. Janusza A. Zajdla.
Źródło: blog Wawrzyńca Podrzuckiego
Tagi: Wawrzyniec Podrzucki | Nagroda im. Janusza A. Zajdla


Czytaj również

Komentarze


baczko
   
Ocena:
0
A dwa komentarze dobrze uzupełniają wpis.
01-07-2011 14:34
Scobin
   
Ocena:
0
Zgadzam się z główną myślą tekstu, ale:

– nie bardzo widzę sens porównania do nauki, która rządzi się nieco innymi prawami niż krytyka literacka;

– słowo "najpopularniejszy" należałoby zamienić na "taki, który największa liczba głosujących uważa za najlepszy". Popularne może być coś, co po prostu jest czytane, natomiast w Zajdlu głosujemy na utwór, który najbardziej nam się spodobał – to istotna różnica.
01-07-2011 15:17
~Wawrzyniec Podrzucki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ale to nie jest porównanie, tylko luźne skojarzenie (w tekście jest wyraźnie użyte słowo "dygresja"). Dyskusja o nagrodzie Zajdla skojarzyła mi się po prostu z dyskusją prowadzoną ostatnio w środowisku naukowym na temat M-teorii, która to dyskusja zaczyna właśnie bardziej przypominać walki między fanami, niż dyskusję naukową.
W średniowieczu, w czasach scholastyki tak to się właśnie odbywało. Nie było eksperymentów, nie było żadnej racjonalnej metody naukowej, tylko szkolarze ze swoimi wydumanymi ideami, które zyskiwały lub traciły tylko dlatego, że jeden z nich miał większy talent oratorski, niż drugi. A walczyć w obronie swoich racji potrafili na pięści. ;)
01-07-2011 15:55
Scobin
   
Ocena:
+1
OK, słowo "porównanie" rzeczywiście jest trochę na wyrost. Natomiast myślę, że z punktu widzenia zewnętrznego czytelnika wzmianka o M-teorii niewiele wnosi do "Okołozajdlowych rozważań", o których była mowa w tytule. Tytuł oblige? :-)

Poza tym zaciekawiła mnie wzmianka o scholastyce. Metody naukowej (tak, jak ją dzisiaj rozumiemy w odniesieniu do nauk empirycznych) istotnie wtedy nie było, ale czy to automatycznie znaczy, że ówczesne dyskusje musiały być irracjonalne? Matematyka też nie musi sięgać do empirii, a przecież irracjonalną jej nie nazwiemy.

Nie miałem jeszcze przyjemności czytać np. świętego Tomasza, jednak byłbym zaskoczony, gdyby jego znaczenie dla myśli scholastycznej można było wyjaśnić wyłącznie w kategoriach talentu oratorskiego (czy w tym wypadku: pisarskiego).
01-07-2011 16:13
~Wawrzyniec Podrzucki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
To dłuższy temat, a teraz niestety wychodzę na Krakon, więc postaram się na te pytania odpowiedzieć wieczorem, najdalej jutro. Pozdrawiam. :)
01-07-2011 16:21
Scobin
   
Ocena:
0
Nie jest to najistotniejszy temat na świecie, a w dodatku oddaliliśmy się od Nagrody o lata świetlne. Gdyby wiec brakowało Ci czasu na ważniejsze sprawy niż rozmowa o scholastyce [mnie teoretycznie też powinno go brakować ;)], to nie ma problemu. :-)

Pozdrawiam i ja!
01-07-2011 16:52
~Obłęd

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
W scholastyce znajdziemy przykłady wydumanych idei (jak dowód na istnienie Boga Anzelma) lub też próby logicznego dojścia do pewnych kwestii, bez ostatecznego orzekania czy tak jest czy nie (patrz Tomaszowy tekst "O wieczności świata" w którym autor dowodzi niesprzeczności między odwiecznością świata, a jego stworzeniem). Nie wiem czy można generalizować.

A czy za naukową metodę średniowiecza nie można przyjąć właśnie logiki? (rozumiem, że pod to też nie wszystko mogło podejść, ale właśnie to co nie podchodziło pod logikę było wydumane ;p)
01-07-2011 22:16
~Wawrzyniec Podrzucki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@ Obłęd
“A czy za naukową metodę średniowiecza nie można przyjąć właśnie logiki?”

Można. Z tym zastrzeżeniem, że logika średniowieczna, za Arystotelesem, była stosowana “na czysto”, jako jedynie słuszna droga do poznania prawdy. A ta droga potrafi doprowadzić do takich błędów i paradoksów, jak Zeno i sofiści ze swoją równoważnością złota i miodu, a bardziej współcześnie paradoks czystego rozumu, paradoks kłamcy i w ogóle cały problem antynomii. Ale to już nie miejsce na debaty o filozofii, bo w rzeczy samej jest to offtop w tym temacie.

@ Scobin
"Natomiast myślę, że z punktu widzenia zewnętrznego czytelnika wzmianka o M-teorii niewiele wnosi do "Okołozajdlowych rozważań", o których była mowa w tytule. Tytuł oblige? :-)"

Oczywiście, że tytuł oblige, no ale co ja mogę poradzić na to, że mam właśnie takie, a nie inne okołozajdlowe skojarzenia? :)

Ale ponieważ faktycznie mój skrót myślowy może być mało zrozumiały dla osób, które nie śledzą wydarzeń w środowisku naukowym, to rozwijam myśl. Związek między dyskusją o nominacjach, a dyskusją o M-teorii jest następujący: jeżeli nie można zastosować obiektywnych kryteriów oceny, nie można stwierdzić jednoznacznie, co jest najlepsze/słuszne. W plebiscytach literackich nie istnieją obiektywne kryteria, stąd ocena jest niemożliwa. W przypadku M-teorii również jest problem z obiektywnymi kryteriami (na dodatek nie da się jej eksperymentalnie sprawdzić) i dlatego dyskusja między jej zwolennikami a przeciwnikami zaczyna przypominać dyskusje fanów/kibiców.

Jeżeli zwracamy się do elektoratu z prośbą o wybór najlepszej rzeczy (książki, filmu, piosenki, smartfona, itp) nie określając minimalnych kryteriów granicznych owej “najlepszości” i od początku zezwalając na pełną dowolność oraz subiektywizm ocen, to tym samym odbieramy sobie jakiekolwiek prawo do krytykowania rezultatu wyboru.

“słowo "najpopularniejszy" należałoby zamienić na "taki, który największa liczba głosujących uważa za najlepszy".”

Żeby można było tak napisać, czytelnicy musieliby przeczytać wszystkie utwory z listy, bo ma to sens tylko wtedy, gdy będzie to "taki, który największa liczba głosujących uważa za najlepszy ze wszystkich dostępnych". Nie można świadomie wybrać najlepszego samochodu z dwudziestu, jeżeli z tej dwudziestki przejechaliśmy się tylko dwoma.
01-07-2011 22:57
Scobin
   
Ocena:
0
[Wycinam fragment dotyczący M-teorii, bo jest klarowny i nie budzi nowych wątpliwości :-)].

Mimo wszystko uważam, że "taki, który większość czytelników uważa za najlepszy" to określenie przynajmniej tak samo bliskie prawdzie jak "najpopularniejszy". Oczywiście, bardzo możliwe, że wielu nominujących/głosujących nie zna wszystkich utworów, które zasługują na uwzględnienie. Ale to nie zmienia tego, że mogą uważać wybrane opowiadanie czy powieść za najlepsze.

Gdyby chodziło o popularność, należałoby po prostu pytać ludzi, co czytali, a nie co ich zdaniem zasługuje na jakąś nagrodę. Można by wtedy przyznawać Zajdla na podstawie wyników badań Instytutu Książki i Czytelnictwa. ;-)

Przyznam jednak, że sam nie jestem pewien, czy dalsze dyskutowanie na temat słów "popularność/najlepszość" ma sens, bo od one-linerów trudno oczekiwać suwmiarkowej precyzji. Na pewno z Nagrodą im. Zajdla jest pewien problem i to, co napisałeś, pomaga jakoś się z nim zmierzyć.

Pytanie brzmi, co dalej, bo zakładam (może niesłusznie?), że Twojej propozycji zmiany regulaminu nie trzeba rozumieć całkiem dosłownie. A może połączymy wady obu rozwiązań, sugerując taki zapis w regulaminie: "Konkurs na najlepszy i najpopularniejszy utwór fantastyczny"? ;-)
01-07-2011 23:24
~Wawrzyniec Podrzucki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Regulami Nagrody jest sprawą wewnętrzną fandomu. To, że byłem na paru konwentach nie czyni mnie członkiem fandomu, a zatem moje spostrzeżenie jest po prostu spostrzeżeniem kogoś z zewnątrz. Jeżeli to, co napisałem, w jakiś sposób pomoże w porozumieniu, to bardzo mi będzie miło. Jednak na tym rola moja się kończy.
Pozdrawiam i życzę dobrej nocy! :)
02-07-2011 00:00

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.