Niebiańskie pastwiska

Jak ludzie kosmicznych bogów pasali

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Niebiańskie pastwiska
Niedawna premiera Głębi. Skokowca mogła być świętem dla wszystkich polskich miłośników space opery – powieść Marcina Podlewskiego to świetny przedstawiciel gatunku. Jeśli ktoś zaczął celebrację, to ma świetny powód, żeby ją kontynuować: Niebiańskie pastwiska Pawła Majki są co najmniej równie dobre.

Wielki bunt powoli dobiega końca. Lojaliści muszą zdobyć ostatni bastion rewolucjonistów, którego broni zdesperowany bóg. Zbliżające się zakończenie oficjalnych operacji militarnych nie oznacza jednak wcale, iż elity pogrążą się w marazmie. Wręcz przeciwnie: to właśnie teraz, gdy żołnierze odwieszą buty na kołek, nadejdzie moment, gdy politycy wezmą się do roboty. Trzeba ustalić nowy porządek, który będzie panował w podbitym przez ludzi kosmosie przez kolejne stulecia.

Największe wrażenie w Niebiańskich pastwiskach wywiera skala wydarzeń, jakie pisarz przedstawił w powieści. Paweł Majka odrobił lekcje, które od lat dawali czytelnikom najbardziej uznani autorzy science fiction – autor niesamowicie zagmatwał fabułę, supłając węzły intrygi zarówno wśród szeregowych żołnierzy, jak i ludzi cieszących się niemal nieskończoną władzą i decydujących o losach całych planet. Szybko okazuje się jednak, że to dla twórcy zdecydowanie za mało: aby nadać historii jeszcze bardziej monumentalny charakter, wplata w kolejne spiski także wiodących spokojne życie po życiu umarłych, sięga po tajemnice z zamierzchłych czasów, gdy ludzie dopiero zdobywali kosmos, a także miesza we wszystko bogów. Motyw walki o władzę to prawdopodobnie jeden z najbardziej zgranych oraz banalnych tematów nie tylko science fiction, ale i całej fantastyki – na szczęście Majka podchodzi do niego w bardzo ciekawy sposób. W Niebiańskich pastwiskach każdy ma inną wizję nowego świata, trudno kogokolwiek uznać za jednoznacznie złego czy dobrego, a idea finty w fincie, którą doskonale pamiętają wszyscy miłośnicy klasycznej Diuny, została wcielona w życie w formie totalnej: w kosmosie Majki każdy – każdy! – spiskuje.

Oczywiście takie rozwiązanie niesamowicie potęguje napięcie i sprawia, że powieść staje się całkowicie nieprzewidywalna. Właściwie do samego końca nie sposób stwierdzić kto jest czyim mocodawcą, którzy bohaterowie zawiązali niejawny sojusz, a którzy pałają do siebie zrodzoną przed laty nienawiścią. W imię skali pisarz poświęcił jednak klarowność. Co prawda uczynił bohaterów na tyle indywidualnymi, że nie sposób ich ze sobą pomylić (choć można mieć pretensje o zbyt słabo rozwinięte wątki osobiste, jakby autor w natłoku ważnych dla fabuły wydarzeń zapomniał o niektórych postaciach – niech za przykład posłuży choćby historia Kala), ale w całym tym zamieszaniu bardzo łatwo zapomnieć o łączących pewnych ludzi związkach, które Majka już przed czytelnikiem odkrył. Do swoistej erupcji tego chaosu dochodzi w finale Niebiańskich pastwisk. Pisarz zmuszony jest do pospiesznego odkrywania kolejnych kart ze swojej atutowej talii, co z jednej strony z pewnością sprawi odbiorcy sporo frajdy, ale z drugiej może wprawić go w zmieszanie, bo odbywa się w błyskawicznie. Wielu pisarzy co jakiś czas wyjaśnia czytającemu pewien fragment fabuły w swoistych scenach kulminacyjnych – Majka jest w tym aspekcie bezkompromisowy i stara się podkręcać tempo aż do ostatniej strony. Takie rozwiązanie sprawia, że chwilę po zakończeniu lektury trudno się w całym tym galimatiasie odnaleźć.

Z czystym sumieniem mogę uspokoić tych miłośników nagrodzonego niedawno Żuławiem Pokoju światów, którzy bali się, iż pisarz, spętany wymogami gatunku, nie będzie w stanie powrócić do jednego z najbardziej imponujących elementów jego światotwórstwa: wplatania w opowieść bogów. W Niebiańskich pastwiskach także się pojawiają! Odegrają oczywiście sporą rolę w wielopiętrowej intrydze, ale nie to jest najważniejsze – kluczowa jest kwestia zamieszkanej przez nich krainy, do której ludzie kierują się po śmierci. Wplecenie w opowieść raju i przeniesienie na jego teren niektórych wydarzeń szczególnie ważnych dla rozwoju fabuły to świetny krok, który niesie prawdziwy powiew świeżości. Majka odważnie zagrał na wyobraźni czytelnika: nazwał tajemnicze istoty bogami, co budzi oczywiste skojarzenia religijne, ale tłumacząc ich pochodzenie, sięgnął po motyw klasyczny dla fantastyki naukowej. W dodatku to właśnie w krainie innergetycznych bóstw umieszczona jest akcja większości spośród najciekawszych scen całej powieści, co czyni ją jeszcze atrakcyjniejszą.

Niebiańskie pastwiska to pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika polskiej fantastyki. Nie tylko dlatego, że to świetna powieść. Nie tylko dlatego, że dawno rodzimy autor nie napisał historii o takiej skali. Nie tylko dlatego, że książka wciąga bez reszty. Przeczytać ją powinien także ten czytelnik, który po prostu lubi być zorientowany – bo to murowany kandydat do wszystkich najważniejszych przyszłorocznych polskich nagród fantastycznych.