» Wieści » Orson Scott Card gościem Triconu

Orson Scott Card gościem Triconu

|

Orson Scott Card gościem Triconu
W sierpniu do Polski zawita Orson Scott Card, autor między innymi głośnej Gry Endera. Pisarz będzie gościem konwentu Tricon, który odbędzie się w dniach od 26 do 29 sierpnia w Cieszynie.
Źródło: Paradoks
Tagi: Eurocon 2010 | Tricon 2010 | Orson Scott Card | Gra Endera


Czytaj również

2013: Top 5 filmów
Podsumowanie najlepszych filmów minionego roku
Gra Endera
Bo na wojnie chłopcy stają się mężczyznami
- recenzja
Gra Endera
Wojenne rozgrywki
- recenzja

Komentarze


Scobin
    Bardzo ciekawe!
Ocena:
0
To tym bardziej muszę w końcu przeczytać jakąś jego książkę. :)
24-05-2010 18:34
Antavos
   
Ocena:
0
Card od lat tłucze w zasadzie to samo, ale "Mówca umarłych" i "Gra Endera" są naprawdę niezłą rozrywką. Resztę książek można zaorać. No, może poza jego antologią "Arcydzieła". Chociaż i tutaj paru tekstów zabrakło (brak Joanny Russ, Delany'ego, pff). Jakoś mało interesujący goście w tym roku będą.
24-05-2010 19:12
lucek
   
Ocena:
+2
Ale nędza... na gości zagranicznych dla bloku rpgowego nie ma pieniędzy, za to należy ściągnąć średniego pisarza, który już zresztą nieraz Polandówek odwiedzał.

Oczywiście, na 1500 osób płacących ciężką kasę za wejściówki na Polcon będzie ledwie 1200 rpgowców, po cholerę zatem zadbać o ich potrzeby i ich frajdę?

Cokolwiek by nie mówić o zeszłorocznym Polconie - stawał frontem do graczy na tyle, na ile mógł. W tym roku "literacki beton" pokazuje, jak mało dla niego znaczą gracze. Pięknie, pięknie. A myślałem, że od 1999 roku i Warszawy nie będzie powrotu do podziałów na "lepszy fandom czytaczy" i "gorszy fandom turlaczy".

Yeah.


l.
25-05-2010 14:34
M.S.
   
Ocena:
+2
Mimo wszystko pisarze coś więcej sobą prezentują niż twórcy RPG ;).
25-05-2010 16:56
Antavos
   
Ocena:
0
Cholera, niechcący kliknąłem na komentarz, z którym się generalnie nie zgadzam. Nie ma znaczenia, czego jesteś fanem, lecz co sobą reprezentujesz - to po pierwsze. Po drugie, faktycznie literatura - z racji chociażby wieku - jest bardziej poważana na świecie i ma zdecydowanie większy wpływ na kulturę, ale mniej więcej od czasów powstania Dungeons & Dragons, a zwłaszcza w kulturze amerykańskiej, gry RPG (i komiksy) zajmują bardzo ważne miejsce i wielu twórców fantastyki wyrosło właśnie na nich (vide Martin). O ile więc sam nie gram już w RPG (kto dzisiaj kseruje podręczniki do Warhammera? :) ), tak uważam gry RPG za pełnoprawny element popkultury. Chociaż, faktycznie, w Polsce RPGi miały raczej status undergroundowego boomu i nigdy nie weszły na dobre kultury masowej, tak jak w USA, gdzie w popularnych animowanych sitcomach potrafiono szydzić z fanów i widzowie doskonale wychwytywali gagi i dialogi.

A swoją drogą, bardzo jestem ciekaw, jak wygląda obecnie sprzedaż gier w Polsce. Nie wiem, ile schodzi egzemplarzy takiego "Monastyru" (to to jeszcze wychodzi?), ale de facto gracze i czytelnicy fantaści to zbiór łączny. Nie każdy czytelnik fantastyki to gracz, ale wielu graczy to czytelnicy fantastyki.
25-05-2010 20:31
Scobin
    @Antavos
Ocena:
0
Technicznie na przyszłość – możesz odklikać komentarz, klikając to samo miejsce, co wcześniej przy zaklikaniu. ;-)

Zaciekawiłeś mnie z Martinem: wyrósł na RPG czy na komiksach?

Swoją drogą (luźna dygresja) sam myślę sobie ostatnio o tym, że gry fabularne dla prowadzącego – w niektórych wariantach – mogą być całkiem niezłym wprowadzeniem do pisarskiego warsztatu (przykładem Steven Erikson). Wiele rzeczy jest zbliżonych: konstrukcja bohaterów, kreowanie dramaturgii fabularnej, prowadzenie narracji i tak dalej.
25-05-2010 21:48
Antavos
   
Ocena:
0
Dzięki za uwagę techniczną. Czasem trudno się połapać w tym waszym serwisie. On jest za duży.

Martin przyznawał się w "Retrospektywach", że wyrastał na komiksach, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby grywał też w RPG. Kiedy tworzono D&D (połowa lat 70, AFAIR) Martin miał dwadzieścia parę lat i pisał pierwsze teksty, więc zdziwiłbym się, gdyby młody chłopak zafascynowany komiksami nie zainteresował się nowym "wynalazkiem".

Ad vocem RPG - nie porównywałbym jednak tego. W przypadku RPG mamy jednak za dużo losowości, MG nie ma pełnej kontroli nad światem. Chyba że całkowicie odrzucamy mechanikę świata przedstawionego, wrzucamy na luz i bawimy się w storytelling Do końca życia nie zapomnę wojennej kampanii w realiach II WŚ, skleconej na szybko i opartej na mocno zmodyfikowanej mechanice Młotka.

Proza Eriksona, istotnie, przypomina do pewnego stopnia skomplikowaną grę RPG - szczególnie w zakresie skomplikowanego systemu magii. Nie wiem też, czy Wolfe nie grał w RPG (na pewno powstał system RPG oparty na mechanice GURPS i osadzony w świecie z Księgi Nowego Słońca).

Natomiast nie zgodzę się, że kreacja bohaterów, czy stopniowanie narracji są podobne. Losowość wydarzeń to jedno (pewnie z autopsji znacie przypadki, kiedy gracze po prostu chcą się bawić i zwiedzać Stary Świat, zamiast pokornie odkrywać kolejne warstwy misternie ułożonej kampanii...) W przypadku literatury autor może sobie pozwolić na dużo większą swobodę, typograficzną, konstrukcyjną (polifonia np - z drugiej strony spotkałem się z sesjami z wieloma mg:) ). Chociaż, nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć np. powieści osadzone w świecie Monastyru. Ale DOBRE powieści. Nie zaś gówna, jakie płodzi Salvatore i s-ka (z ciekawości kupiłem kiedyś jedną z jego powieści - Boże, pierwszy raz w życiu chciałem spalić książkę).
25-05-2010 22:11
M.S.
   
Ocena:
0
Oczywiście, to bardzo prawdopodobne, że wielu twórców fantasy miało do czynienia z RPG - czego przykładem niech będzie chociażby Sapkowski. Jednak powątpiewam, czy miało ono na nich jakiś zasadniczy wpływ. Ostatecznie cała masa pisarzy fantastycznych nigdy nie słyszało nawet o RPG-ach, a jakoś ich proza specjalnie na tym nie ucierpiała :).

RPG to też ważna gałąź popkultury, ale nie oszukujmy się - nie ma jej nawet co porównywać do literatury i jeśli dochodzi do dylematu, zaprosić twórcę RPG czy pisarza, to wybór jest zupełnie oczywisty :).
25-05-2010 22:44
Scobin
   
Ocena:
0
Zważ, Antavosie, że nie piszę o grach fabularnych w ogóle, lecz tylko o pewnych wariantach, o niektórych sposobach zabawy. :-) Nie sugeruję też bardzo dużego podobieństwa między RPG a literaturą [bo przecież nie w aspektach (quasi-)literackich tkwi istota RPG]. Twierdzę natomiast, że zbieżność bywa wystarczająca do tego, aby prowadzący uczył się pewnych umiejętności literackich.

Kiedy w końcu napiszę swoje opowiadanie, które zmieni świat ;-), będę miał za sobą ileś utworzonych postaci niezależnych, ileś poprowadzonych retrospekcji, ileś uknutych zwrotów akcji... Oczywiście, bardzo możliwe, że więcej dałoby mi parę porządnych warsztatów spod szyldu creative writing. Ale nawet jeżeli, to to mi zbytnio nie przeszkadza. ;-)

Zaś to, że Erikson testował swoje pomysły jako mistrz gry przed publikacją "Malazańskiej Księgi Poległych", stanowi w pełni potwierdzoną plotkę. ;-)
25-05-2010 23:39
M.S.
   
Ocena:
0
No i co z tego, że testował? Czy gdyby tego nie robił, to Malazańska... byłaby choć odrobinę słabsza? Wątpię.
26-05-2010 11:03
lucek
   
Ocena:
+1
Nie byłoby jej. Malazańska Księga Poległych to nieco rozszerzony zapis kampanii, którą Erikson grał z ziomkami.
Tak samo nie byłoby "Smoków [wstaw porę roku][wstaw nazwę pory dnia]" - były najpierw zagrane, potem napisane.
Zapytaj Marcina Mortkę i Krzysia Piskorskiego, czy pisaliby teraz, gdyby kiedyś nie zaczęli grać w rpg.
26-05-2010 11:44
Antavos
   
Ocena:
0
Pisania można się nauczyć tylko w jeden sposób (zakładając, że pisania w ogóle da się nauczyć): poprzez czytanie dobrej literatury - a więc nie Salvatore'a i s-ki, a Schulza, Dostojewskiego, Hugo, Tołstoja, Borgesa, Cortazara, Marqueza. Czytaj klasyków, Scobin. :-) W ten sposób poznajesz różne rodzaje narracji, różne języki, konstrukcja bohaterów, otwarcia. U Cortazara znajdziesz fascynującą konstrukcję "Gry w klasy, u Eco i Borgesa intertekstualność, u Bułhakowa wielowarstwowość wizji itd.

Przede wszystkim czytaj klasyków. Ja gdzieś tutaj pisałem, że sam coś próbowałem napisać, ale zupełnie nie mam do tego głowy, a chyba i talentu. Może za jakiś czas; nie spieszy mi się.

Oczywiście - jeśli macie rację - to casus Eriksona, czy Mortki pokazuje, że można napisać przyzwoitą prozę rozrywkową wyrastając na RPG. ALE. Mówimy tutaj o dwóch zupełnie różnych rzeczach: wychowaniu na RPG/fascynacją RPGami (Mortka, Erikson), a UCZENIU się pisania poprzez gry w RPG.
Możliwe więc, że zarówno Erikson, jak i Mortka zaczynali od tworzenia/grania w RPG - ale, co szybki gugiel potwierdził, ich zainteresowania i wykształcenie są także inne: proza marynistyczna i filologia angielska u Mortki (stąd ciekawe, choć źle napisane przygody z Karaibskiej Krucjaty) i antropologia kulturowa u Eriksona (bogactwo kulturowe Malazu i historia rozciągnięta na stulecia).

Oczywiście, że warsztaty kreatywnego pisania dają więcej: sesje RPG uczą z kolei czego innego - interakcji z otoczeniem. I do pewnego stopnia przypominają warsztaty literackie. W przypadku warsztatów Clarion mechanizm jest podobny - spotyka się grupa (zazwyczaj) młodych ludzi i opowiadają sobie historię; tyle że zamiast przygody wymyślonej przez MG jest analiza dzieła literackiego. Dobrym ćwiczeniem warsztatowym byłoby coś takiego:

spotkajcie się przy piwie z kumplami. Stwórzcie trzech bohaterów (niekoniecznie cały świat). I napiszcie - każdy z was o tych samych bohaterach - opowiadanie. Daję głowę, że teksty i fabuły się nie powtórzą. :-)
26-05-2010 12:51
rincewind bpm
   
Ocena:
0
A ja rozumiem taką strategię. Jeżeli ma się 1500 miejsc, nie można zrobić dużego konwentu dla całej fantastycznej społeczności, bo się po prostu nie zmieści. W takiej sytuacji trzeba wybierać, i nic dziwnego, że organizatorzy wspierają głównie swoje poletko.

Ponieważ jednak moje zainteresowanie poza-rpgowym fantasy nie jest na tyle duże, by uzasadniało podróż do Cieszyna, Polcon w tym roku po prostu nie jest dla mnie.
26-05-2010 13:02
M.S.
    @lucek
Ocena:
0
A być może. Jednak skoro RPG zyskuje coś dopiero, jeśli okazuje się, że twórcy fantasy mieli z nim do czynienia, to jasno znaczy, co jest istotniejsze :).

RPG jest wyłącznie zabawą: promocje nowych gier i sesje powinny wystarczyć, aby RPG-owcy byli kontent. Pewnie, prelekcje znanych twórców gier fabularnych coś mogłyby dać, ale jeśli w zamian paru pisarzy mogłoby nie przyjechać, to nie ma co się łudzić, co trzeba wybrać. Spotkania z pisarzami są dla miłośników fantastyki najważniejszymi punktami programu i nie należy ich tego pozbawiać.
26-05-2010 13:15
rincewind bpm
   
Ocena:
0
"RPG jest wyłącznie zabawą: promocje nowych gier i sesje powinny wystarczyć, aby RPG-owcy byli kontent."

Jeżeli RPG jest wyłącznie zabwą, to wyłącznie zabawą jest też zdecydowana większość literatury fantasy. I co?

"Spotkania z pisarzami są dla miłośników fantastyki najważniejszymi punktami programu i nie należy ich tego pozbawiać."

A ponieważ duża część RPGowców tak naprawdę olewa fantastykę, to i nie przyjadą :)

26-05-2010 14:46
M.S.
   
Ocena:
0
Jeżeli RPG jest wyłącznie zabwą, to wyłącznie zabawą jest też zdecydowana większość literatury fantasy. I co?

Tak, ale żeby czerpać radość z RPG na konwencie, wystarczy grać. Dla miłośników literatury jedynym naprawdę istotnym punktem programu są spotkania z pisarzami. Ponadto dobry pisarz prezentuje sobą jednak nieco więcej aniżeli dobry twórca RPG.
26-05-2010 17:36
Scobin
   
Ocena:
0
Pisania można się nauczyć tylko w jeden sposób (zakładając, że pisania w ogóle da się nauczyć): poprzez czytanie (...).

Czyli już nie przez pisanie? ;-)


Czytaj klasyków, Scobin. :-)

Niesłusznie zakładasz, że ich nie czytam. ;-) (Podpowiedź: za rok kończę filologię polską). Po prostu nie są mi tutaj do niczego potrzebni – kiedy chcę zerwać jabłko, nie rozglądam się za gruszą. :)
26-05-2010 21:18
M.S.
   
Ocena:
0
Po prostu nie są mi tutaj do niczego potrzebni – kiedy chcę zerwać jabłko, nie rozglądam się za gruszą. :)

Jeśli dobrze zrozumiałem Twoją wypowiedź, to nie spodziewaj się nawet robaczywki :).
26-05-2010 21:53
Scobin
   
Ocena:
0
Wiedziałem, że ktoś odwróci tę metaforę, wszak jabłko kusi [1]. ;)

Ale pójdźmy w ślad za Eriksonem – świat i fabuła Malazańskiej... powstawały w sporej mierze właśnie dzięki RPG, a nie "obok" (oczywiście nie zmierzymy, w ilu dokładnie procentach). Nieuczciwie byłoby zakładać, że Erikson jako pisarz niczego się na RPG nie nauczył.


Spójrzcie też na to w inny sposób – RPG z definicji zakładają tworzenie pewnych rzeczy. Mogą pomagać w kształtowaniu (uproszczę język) "nawyku twórczości". Mogą kształtować "narzędziowe" spojrzenie na rzeczywistość: do czego mogę tego użyć na mojej sesji?, jak mnie to może zainspirować do stworzenia czegoś własnego?

Poza tym jest też coś takiego, jak myślenie narracyjne (jeżeli ktoś chciałby o tym poczytać więcej, to od razu dwa linki: "psychologia narracyjna" i "Jerome Bruner", za jakiś czas mogę też streścić fragmenty magisterki). Kiedy często obcujemy z opowieściami, uczymy się myśleć o świecie w kategoriach opowieści. A kiedy często tworzymy narracje (niekoniecznie bardzo wyszukane!), to wtedy...?

Oczywiście – cały czas mówię w trybie "potencjalności". Nonsensem byłoby zakładać, że to się dzieje na każdej sesji.


[1] Mimo że w rajskim ogrodzie, sądząc po klimacie, był raczej banan. :)
26-05-2010 22:38
Antavos
   
Ocena:
0
To, że ktoś jest filologiem polskim nie oznacza od razu, że ma predyspozycje do zostania autorem. To raz. Dwa - jeśli nie zamierzasz uczyć się od klasyków, to skąd? Z gier RPG? Wtedy będziesz poprawnie pisał ciekawe scenariusze do gier. Zachęcam do zgłębiania klasyki, nawet jeśli część z nich przerabiałeś na studiach - to po prostu poszerza horyzonty. Zapytaj wykładowców:)

Pojęcie psychologii narracyjnej, o ile je rozumiem, dobrze obrazowałoby problem polskiej fantastyki. Młody adept pióra czyta najpierw powieści, dajmy na to, Grzędowicza i stawia go sobie za wzór. Na nim się wychował, uważa, że jest oryginalny - bo to czytał najpierw. Więc automatycznie kopiuje najpierw jego, a nie autorów, na których Grzędowicz się wzorował (Zelazny, Chandler itp).

Przekładając to na język narracji w grach fabularnych - jako gracz, nawet jeśli zaczniesz tworzyć wyrósłszy z gier RPG, to myślisz po prostu, "a jak by to było w grach RPG". Dobrze rozumuję? Czy upraszczam? Jeśli rozumuję mniej więcej poprawnie, to jest to straszne zubożenie własnej prozy. Wyrzucając klasyków, ex cathedra zakładając, że nie są potrzebni, odrzucasz przecież całe spektrum tematów, stylów, języka itp. Nie chodzi o samą narrację - ale podejście do tworzenia w ogóle. Czy chcesz pisać jedynie poprawną rozrywkę, czy też coś więcej?

Ad vocem jabłka.

Pochodzenie biblijnych przypowieści jest dość niepewne, ale z filologicznego punktu widzenia jest to bardzo ciekawe zagadnienie, udowadniające przenikanie się kultur. Zwróćcie uwagę, że u Homera początek wojny Trojańskiej - i jednocześnie zło powstałe w wyniku - bierze się z jabłka. Podobieństwo nie jest przypadkowe. Prawdopodobnie autorzy Księgi Rodzaju usłyszeli przekaz starszy i zmienili po prostu scenografię;-). U Homera chodziło o wskazanie pewnej bogini, tutaj źródłem zła także była figura kobiety - i pośrednio wiedza.

A ci mi wyskakują z bananami. ;-)

26-05-2010 23:24

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.