Krwawy kantyk – Anne Rice

Finisz w wielkim stylu

Autor: Tomasz 'Sting' Chmielik

Krwawy kantyk – Anne Rice
To już ostatnie spotkanie z Kronikami wampirów. Po niemal dwudziestu siedmiu latach Anne Rice kończy swój koronny cykl, traktujący o nieśmiertelnych. Jest to również tom pożegnalny z zupełnie innego powodu – Krwawy kantyk to jedyne w swoim rodzaju pożegnanie pisarki z jej zmarłym mężem, Stanem Rice. Ci, którzy liczyli na to, że Anne Rice po zakończeniu Kronik… rozpocznie inny, wampirzy projekt (chociażby dopisze kilka tomów do Nowych opowieści o wampirach) srogo się zawiodą – autorka przeżyła transformację wewnętrzną (czyt. nawróciła się) i zamierza pisać jedynie książki chwalące Najwyższego, a swoje poprzednie dokonania uznała za… nic nie warte śmieci. Cóż zatem skrywa na swych łamach, ten ostatni z wielkich śmieci współczesnej literatury grozy?

Nieśmiertelny Lestat znów jest narratorem. Nie mogło chyba być inaczej, gdyż ten czarujący nieśmiertelny, to najbardziej rozpoznawalna postać cyklu i alter ego Stana Rice. Co tym razem zaserwuje nam w swej opowieści ten uroczy czart? Sprawy obracają się początkowo wokół posiadłości Blackwood (znanej uważnemu czytelnikowi z poprzedniej części o tytule nawiązującym do jej nazwy) i jej mieszkańców – w tym nowego towarzysza Lestata, wampira Quinna. Szybko jednak fabuła łączy się z innym znanym cyklem autorki: Dziejami czarownic z rodu Maifair (Godzina Czarownic, Lasher i Taltos). Do posiadłości przybywa bowiem umierająca Mona Mayfair, miłość życia Quinna i Lestat, ten dobrotliwy Lestat, przeistacza ją oczywiście, by jego nowy nieśmiertelny kochanek nie zaznał cierpienia. Zaskarbia sobie tym nienawiść pewnej zjawy, wujka Juliena, i zakochuje się do szaleństwa w Rowan Mayfair, gdy ta przybywa do dworu szukać swej kuzynki. Później obserwujemy pierwsze, niepewne kroki Mony w jej nowym stanie nie-życia i zmierzając do grand finale poznajemy zagadkę Taltos, która zostaje rozwiązana ostatecznie i nieodwracalnie. W ten sposób zostają zwieńczone dwa cykle, które wyznaczały nowe kierunki dla opowieści grozy przez ostatnie kilka lat.

Krwawy kantyk to książka bardzo dobra pod względem stylistycznym. Cyniczny, pełen ironii styl Lestata, jest prawdziwą jej ozdobą i wieńczy ewolucję tego bohatera, którą mogliśmy obserwować na łamach kolejnych tomów cyklu. Szkoda, że Rebis nie wydaje Kronik Wampirów we właściwej kolejności, bowiem liczne odwołania do, niewydanego dotychczas Mnemnocha, trochę psują radość z obcowania z lekturą. Nie odbierają jej jednak całkowicie, dzięki licznym retrospekcjom umieszczanym przez autorkę w tekście –również osoby niezaznajomione z Dziejami czarownic z rodu Mayfair nie będą miały problemu ze zrozumieniem przesłania tej książki. Dialogi, jak to w Kronikach…, są z jednej strony barwne i żywe, z drugiej zaś nieco przerysowane i cukierkowe. Szczególnie dialogi pomiędzy Moną i Lestatem, Moną i Quinnem, oraz Lestatem i Rowan są pełne radosnej twórczości zdrobnień, pieszczot i słodyczy. Nie niszczy to jednak ogólnego dobrego wrażenia. Wątki filozoficzne i metafizyczne są również jakby bardziej wyważone i nie przeszkadzają tak, jak chociażby w Opowieści o złodzieju ciał.

Ta książka jest zakończona. Wy to wiecie. Ja to wiem. Co więcej można powiedzieć? No właśnie. Chyba tylko to, że warta jest ona każdej wydanej nań złotówki. Krwawy kantyk to przepiękna opowieść o nieumarłych i ostatni rozdział opowieści, która wielu z nas towarzyszyła od zawsze (Wywiad z wampirem po raz pierwszy został opublikowany w 1976 roku). Jeśli jesteś fanem Anne Rice powinieneś go mieć. Jeśli nim nie jesteś – może najwyższy czas zacząć nim być?