Narodziny Hordy
Krwawe złego początki
Przez lata honorowi, wojowniczy i silnie związani z naturą orkowie i tajemniczy, znający potężną magię draenei wspólnie zamieszkiwali Draenor, żyjąc obok siebie w pokoju. Jednak szamani tych pierwszych otrzymują od duchów przodków niepokojące wieści – "sąsiedzi" stanowią śmiertelne zagrożenie dla ich ludu. Nieufność szybko przeradza się we wrogość, rozpoczynają się przygotowania do wojny na wielką skalę – wojny, w której jedna z ras ulegnie zagładzie. Żadna ze stron nie wie, że wszystko to jest częścią planu władcy Płonącego Legionu, który pragnie upokorzyć i zniszczyć draenei, a przy okazji zdobyć nowe, posłuszne narzędzie.
Akcja powieści rozpoczyna się w młodości Durotana, a kończy się w momencie, w którym pałeczkę przejmuje Warcraft – tuż przed pierwszą inwazją orków na Azeroth. Fabuła stoi na przeciętnym poziomie – choć trudno winić za to autorkę, która jedynie ubrała w słowa historię wymyśloną przez kogoś innego. Osoby zaznajomione z uniwersum oczywiście znają już jej zgrubny przebieg – jednak nawet ci, którzy nie mieli do tej pory do czynienia z grami ani książkami osadzonymi w tych realiach bez trudu domyślą się, dokąd to wszystko zmierza. Szczególnie, że nota od wydawcy nie pozostawia zbyt wiele miejsca na domysły. Wszelkie, nieliczne zresztą, próby budowania napięcia skazane są na niepowodzenie, a lektura przebiega bez większych emocji.
Nie znaczy to na szczęście, że jest całkiem nudno. Obserwujemy bitwy, polityczne knowania i demoniczne machinacje – wszystko w dość naiwnej, bardzo prostolinijnej konwencji typowej dla tej serii. Zapewniają one jednak dość wrażeń, by czytelnik miał jakąś motywację do przewracania kolejnych kartek – choć z pewnością nie będzie pochłaniał kolejnych akapitów z wypiekami na twarzy.
Postacie, zarówno znane z innych pozycji tej autorki, jak i nowe, dobrze wpasowują się w ten literacki krajobraz. Antagoniści są płascy jak deska i dokumentnie nijacy, stanowią raczej złowrogą dekorację niż interesujących przeciwników. Bohaterowie pozytywni wypadają nieco lepiej – Durotan i Orgrim, dwaj orkowie pełni wątpliwości, co do kierunku, jaki obrała ich rasa, rozdarci między tym, co uważają za słuszne, a dobrem ich klanów i lojalnością wobec swojego ludu, są tu najlepszym przykładem. Nie może być oczywiście mowy o kreacjach wybitnych, stoją jednak na przyzwoicie średnim poziomie. Nieco szerzej odmalowano też kilka innych osób, takich jak: towarzyszka wodza Mroźnych Wilków Draka, czy szamana Ner`zhul, dzięki czemu nie są oni zupełnie bezosobowi. W ogólnym rozrachunku kreacja postaci wypada średnio, jednak jak na potrzeby prostego czytadła sprawdza się wystarczająco dobrze.
Styl autorki nie wyróżnia się tym razem ani na plus, ani na minus. Zdarzają się pojedyncze potknięcia ("Byłoby inaczej, gdyby te głosy sprzeciwu należały do tych, którzy nie mają żadnych wpływów, ale jest inaczej."), jest też kilka jaśniejszych momentów, przez większość czasu jednak narracja pozostaje raczej bezbarwna, nie wchodząc w paradę opowieści, ale i nie zachwycając opisami.
Narodziny Hordy to kolejna powieść Golden, nie różniąca się znacząco od poprzednich w cyklu poświęconym uniwersum Warcrata. Fani mogą po nią sięgnąć, pozostali nie mają ku temu żadnego powodu.
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Cykl: World of Warcraft
Autor: Christie Golden
Tłumaczenie: Dominika Repeczko
Wydawca: Insignis
Data wydania: 15 lutego 2017
Liczba stron: 328
Oprawa: miękka
Format: 140×209mm
Seria wydawnicza: Blizzard Legends
ISBN-13: 978-83-65315-96-0