» Recenzje » Krwawe zwierciadło

Krwawe zwierciadło


wersja do druku

Człapiąc ku finałowi

Redakcja: Michał 'von Trupka' Gola

Krwawe zwierciadło
Brent Weeks rozwinął się jako pisarz, co dało się zauważyć po bardzo dobrych Czarnym Pryzmacie i Oślepiającym nożu, które czytało się znacznie lepiej niż jego debiutancki cykl fantasy, trylogię Anioła Nocy. Trzecia część Powiernika Światła, Okaleczone Oko, stanowiła spadek formy, ale wciąż pozostawałem pełen nadziei odnośnie przyszłości serii. Teraz do księgarni trafiła najnowsza powieść Amerykanina, zatytułowana Krwawe zwierciadło i jestem z jej powodu zwyczajnie przygnębiony – mamy do czynienia z najgorzej napisaną częścią cyklu.

Wojna o Siedem Satrapii trwa. Podczas gdy Biały Król zbiera siły, by raz na zawsze rozprawić się z wojskami Chromerii, Kip Guile prowadzi walkę z najeźdźcami okupującymi Krwawy Las, próbując przywrócić nadzieję zmagającym się z wrogami partyzantom. Tylko jedna osoba byłaby w stanie odmienić losy toczącej się wojny, ale ostatni Pryzmat, Gavin Guile, jest przetrzymywany w więzieniu własnego autorstwa – a co gorsza, zostaje zmuszony do konfrontacji z demonami przeszłości. Z kolei czarnogwardzistka Teia prowadzi niebezpieczną grę, infiltrując fanatyczną organizację skrytobójców zwaną Okaleczonym Okiem – jednak aby zdobyć zaufanie nowych pracodawców i odnieść sukces w swej misji, dziewczyna musi porzucić wszelkie opory moralne.

Problem z Krwawym zwierciadłem jest oczywisty – w tej książce najzwyczajniej w świecie bardzo mało się dzieje. Jeszcze parę lat temu Weeks planował zakończyć cykl na tym tomie, jednak zmienił zdanie i postanowił rozbudować serię, w związku z czym czwarta część Powiernika Światła stanowi zaledwie preludium do wydarzeń zaplanowanych na finał. Tym bardziej wymyka się mojemu zrozumieniu to, czemu tak mało jest w najnowszym dziele Amerykanina budowania napięcia, a tak wiele nieistotnych zapychaczy stron! Pomimo iż książka liczy sobie niemalże osiemset stron, to istotnych dla fabuły elementów i wątków znajdziemy tu tyle, co kot napłakał.

Dzieje się tak przede wszystkim z powodu niezwykle mało dynamicznych głównych bohaterów. Krwawe zwierciadło posiada ich czwórkę, a troje nie ma możliwości decydowania o własnym losie, więc przez większość powieści biernie czekają na czynniki zewnętrzne, które pozwolą im włączyć się do akcji. Teia trenuje, zmaga się ze swoimi wątpliwościami i czeka na dalsze polecenia od swojego kontaktu w Okaleczonym Oku, zatem w poświęconych jej rozdziałach nie można liczyć na istotne pchnięcie intrygi do przodu. Karris jako nowa Biel zajmuje się polityczną sferą toczącej się wojny, ale z racji chwilowego zawieszenia broni pomiędzy obiema stronami konfliktu również ogranicza się do reagowania na czynniki zewnętrzne, zamiast próbować samodzielnie wpłynąć na przebieg wydarzeń.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

To, co dzieje się w powieści z Gavinem, zasługuje na odrębny akapit, ponieważ jego wątek stanowi chyba najsłabsze ogniwo Krwawego zwierciadła. Będąc uwięzionym w miejscu, gdzie niegdyś przetrzymywał swojego brata, siłą rzeczy nie jest w stanie w żaden sposób kształtować kierunku, w którym podąża fabuła. Aby jednak rozdziały mu poświęcone posiadały jakąkolwiek treść, czytelnik będzie miał okazję zapoznać się z dużą ilością retrospekcji oraz introspekcji dotyczących jego losów przed zostaniem Pryzmatem. Problem w tym, że kłócą się one wręcz nieprawdopodobnie z tym, co zostało nam powiedziane w poprzednich tomach. Z drugiej strony autor wyraźnie sygnalizuje, że z powodu którego nie zdradzę nie można do końca wierzyć tym nowinkom i na ostateczną klaryfikację będziemy musieli zaczekać do następnego tomu. Weeks takim zabiegiem postawił się jednak w sytuacji bez wyjścia – jeśli wszystko to, czego się dowiedzieliśmy podczas lektury jest prawdą, to fabuła poprzednich części retroaktywnie traci sens, jeśli jednak była to jedynie próba namieszania tak nam, jak i Gavinowi w głowach, to spory kawałek książki jest zapychaczem nie wpływającym w żaden sposób na intrygę.

Kip jako jedyny próbuje coś w tym tomie zdziałać, jednak nawet jego wątek nie ustrzegł się istotnych wad. Po pierwsze, wątek małżeństwa z Tisis jest bez wątpienia zaskakujący, ale jednocześnie osadzony na tak nieprawdopodobnej podstawie, że bez wątpienia pierwszą myślą czytelnika po jej poznaniu będzie puknięcie się w czoło. Jak w wyżej opisanym przypadku Gavina, pewne fakty nie pasują również do znanej nam przeszłości. W połączeniu z brakiem foreshadowingu sprawia to wrażenie, jakby pisarz wpadł na pewien pomysł dopiero podczas pisania Krwawego zwierciadła i tak się nim podekscytował, że postanowił go koniecznie dodać do nowej książki, bez względu na to, czy pasuje on tonem do reszty powieści czy też nie. Słabo wypadają też nowe postacie pomagające Kipowi w Krwawym Lesie, których charaktery zostały zbyt słabo zarysowane, aby czytelnik mógł przejmować się ich losem.

Najbardziej zdumiewa jednak fakt, że chociaż mamy do czynienia z przedostatnim tomem mającym przygotować grunt pod wielki finał cyklu, Weeks zignorował pewnych, zdawałoby się istotnych fabularnie bohaterów. Żelazna Pieść znika na większość książki, a istotną rolę odgrywa jedynie pod koniec, co rozczarowuje po wiele sugerującym zakończeniu Okaleczonego Oka. Zymun pojawia się w zaledwie jednej scenie, co nie ma żadnego sensu, skoro cały czas przebywa w tym samym miejscu i rzekomo często rozmawia z Karris. Podobnie jest z Księciem Barw, który jak na czarny charakter napędzający fabułę już od pierwszego tomu otrzymuje zadziwiająco niewiele "czasu antenowego". Kompletnie niezrozumiały jest również fakt, że Abbaddon, wprowadzony wcześniej potencjalny ostateczny antagonista całej serii, nie odgrywa tu żadnej roli i bodajże tylko raz zostaje wspomniany prze Kipa – po co w ogóle pisarz dodał go do fabuły, jeśli nie ma zamiaru odpowiednio rozbudować jego roli?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Krwawe zwierciadło to niezła powieść, która ogromnie traci przez to, że nie jest dwukrotnie krótsza. Zbyt dużo nieistotnych scen i powolne tempo akcji w połączeniu z kontrowersyjnymi rozwiązaniami fabularnymi sprawiają, że można mieć wątpliwości co do tego, czy Amerykaninowi uda się zamknąć serię na odpowiednio wysokim poziomie. Chciałbym wierzyć, że Weeks zda sobie sprawę z błędów które popełnił i postara się je naprawić w następnej powieści, ale biorąc pod uwagę, że słabe zakończenie Anioła Nocy, optymizm jest raczej niewskazany.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Krwawe zwierciadło
Cykl: Powiernik Światła
Tom: 4
Autor: Brent Weeks
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec
Wydawca: MAG
Data wydania: 11 kwietnia 2017
Liczba stron: 784
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7480-736-4
Cena: 49 zł



Czytaj również

Gorejąca biel. Tomy 1 & 2
Zakończenie w czarno-białych barwach
- recenzja
Czarny Pryzmat
Fantasy w tęczowych kolorach
- recenzja
Okaleczone Oko
Przyszłość w ciemnych barwach
- recenzja
Okaleczone Oko
- fragment
Poza Cieniem
Bitwa o wszystko
- recenzja

Komentarze


katherinewoj
    Super!
Ocena:
0

Bardzo fajny artykuł :D

06-06-2017 08:31

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.