Modlitewnik amerykański. Luizjański blues. Viator

Trzy stadia ludzkiej duszy

Autor: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Modlitewnik amerykański. Luizjański blues. Viator
Najnowsza książka Luciusa Sheparda wydana w MAG-u to zbiór trzech mikropowieści (Modlitewnik amerykański, Luizjański blues, Viator), którym znacznie bliżej do realizmu magicznego i publikacji tego autora w innych wydawnictwach (starszy Zielony kocur diabła i zeszłoroczna Krokodylowa skała), niż do fantastycznej wizji o smoku Griaule'u, jaka ukazała się już w Uczcie Wyobraźni.

Wszystkie trzy utwory łączy jeden wątek przewodni: podejmowana przez bohaterów próba rozeznania, czy gdzieś za krawędzią, tuż za rogiem normalnego świata nie czai się inny, nie tak rzeczywisty wymiar, gdzie istnieją bogowie, duchy, magia powodujące niewytłumaczalne racjonalnie zjawiska. Protagoniści stykają się z szaleństwem, niepoczytalnością, diagnozują samych siebie i swoje otoczenie.

Wardlin z Modlitewnika… to morderca, więzień, który wymyśla modłostyl, stając się jednym z największych kaznodziejów XXI wieku. Modłostyl jest formą tworzenia i wypowiadania stosunkowo prostych, wierszowanych "pacierzy" o konkretnej, określonej intencji, wymagającą od użytkownika nadzwyczajnej koncentracji na celu modlitwy. Wardlin odnosi wielki sukces i musi mierzyć się z jego konsekwencjami – zarówno duchowo-filozoficznymi, jak i najbardziej konkretnymi, jak wrogość pewnych środowisk (głównie religijnych). W Luizjańskim bluesie pojawia się motyw paktu z nieczystą, pozaziemską istotą, która ma zapewnić małej wiosce spokojne istnienie w zamian za ofiarę składaną co dwadzieścia lat – w taki świat, na styku rzeczywistości magicznej i realnej, przepełniony szaleństwem i ukrytymi relacjami, wkracza przypadkiem Jack, młody muzyk; od jego postawy zależy to, jak potoczą się dalsze losy tego nawiedzonego miejsca. Natomiast Viator koncentruje się na załodze rozbiórkowej tytułowego statku, która, według wszelkich norm, zaczyna wariować, miewać wizje innego świata, istniejącego tuż pod powierzchnią realności, i dryfować w stronę niepoczytalności i obrazów dziejących się w ich własnych umysłach. Tylko czy to, co przeżywają, jest rzeczywiście jedynie urojeniem?

Modlitewnik... dzięki mistrzowskiej stylizacji Sheparda czyta się najciężej, najwolniej, jest on przesycony obrazami i odczuciami człowieka popadającego w obłęd, oddalającego się od rzeczywistości i zdrowego rozsądku. Pisarz po mistrzowsku przeprowadza czytelnika pomiędzy stanami umysłu bohatera, przedstawia dysonans pomiędzy tym, w co protagonista wierzy (lub zaczyna wierzyć), a tym, co istnieje naprawdę – choć w kilku miejscach Shpeard pozostawia kwestię realności otwartą. Z obrazami przedstawianymi w tym tekście współgra język, ubogacany słowotwórstwem.

W Luizjańskim bluesie nacisk jest położony raczej na relację dwójki głównych bohaterów pochodzących z odmiennych światów (świeckość/normalność – magia/szaleństwo), na przeciwstawienie sobie tych pierwiastków oraz na pokazanie, jak dane wydarzenia wyglądają z obu perspektyw. A wszystko w małym, tajemniczym miasteczku, gdzie panują dziwne i niezbyt oczywiste dla przybysza z zewnątrz układy. Jednakże cała misternie kuta intryga, całość budowanej atmosfery zostaje rozbita pod koniec przez oczywiste, jednoznaczne i brutalne rozwiązanie głównego sekretu tego miejsca. Otwarta konfrontacja – nie każdemu spodoba się taki finał po wcześniejszych wydarzeniach.

Z kolei Viator to w zasadzie jedno wielkie studium szaleństwa i popis umiejętności tworzenia długich, a czasem nawet męczących opisów, nakreślających percepcję protagonisty. Pozornie niepożądana cecha tych opisów wynika również z tego, że Shepard bardzo dokładnie i starannie oddaje kolejne stadia obłędu, próby rozgraniczenia fikcji od urojeń podejmowane przez głównego bohatera. I to chyba główny cel tego pięknego tekstu – przeprowadzenie czytelnika przez znojny i trudny proces zmian przebiegających wewnątrz człowieka, pokazanie, że rzeczywistość często znaczy niewiele w obliczu tego, w co wierzymy lub co uznajemy za prawdę.

Te mikropowieści Sheparda, jak na książki z Uczty Wyobraźni przystało, nie są dla fanów popowej fantastyki, nie odnajdą się w nich szukający dużej ilości akcji, strzelanin czy nawet przemyślanych, wykreowanych przez twórcę światów. To książka nużąca? Tak. Taka, w której znajdzie się patos i sporo filozofii życiowej? Owszem. Zamęczająca czytelnika dużą ilością opisów? Jak najbardziej. Ale za to jaka piękna i satysfakcjonująca.