Nigdziebądź

Raz jeszcze i nigdy dosyć

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Nigdziebądź
Czy ktoś jeszcze pamięta serię "Andrzej Sapkowski poleca"? Zainicjowana na początku XXI wieku wprowadziła na polski rynek czytelniczy kilku autorów, którzy już na zawsze zadomowili się w sercach i umysłach krajowych czytelników. Spośród kilkunastu pisarzy, bodaj największą gwiazdą serii okazał się Neil Gaiman, debiutujący wówczas w Polsce dzięki powieści Nigdziebądź.

Richard Mayhew wiódł przeciętne życie, przeciętnego człowieka. Pracował w korporacji, miał narzeczoną, codziennie chadzał ulicami gwarnego Londynu. Codzienna rutyna z rzadką przerywana była bardziej doniosłymi wydarzeniami, za jakie niewątpliwie uchodzić może kolacja z narzeczoną i jej wysoko postawionym szefem. Richard nie mógł jednak spodziewać się, iż do spotkania w restauracji nigdy nie dojdzie. A wszystko to za sprawą tajemniczej dziewczyny, która pojawiła się znikąd. Chwila wątpliwości i pomoc udzielona nieznajomej sprawiła, iż Richard został wymazany ze znanego mu świata. Dosłownie wymazany.

Po szesnastu latach od krajowej premiery do rąk czytelników trafia już ósme wydanie książki. Mimo, iż nie jest to okrągły jubileusz, to warto odnotować pojawienie się nowej edycji z dwóch powodów: po pierwsze, wedle słów autora jest to wersja poprawiona i bliższa jego wizji, a po drugie, fani poza znaną historią znajdą również dwa dodatkowe opowiadania: mikroskopijny prolog z Croupem oraz Vandemarem w rolach głównych oraz sporo dłuższy tekst traktujący o tym, jak markiz de Carabas odzyskał swój płaszcz. To drugie jest interwałem wpasowanym w fabułę powieści.

Ale nawet bez dodatkowej zawartości warto zadać pytanie: cóż jest takiego magnetyzującego, co sprawiło, iż pomimo upływu lat i setek innych książkowych premier Nigdziebądź nadal cieszy się niesłabnącą popularnością? Niewątpliwie jest to efekt kunsztu pisarskiego Neila Gaimana: znakomitej, lekkiej narracji oraz niczym nie ograniczonej fantazji. Brytyjski pisarz już od lat czaruje swoich fanów znakomitymi historiami przelanymi tak na papier książek, jak i kadry komiksów. Tworząc swoje dzieła Gaiman pełnymi garściami czerpie z cywilizacyjnej spuścizny, równie chętnie wykorzystując wątki mitologiczne, nie stroniąc o elementów religijnych, po poprzez historyczne, na fantastyce kończąc. Mieszanie konwencji oraz przełamywanie konwenansów to jeden z fundamentów twórczości Brytyjczyka.

Nigdziebądź jest rzeczą idealną na początek znajomości z twórczością Gaimana. Autor wykreował bowiem rzecz nietuzinkową: równoległą rzeczywistość Londynu, jedną znaną z pocztówek oraz przekazów telewizyjnych oraz drugą, fantastyczną, osadzoną w scenerii stanowiącej mieszaninę współczesności i bajek oraz wypełnioną równie cudacznymi mieszkańcami, z których każdy, nawet najbardziej obskurny włóczęga ma do zaoferowania czytelnikowi osobliwą historykę, czasem śmieszną, czasem smutną, innym razem przerażającą. Londyn Pod, bo tak nazywa się świat równoległy, to kraina tętniąca przedziwnym, acz niezwykle intensywnym życiem, czasami straszna, innym razem wręcz groteskowa. Bohaterowie, a wraz z nimi czytelnicy eksplorują dziwaczny świat, tak bardzo odmienny, ale gdzieś na krańcach świadomości będący zniekształconym echem świata rzeczywistego.

Pomimo mnóstwa przewijających się na kartach powieści postaci oraz wielu pobocznych anegdot, Gaiman nie utracił kontroli nad esencją swojego dzieła: barwnym i pięknie spisanym głównym wątkiem fabularnym, czarującym czytelnika nie tylko uknutą intrygą oraz fantazją autora, ale i znakomitym oraz niesłychanie lekkim stylem pisarskim. Brytyjczyk nie stroni od sugestywnych opisów, zabawy znaczeniem słów oraz słownych ornamentów, czyniących z powieści ucztę dla zmysłów. Dodatkowo posiada niezwykły dar prowadzenia narracji w taki sposób, iż odbiorca może poczuć się częścią rozgrywających się wydarzeń. Podobnie sprawa wygląda z głównymi protagonistami, stanowiącymi zespół o rozmaitych charakterach oraz temperamentach. Zagubiony, zwłaszcza na początku historii, Richard Mayhew, potrafiąca otwierać rozmaite przejścia Drzwi oraz zagadkowy lecz przy tym bardzo charyzmatyczny markiz de Carabas tworzą intrygujący tercet. Gdzieś na drugim biegunie znajdują się przeciwnicy, źli i zepsuci do szpiku kości Croup oraz Vandemar, postacie z piekła rodem, ale przy tym intrygujący czytelnika swoją historią osobistą.

Po dwudziestu latach od swojej światowej premiery, Nigdziebądź nie zestarzało się ani odrobinę. Nadal jest to literatura fantasy, dalece odbiegająca od utartych stereotypów, a już w ogóle nic nie mająca wspólnego z prozą typu sword and sorcery. To jest fantasy na miarę przełomu XX oraz XXI wieku, powieść bezustannie odwołująca się do spuścizny kulturowej, rzecz w której fantazja i wyobraźnia autora, są równie ważne jak pietyzm o styl oraz wykwintną narrację, ze świetnie nakreśloną intrygą oraz wyrazistymi bohaterami. Razem daje to powieść obok której nie można przejść obojętnym.