Piter - Szymun Wroczek

Kolejne miasto, kolejna stacja

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Piter - Szymun Wroczek
Metro 2033 miało jedną ogromną zaletę – niesamowity pomysł. Duszne, mroczne tunele, zamieszkujące je potwory i ludzie, którzy starali się odtworzyć choćby pozory normalnego życia – wszystko to czyniło z tej książki naprawdę ciekawe doświadczenie. Czy idea żyjących w postapokaliptycznym metrze Rosjan wciąż skrywa w sobie potencjał? Piter udowadnia, że tak, choć na pewno nie jest on tak dobry, jak pierwsza powieść Głuchowskiego.

Iwan jest diggerem. Pojawia się czasami na powierzchni, którą szpecą ruiny zniszczonego przez wojnę atomową Petersburga. Powoli zbliża się data jego ślubu z piękną Tanią i mężczyzna szykuje się do zapomnienia o niebezpiecznym zawodzie. Jednak w metrze dochodzi do ogromnej zbrodni: Wasilieostrowska traci swój agregat, bez którego cała stacja błyskawicznie wymrze. Iwan musi raz jeszcze zarzucić na ramię kałasznikowa i wyruszyć w bój.

Fabuła Pitera nie należy do tych bardziej skomplikowanych, ale potrafi wciągnąć. W swoją opowieść Wroczek wplata sporo wątków pobocznych, które zdecydowanie poprawiają atrakcyjność całości: historie kolejnych stacji, ugrupowań metra i ludzi. Dodatkową zaletą powieści jest fakt, że tempo wydarzeń zwiększa się wraz z rozwojem akcji – im dalej czytelnik dotrze w podróży przez petersburskie tunele, tym więcej zaskakujących zdarzeń będzie miał okazję zobaczyć. Na pochwałę zasługuje także pełna emocji, nieprzewidywalna i dwuznaczna końcówka, która pozwala spojrzeć na Pitera z innej strony. Niestety, fabuła książki nie jest pozbawiona wad typowych dla poprzednich tekstów z metrem w tle. W pewnym momencie historia zamienia się w streszczenie wycieczki Iwana po kolejnych stacjach: a to go złapią oślepieni fanatycy religijni, a to kastraci; raz powojuje z Chodnikami, raz z Memowem – i już mamy gotową książkę. To tym bardziej bolesne, że część z tych przystanków można by śmiało wyciąć z Pitera bez większych strat dla całości, jako że sztucznie wydłużają już i tak bardzo obszerną powieść.

Warto przyjrzeć się bliżej bohaterom tekstu Wroczka. Sam Iwan to kolejna wariacja na temat twardziela znikąd: nieustępliwy żołnierz pojawia się pewnego dnia na stacji i dzięki kolejnym zasługom zostaje w końcu szanowanym członkiem społeczeństwa. Choć marzy o spokojnej egzystencji u boku młodej żony, życie zmusza go do wzięcia udziału w prawdziwej podziemnej wojnie. Dużo ciekawiej prezentują się otaczający go ludzie – przede wszystkim najlepszy przyjaciel Iwana, Sazonow. Napędzany przez chorobliwą zazdrość rewolwerowiec cały czas targany jest przez wątpliwości, ale radzi sobie z nimi bez trudu – wybiera to, co najlepsze dla niego samego, zapominając o wszystkich innych. Sceny z udziałem Sazona należą do zdecydowanie najciekawszych fragmentów całego Pitera. Po lekturze na pewno trudno będzie wyrzucić też z pamięci Uberfuhrera – skinheada, który nienawidzi Murzynów głównie dlatego, że ma łysą głowę. Postać wykreowana z nutką absurdu jest (mimo wszystko) wyjątkowo sympatyczna, a autor w doskonały sposób bawi się tutaj wizerunkiem skina. Wisienką na torcie jest jednak wątek wujka Jewpata – choć wydaje się nieważny, to w końcówce pisarz wykorzystuje go po mistrzowsku, rzucając potężny cień na Iwana.

Piter byłby naprawdę świetnym powrotem do tuneli postapokaliptycznego metra, gdyby nie jedna, niesamowicie irytująca przypadłość pisarstwa Wroczka – całkowicie nieuzasadnione ucieczki w stronę pokrętnej metafizyki. Wplatanie do powieści fragmentów twórczości rosyjskich poetów to doskonały zabieg, podobnie jak ukrywanie w niej odniesień do radzieckich filmów czy klasycznej prozy. Dobre wrażenie znika jednak, kiedy czytelnik orientuje się, że liryczny przerywnik często jest tylko wstępem do długich opisów tego, jak źli musieli być ludzie, skoro doprowadzili do wojny atomowej. Niestety, fragmenty te pełne są banałów, mało odkrywczych przemyśleń i nudy.

Piter to solidny kontynuator tradycji rosyjskiego postapokaliptycznego metra. Choć w książce tej odnaleźć można kilka większych wad, oparta na niezwykłym pomyśle lektura z pewnością potrafi dać czytelnikowi sporo satysfakcji. Dla wszystkich, którzy pokochali podróże przez duszne tunele, jest to pozycja obowiązkowa.