» Recenzje » Natarcie

Natarcie


wersja do druku

Wojna lekko monotonna

Redakcja: Daga 'Tiszka' Brzozowska

Natarcie
Ewakuacja, chociaż wypełniona akcją, nie popychała zbytnio do przodu fabuły cyklu. Tytuł części trzeciej, Natarcie, dawał nadzieję, że tym razem będzie inaczej – że będziemy obserwować wydarzenia istotnie zmieniające sytuację na froncie wojny z Dryblasami. W praktyce jest lepiej, ale do ideału wciąż sporo brakuje.

Ta część serii rozpoczyna się bezpośrednio po wydarzeniach z poprzedniej. W systemie Fomalhaut zawiązuje się prowizoryczna międzypaństwowa koalicja, której siły ewakuują miejscową kolonię ZCR. Niestety, pojawia się nowy problem. Druga lokalna kolonia – należący do Wspólnoty i znany nam z poprzedniej części Nowy Svalbard – nie jest w stanie utrzymać tak licznej populacji. Coraz dotkliwsze braki w zaopatrzeniu zmuszają ludzi do podjęcia jedynej możliwej decyzji – konieczny jest powrót do atakowanego przez Dryblasów Układu Słonecznego. Nie chcąc jednak przeprawiać się w ciemno, dowództwo wysyła najpierw zwiad, oczywiście w postaci  wyposażonego w najnowocześniejsze systemy maskowania okrętu „Indianapolis”, z sierżantem sztabowym Andrew Graysonem na pokładzie. Ich misją jest rzucić okiem na podbitego Marsa, dotrzeć na Ziemię, ocenić sytuację i wrócić, by przekazać dane wywiadowcze dowództwu koalicji.

I na tym właśnie upływa nam większość fabuły – na dalekim zwiadzie. Choć oczywiście jest to zadanie istotne, to ponownie nie wpływa znacząco na losy wojny – pozwala nam jednak ocenić krajobraz po bitwie o Marsa, a także ujrzeć zmiany, jakie zaszły na naszej ojczystej planecie pod wpływem wieści o nieuniknionej inwazji niezwyciężonego wroga. Ostatecznie front nie przesuwa się na przestrzeni powieści nawet o centymetr, chociaż obserwujemy kilka bardziej lub mniej jednostronnych bitew. Momentami bywa to dokuczliwe, co nie znaczy jednak, że w powieści nic się nie dzieje.

I tym razem przyjdzie nam obserwować zmagania z kosmitami, tak w przestrzeni, jak i na powierzchni planet, a także bratobójcze walki w obrębie naszego własnego gatunku. Bardziej emocjonujące momenty bywają jednak powiązane nie z samą walką, a jej unikaniem – wyposażony w nowoczesne systemy zwiadu i maskowania „Indianapolis” częściej przemyka się pod nosem wroga niż angażuje w otwarty konflikt. Tak jak w dwóch poprzednich przypadkach najbardziej satysfakcjonujące  i interesujące są jednak międzyludzkie wymiany ognia – autorowi wciąż bowiem jeszcze nie udało się znaleźć odpowiedniego podejścia do opisywania potyczek z Dryblasami.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Dzieje się tak, gdyż Kloos wpadł we własne sidła, opierając cykl na trzech wykluczających się filarach: wrogowie mają być niemal niezniszczalni; powieść ma być pełna akcji; główny bohater ma zawsze wychodzić z walki zwycięsko albo chociaż ujść z życiem. Skutek jest taki, że pisarz musi za każdym razem dawać ludzkości jakiegoś rodzaju fory, by jej siły miały szansę w walce z wrogiem, którego sam uczynił niezwyciężonym. Zazwyczaj robi to, zmuszając kosmitów do zachowań biernych, niezrozumiałych, zwyczajnie głupich, a czasami wręcz samobójczych – co wypada tym gorzej w przypadku rasy niesamowicie przewyższającej ludzi technologicznie, a wiec z założenia inteligentnej. Odczuwalnie zmniejsza to ładunek emocjonalny; trudno ekscytować się walką, w której jedna ze stron wyraźnie się nie stara.

Pomijając te mankamenty, lektura wciąż potrafi dostarczyć odpowiednią dawkę prostej, dynamicznej rozrywki. Powieść czyta się szybko i lekko. Wraz z bohaterami przeżywamy emocje podczas co bardziej stresujących sytuacji, takich jak bliskie spotkania z okrętami wroga. Niestety, ponownie dynamiczne sceny poprzedzielane są dłużyznami – powraca między innymi (choć na szczęście na krótko) wojskowa biurokracja – jednak są one jakby mniej dokuczliwe niż w poprzednich tomach. W ogólnym rozrachunku powieść bawi całkiem nieźle, choć pozostawia uczucie niedosytu oraz pewnej powtarzalności. Choć bowiem autor stara się wprowadzać do cyklu nowe elementy i stawiać naszego żołnierza w odmiennych niż dotychczas sytuacjach, to po pewnym czasie kolejne strzelaniny i kosmiczne bitwy zaczynają się nico zlewać w jedna masę. Zjawisko to nie stanowi jeszcze poważnego problemu, jeżeli jednak w cyklu w ciągu najbliższego tomu czy dwóch nie dojdzie do jakiejś rewolucji, to stanie się kłopotliwe.

O postaciach wciąż można powiedzieć niewiele ponad to, że są. Autor dalej raczy nas przemyśleniami Graysona odnośnie do kondycji moralnej ludzkości w ogólności, a armii w szczególności, na szczęście jednak niezbyt nachalnie, bo wciąż nie ma w tym nic oryginalnego. Sam Andrew odgrywa w powieści niewielką rolę – z jego perspektywy obserwujemy wydarzenia, jednak ma on na nie niewielki wpływ, przez większość czasu dając się wozić okrętami z miejsca na miejsce i jedynie od czasu do czasu raczej bezmyślnie wdając się w wymiany ognia. Pozostali bohaterowie są nieustannie sympatycznie nijacy – ich dialogi z sierżantem sztabowym czyta się z przyjemnością, dzięki ich naturalności i lekkości, jednak imiona czy cechy charakterystyczne pozostałych person dramatu nie pozostają w pamięci zbyt długo.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Natarcie to sympatyczne czytadło z pogranicza akcji i SF, powielające wszelkie – zarówno te dobre, jak i te złe – cechy poprzedniczek. Fabuła całego cyklu wciąż rozwija się bardzo powoli i zaczynam mieć nieprzyjemne przeczucie, że autor sam nie bardzo wie, co z nią zrobić, jednak dynamiczne sceny akcji pozwalają o tym zapomnieć i po prostu cieszyć się lekturą. Miłośnikom serii polecam.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Natarcie
Cykl: Frontlines
Tom: 3
Autor: Marko Kloos
Tłumaczenie: Piotr Kucharski,
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 31 października 2017
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7964-274-8



Czytaj również

Ewakuacja
To nie są ćwiczenia!
- recenzja
Pobór
Zaciągnij się, mówili
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.