Niebiańskie pastwiska

Niebiańska space opera

Autor: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Niebiańskie pastwiska
W niektórych recenzjach cykl Roberta M. Wegnera nazywa się dojrzałym fantasy, które pisarz zbudował wzorując się na najlepszych zachodnich seriach. To samo można powiedzieć o najnowszej powieści Pawła Majki w kontekście space opery.

Już w Pokoju światów dało się zauważyć, że Majka świetnie czuje się w wielowątkowych i wielopoziomowych intrygach. Niebiańskie pastwiska z uniwersum pełnym tajemnic, wrogich sobie stronnictw, zdrad, tajnych aliansów i kontraliansów, gdzie intrygi rozciągają się na całe światy, a nawet i życie pośmiertne, są tego kolejnym dowodem. Czytelnik niemal do samego końca nie ma pełnego wglądu w to, kto tak naprawdę ma przewagę, bowiem autor na tyle zręcznie prezentuje stanowiska i stan wiedzy poszczególnych stronnictw, że ocena sytuacji podczas lektury może zmieniać się niemal ze strony na stronę. Manipulacje czytelnikiem zaczynają się już w prologu, gdzie nie wszystko jest tym, na co wygląda na pierwszy rzut oka. Mieszają się tutaj także konwencje – główna oś fabuły to co prawda space opera, ale autor zmieścił tutaj także między innymi kryminał noir z klasyczną sceną jego otwarcia.

Jednak te kolejne wątki nie byłyby nawet w połowie tak ciekawe, gdyby nie charaktery wykreowane przez Majkę. Są tu i fanatycy i rozsądni służbiści; zwykłe szuje i ścierwa, a także postacie zdolne do najwyższych aktów heroizmu i odwagi; jest i ogarnięty megalomanią cesarz, jak i zwykły szeregowiec; są ci, którzy próbują po prostu przetrwać, a są i tacy, którzy pociągają za niezliczone sznurki galaktycznej rozgrywki. Różnice pomiędzy bohaterami widać bardzo wyraźnie dzięki temu, że co chwila zmienia się narrator opowieści.

Autor bardzo inteligentnie tworzy także historię swojego świata. Nie ma tutaj prostych i często nużących infodumpów, które mają wprowadzać w uniwersum – zamiast nich Majka wrzuca strzępy informacji w rozmowach bohaterów, przedstawia jak funkcjonują media czy poszczególne organizacje, zarysowując w ten sposób prawa jakie rządzą w wykreowanym przez niego wszechświecie. Tylko od czytelnika zależy ile wyciągnie i zrozumie z zależności wyłożonych w ten niebezpośredni sposób.

Co ważne, rozbudowanie tła, charakterów i intryg nie wpływa negatywnie na dynamikę akcji Niebiańskich pastwisk. Bo i dzieje się tu całkiem sporo – kosmiczne pościgi i walki flot międzygwiezdnych, bitwy naziemne z użyciem najnowszych wynalazków wojskowości, karczemne burdy, uliczne pojedynki czy walki wręcz nadludzi, które prezentują się iście matriksowo. Tutaj po raz kolejny widać, że Majka nie boi się sięgania po rozwiązania z różnych konwencji i krańców skali epickości.

Nie znaczy to jednak, że to powieść bez wad. Nie wszystkim do gustu przypadnie epilog, który wydaje się zbyt hollywoodzki i przeładowany, a nawet efekciarski, przez co w jakiś sposób zaciera wrażenia, jakie towarzyszą czytelnikowi po zakończeniu właściwej fabuły. Jednocześnie pozostawiona zostaje furtka na stworzenie kontynuacji. Także poziom skomplikowania intryg może irytować pod jednym względem – niemal do samego końca lektury nie posiada się wystarczającej ilości informacji, żeby samemu próbować dochodzić do jakichś konkluzji.

Nie zmienia to faktu, że Niebiańskie pastwiska to prawdopodobnie najlepsze co dotąd wydarzyło się w Polsce w space operze. Powieść Majki nie odbiega od tekstów Reynoldsa czy Hamiltona, a pod pewnymi względami jest nawet od nich bogatsza.