Książę głupców

Tchórz i wojownik, światło i ciemność

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Książę głupców
Mark Lawrence zdobył popularność dzięki trylogii Rozbitego Imperium. Powieści do niej należące potrafiły wprawdzie przyciągnąć uwagę czytelnika, ale z racji swej tematyki nie każdemu mogły przypaść do gustu. Rozpoczynający nowy cykl osadzony w tym samym świecie Książę głupców stanowi znacznie przystępniejszą dla zwykłego miłośnika fantastyki lekturę, ale czy nie tracą na tym fabuła i bohaterowie?

Książę Jalan, samozadeklarowany tchórz, kłamca i egoista, nie ma wielkich wymagań wobec życia. Jako że znajduje się dość nisko w linii sukcesji do tronu Czerwonej Marchii, jego największą życiową ambicją jest brak ambicji – dopóki może żyć w luksusie, jeść obfite posiłki, cieszyć się poważaniem innych i uwodzić co ładniejsze arystokratki, nie przejmuje się niczym, co go bezpośrednio nie dotyczy. Los ma jednak wobec niego inne plany, co staje się oczywiste w momencie, gdy jego dusza zostaje magicznie połączona z duszą Snorriego, wojownika poszukującego swojej porwanej rodziny. Żaden nie może oddalić się od drugiego bez ryzykowania śmiercią, zatem chcąc nie chcąc Jalan wyrusza wraz z nowo poznanym towarzyszem na zimną północ, gdzie prędko staje się jasne, że obaj są tylko pionkami w grze kogoś znacznie potężniejszego...

Pierwsza część Wojny Czerwonej Królowej rozgrywa się w tym samym czasie, co akcja Księcia cierni. Czytelnicy zaznajomieni z poprzednimi książkami pisarza będą mieli okazję spotkać paru starych znajomych, ale wcześniejsze przeczytanie Rozbitego Imperium nie jest konieczne do zrozumienia fabuły Księcia głupców – wszelkie elementy wspólne stanowią jedynie smaczek dla fanów świata wykreowanego przez Lawrence'a i nie mają dużego wpływu na intrygę. Można się z tego tylko cieszyć, ponieważ istnieje dzięki temu szansa, że książka Amerykanina przypadnie do gustu nawet tym, którym nie spodobały się przygody Jorga Ancratha.

Po czterech powieściach można wysunąć graniczące z pewnością przypuszczenie, iż autor lubi pisać o bohaterach budzących niechęć czytelnika. O ile w przypadku Jorga nie silił się on na zbytnią subtelność, to Jalan stanowi przykład postaci realistycznie przedstawionej z racji banalności swoich słabości. Młody książę to typowy błękitnokrwisty utracjusz, pragnący spędzić resztę życia na nicnierobieniu, ale mimo to Amerykaninowi udało się nie przesadzić w ukazywaniu jego wad i koniec końców czytelnik śledzi jego arystokraty z mieszanką sympatii i rozbawienia, zamiast niechęcią. Monologi wewnętrzne Jalana pełne są wdzięcznych powiedzonek na temat ludzkiej natury i jego nastawienia do życia, dzięki czemu stanowią mile widziany kontrast z generalnie poważnymi, a miejscami wręcz skrajnie ponurymi wydarzeniami, w których bierze on udział wraz ze Snorrim.

Towarzysz podróży rozpieszczanego księcia również zasługuje na miano dobrze scharakteryzowanej postaci: wbrew występującym w popkulturze stereotypom dotyczącym wikingów i barbarzyńców, Snorri wielokrotnie okazuje się być tym rozsądnym i wykształconym w ich parze. Jego motywacje (chęć uratowania rodziny) są bardziej heroiczne niż te Jalana (nie dać się zabić), a na dodatek napędzają fabułę pierwszego tomu Wojny Czerwonej Królowej, w związku z czym można pokusić się o stwierdzenie, iż to on właśnie jest prawdziwym protagonistą książki, choć całość opowieści jest przedstawiona z perspektywy księcia, co stanowi trochę zbyt rzadko spotykany w gatunku zabieg.

Sama fabuła nie wyróżnia się niczym wyjątkowym: ot, mamy do czynienia z historią o wędrówce połączonej zrządzeniem losu dwójki bohaterów z przypadku, wpadaniu w tarapaty i wyplątywaniu się z nich oraz świecie, na którego opisanie autor nie poświęcił zbyt wiele miejsca, ponieważ poznaliśmy go wystarczająco dobrze w jego pierwszej trylogii. Mimo to, podczas lektury czerpie się bezdyskusyjną przyjemność z racji stylu, w jakim wszystko to zostało napisane, umożliwiającym prędkie posuwanie akcji do przodu, nie zapominając jednocześnie o pogłębianiu osobowości postaci. Dodając to tego barwne dialogi oraz utrzymywanie odpowiedniej równowagi między humorem a powagą, nie powinien dziwić fakt, iż całość pochłania się w kilku posiedzeniach, a po przewróceniu ostatniej strony ma się ochotę natychmiast złapać za kontynuację.

Nowe dzieło Lawrence'a z całą pewnością przypadnie do gustu każdemu miłośnikowi jego poprzednich książek. Nie jest to ambitne fantasy, ale też nikt tego od Księcia głupców nie wymaga – powieść stanowi po prostu wymarzony przerywnik pomiędzy bardziej wymagającymi tytułami. Nawet jeśli nie polubiliście Rozbite Imperium, warto dać szansę Wojnie Czerwonej Królowej.