Miasto schodów

Boskie śledztwo

Autor: Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler

Miasto schodów
Redakcyjne blurby bardzo często wprowadzają czytelnika w błąd, akcentując jedynie wybrane, najbardziej udane elementy książki, w której w rzeczywistości przeważają słabe i oklepane pomysły. Miasto schodów Roberta Jacksona Benneta zapowiadane jest jako pełna intryg powieść o martwych bogach, gorzkiej, ukrytej historii i tajemniczym mieście będącym miejscem kluczowych dla fabuły wydarzeń. Pojawiają się takie zwroty jak "oryginalny', "zapadający w pamięć" oraz "klimatyczny". Czy tak jest w istocie?

Bułyków był niegdyś miastem, w którym zbiegały się wpływy rządzących całym kontynentem bogów. Jego mieszkańcy żyli w dostatku, poddając się boskiej opiece i bez skrupułów korzystając z zasobów pozbawionych boskiego wsparcia, podbitych i zniewolonych krajów. Jednakże nadszedł dzień, gdy bogowie zostali pokonani i zabici, w podległych im krainach zapanował chaos, a miasta będące ich stolicami popadły w ruinę. Ten sam los spotkał również Bułyków. Dawni niewolnicy stali się panami i zbudowali nowy świat na gruzach dawnego. Jednakże dawni wybrańcy bogów wciąż pamiętają kim byli niegdyś i chociaż godzą się z dekretami nowej władzy, to czynią to niechętnie, pełni goryczy i – w wielu przypadkach – kipiącej nienawiści. Kiedy zostaje zamordowany jeden z wybitnych badaczy zapomnianej (i w wielu przypadkach zakazanej) historii, do Bułykowa zostaje wysłana Shara Thivani – oficjalnie niewiele znacząca dyplomatka, zaś w rzeczywistości pracownik wywiadu mający za zadanie złapać mordercę. Jednakże śledztwo przynosi nieoczekiwane rezultaty, gdy okazuje się, iż w Bułykowie działają ludzie korzystający z dawnych artefaktów, które teoretycznie powinny stracić moc wraz ze śmiercią ich stwórców. Pojawia się przypuszczenie, że nie wszyscy dawni bogowie są martwi, jak nowi władcy świata chcieliby wierzyć.

Intryga będąca sednem Miasta schodów początkowo rozwija się bardzo powoli. Robert Jackson Bennet wiele miejsca poświęca opisom sytuacji geopolitycznej Bułykowa oraz charakterystyce Shary i jej powiązań z ofiarą, jak również podłoża jej fascynacji bogami i ich artefaktami. Młoda kobieta wspomina przeszłość, odbywa kolejne spotkania, analizuje zdobyte informacje i szuka tropów, a wszystkim jej poczynaniom towarzyszy coraz bardziej napięta atmosfera wśród mieszkańców miasta. Wydarzenia posuwają się do przodu w ślimaczym tempie i bardzo szybko zaczynają nużyć. Na szczęście sytuacja ulega zmianie po kilkudziesięciu stronach, gdy uwaga protagonistki skupia się na przedmiocie badań zamordowanego historyka oraz możliwych implikacjach jego odkryć. Na scenę wkraczają nadprzyrodzone istoty, zaczyna działać dawno zapomniana magia, a śledztwo kluczy i przynosi więcej pytań niż odpowiedzi. Akcja wyraźnie przyspiesza, napięcie wrasta, a książka staje się ze strony na stronę coraz bardziej interesująca. Chociaż autor nadal z dużym przywiązaniem do szczegółów buduje tło swej opowieści, to kolejne wydarzenia stają się coraz bardziej dramatyczne, a czytelnik nie ma już żadnego powodu, by narzekać na nudę.

Jak zostało wspomniane wyżej, Robert Jackson Bennett niezwykle skrupulatnie podszedł do zagadnienia kreacji świata przedstawionego. Chociaż czytelnik już na pierwszych stronach zostaje wprowadzony w sytuację Bułykowa i zna przyczyny upadku miasta oraz panujących w nim nastrojów społecznych, to kolejne rozdziały przynoszą więcej szczegółów – szczególnie w kwestiach dotyczących natury boskich istnień, ich mocy oraz przyczyn ich upadku. Wszystkie elementy świetnie się ze sobą zazębiają i doskonale się uzupełniają, a chociaż niejednokrotnie odkryte informacje mogą wywołać rewolucję w nastawieniu czytelnika do prezentowanych kwestii, to pod koniec książki jego oczom ukaże się obraz wielowymiarowy, kompletny i doskonale przemyślany.

Warto powiedzieć też kilka słów o samym Bułykowie, mieście zrujnowanym przez kataklizmy, które nastąpiły po śmierci jego boskich opiekunów, jednak noszącym ślady dawnej świetności. To miasto upadłych pomników i zniszczonych świątyń, kamienic, które w jednym momencie przestały istnieć, gruzowisk i schodów – urwanych, prowadzących donikąd, stanowiących osobliwe relikty przeszłości. To miejsce pełne kontrastów, bieda przeplata się tam z kapiącym złotem bogactwem, piękno z brzydotą, a fanatyzm i nienawiść z rezygnacją. Autor wykreował miejsce fascynujące i niezwykle realistyczne, pobudzające wyobraźnię i zapadające w pamięć.

Recenzując Miasto schodów nie można pominąć kwestii społecznych i politycznych, bowiem stanowią one punkt wyjścia dla wielu kluczowych dla powieści wydarzeń. Od początku książki przyczyny zakrzepłej niechęci między dwoma narodami wydają się oczywiste, jednak z czasem okazuje się, że każda ze stron ma niejedno na sumieniu i trudno teraz wskazać jednoznacznie ofiary i katów. Nie ma tu czerni i bieli, wszędzie dominuje kolor szarości, a ludzie wykazują się niezwykłą tendencją do wybielania samych siebie lub zapominania o własnej winie. Tylko niektórzy dążą do tego, aby przedstawiać rzeczy takimi jakie są, ale gorycz, zadawniona nienawiść i poczucie krzywdy stają się uczuciami doświadczonymi przez obie strony i wcale nie ułatwiają współpracy, komunikacji oraz budowania nowej rzeczywistości. Kiedy na jaw wychodzą fakty dotyczące rzeczy, które wiele osób najchętniej wymazałoby z jakichkolwiek raportów okazuje się, iż historia kontynentu i śmierci bogów nie do końca prezentuje się tak, jak podaje się w oficjalnych wersjach. Warto zaznaczyć, że autor na przykładzie świata fantasy przedstawił uniwersalne mechanizmy sprawowania władzy politycznej, takie jak kontrola informacji, likwidacja niewygodnych jednostek, manipulowanie nastrojami społecznymi i wykorzystywanie tragedii dla własnych celów. To świetne studium leczy z idealizmu i pokazuje, że nawet najszlachetniejsze pobudki można wypaczyć, a nienawiść, żądza władzy czy pragnienie dominacji są bardzo silnymi czynnikami motywującymi, które deprawują bez wyjątku.

Miasto schodów nie byłoby nawet w połowie tak dobrą książką, gdyby nie bohaterowie. Paradoksalnie najmniej interesująca jest protagonistka – inteligenta i świetnie wyszkolona, po bliższym poznaniu wzbudzająca sympatię, jednakże momentami trochę nijaka i pozbawiona charyzmy. Na szczęście przez cały czas otacza się ona ludźmi barwnymi i nietuzinkowymi, tworzącymi dla niej wyraziste tło oraz inicjującymi dynamiczne interakcje. Towarzyszący Sharze Sigrud je Harkvaldsson, jej prawa ręka, niezawodny towarzysz oraz spec od brudnej roboty, to postać tajemnicza i intrygująca. Doświadczony przez los, złamany i ponownie przywrócony światu, wykreowany został bez jakiejkolwiek przesady, jego historia porusza, a nawet wzrusza, ale bez nadmiernego patosu czy łzawego sentymentalizmu. Z kolei Turyin Mulaghesh, weteranka wojenna piastująca wysokie stanowisko w Bułykowie, to ostatnia z prawych, idealistka stojąca tam, gdzie ideały dawno umarły lub zostały zbrukane. Ta niezwykle charyzmatyczna i wielowymiarowa postać budzi szacunek i uznanie oraz stanowi świetne uzupełnienie Shary – kobiety, która dla kraju wyrzekła się tego w co wierzyła, ale nadal zachowała wewnętrzną prawość i chęć czynienia tego, co słuszne.

Miasto schodów to pierwszy tom trylogii Boskie miasta, jednakże można ją traktować jako osobną całość. Większość kluczowych dla fabuły wątków zostaje wyjaśnionych i zamkniętych, a historia ma swój jednoznaczny finał. Chociaż ostatnie rozdziały powieści można traktować jako początek kolejnych przygód, to lektura Miasta schodów jest na tyle satysfakcjonująca, iż kontynuacja (jeśli zostanie wydana) będzie mile widziana, ale nie jest niezbędna. Ta książka to prawdziwe zaskoczenie, bowiem początek nie wróżył nic dobrego i sugerował, iż redakcyjne blurby po raz kolejny przesadzały. Tym razem czytelnik otrzymuje dokładnie to, co mu obiecano, a nawet znacznie więcej. To naprawdę dobra, niebanalna i oryginalna opowieść.