Królowie Dary

Weź udział w chińskiej rewolucji!

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Królowie Dary
Ken Liu swego czasu zdobył tak prestiżowe nagrody jak Nebula, Hugo czy World Fantasy Awards. Nic więc dziwnego, że oczekiwania co do jego pierwszej powieści wydanej w Polsce pod tytułem Królowie Dary mogły być ogromne. Jak więc prezentuje się jej spotkanie z rzeczywistością?

Mapidere, cesarz Xany powodowany chęcią zjednoczenia Archipelagu Dary postanowił podbić wszystkie wchodzące w jego skład lądy. Od wieków poszczególne krainy prowadziły miedzy sobą wojny, zawierały pokoje, lecz tym razem to Xana połączyła królestwa. Nietrudno się domyślić, że taki stan rzeczy nie każdemu odpowiada, a i buntowników, pomimo upływu lat od podboju, nie brakuje. Zwłaszcza że najsilniejsza okazuje się właśnie pielęgnowana przez lata nienawiść i duma, a te urosły w sercach wielu ludzi doprowadzając do rebelii, w trakcie której szczególne role odegrają nieustraszony Mata Zyndu oraz przebiegły lekkoduch Kuni Garu.

Usiądźcie...

Dwaj młodzieńcy wstrząsają posadami całego cesarstwa – akcja powieści stale krąży wokół ich kolejnych poczynań, a te obserwujemy z niezwykle interesującej perspektywy, bowiem cała książka została napisana w sposób iście gawędziarski. Zdarzenia i czyny co poniektórych bohaterów rosną tu do rangi legend; spotkaniom, bitwom czy pojedynkom towarzyszy podniosła atmosfera, a wszystko to składa się na bardzo rozbudowaną historię, która przedstawiona w inny sposób mogłaby spokojnie zająć o wiele więcej kartek (zapewne składających się na co najmniej dwa tomy). Tak się jednak nie stało i oto czytelnicy mogą chwycić za świetną powieść, z której bije wręcz atmosfera starożytnych Chin. Dla miłośników azjatyckich klimatów taka sceneria powieści będzie ogromną zaletą, ale mniej zainteresowani dalekowschodnimi kulturami wcale nie odejdą od Królów Dary rozczarowani wręcz przeciwnie. Wspomniany już styl Kena Liu przykuwa uwagę do tego stopnia, że niezależnie od tego czy śledzimy w danym momencie krwawe walki podczas oblężenia miasta, czy wywód zielarki o jej przepisach na napary, nasz poziom uwagi i zaciekawienia pozostanie zbliżony. O doprawdy niewielu utworach można napisać takie słowa.

Również protagoniści jawią się jako persony absolutnie wyjątkowe, w czym ponownie pomaga im forma utworu. Bez  przeszkód możemy uwierzyć, że oto śledzimy losy dwóch wybitnych jednostek, chwytających nie tylko swe życie, ale i losy całych krain w swoje ręce. Ich wojskowe batalie zostały zaprezentowane dosyć skrótowo – dowiadujemy się o wynikach starć, najbardziej ważkich szczegółach i metodach wykorzystanych do przechylenia szali na daną stronę, ale daleko tu do opisów bitew o rozmachu przypominającym Władcę Pierścieni. W tym temacie powieść Kena Liu o wiele bardziej przypomina inne wybitne dzieło, to jest Pieśń Lodu i Ognia, a dzieje się tak nie tylko przez wzgląd na pobieżne ukazanie starć, ale też wykorzystanie do snucia opowieści wielu bohaterów (choć w Królach Dary dużo łatwiej wskazać tych przewodnich) oraz jeszcze większej liczby intryg, politycznych zagrywek, podstępów i słodkich słówek pełnych drugiego dna. Tutaj także toczy się swoista gra o tron i choć ma ona inną naturę, to nietrudno odnaleźć elementy wspólne mrowie postaci, ciekawe, sięgające w przeszłość charakterystyki bohaterów, wzniosłe czyny, tragiczne w skutkach drobne nieporozumienia. To wszystko służy zaprezentowaniu celów, metod i środków, którymi można się posłużyć walcząc o słuszną – w swoim mniemaniu – sprawę, zaś nade wszystko ewolucji samego człowieka, którego zmiany w zachowaniu i sposobie postrzegania świata znajdują odzwierciedlenie w kolejnych rozdziałach.

... w blasku ogniska...

Mimo pochwał nie obyło się bez potknięć, ale warto dodać, że jest ich doprawdy niewielka ilość. Najpoważniejszym z nich jest słabe zarysowanie postaci pobocznych. Te w przeciwieństwie do Kuniego, Maty i ich najbliższych towarzyszy po prostu giną w natłoku zdarzeń, person i dużej liczby akcji skondensowanej na sześciuset stronach. Część z nich naturalnie pamiętamy z lektury, a w razie problemów ze zidentyfikowaniem któregoś z drugoplanowych aktorów możemy sięgnąć po ściągawkę na końcu książki, gdzie odnajdziemy zamknięte w dosłownie kilku słowach charakterystyki pobocznych bohaterów. Kilku z nich brakuje jednak szlifu sprawiającego, że również o nich czytelnik stale pamiętałby podczas lektury.

Inną kwestią jest inspiracja historią Chin, przez co zaznajomieni z tematem bez większych kłopotów odnajdą powieściowych "sobowtórów" i będą wiedzieli w jakim kierunku zmierza fabuła. Nawet pomimo tego zarzutu, warto dodać, iż pisarz niejednokrotnie prowadzi odbiorcę w sposób godny najwyższych pochwał – trafimy tu bowiem na dużo ciekawych postaci i ich pomniejszych historii, heroicznych czynów oraz legend nasączonych wschodnią kulturą i konwenansami.

... i wysłuchajcie pięknej opowieści

Pomijając drobne zarzuty Królowie Dary to genialna pozycja, którą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu, choćby w niewielkim stopniu zainteresowanemu chińską kulturą czy fantastyką, czytelnikowi. Na przestrzeni całej powieści ma miejsce mnóstwo intrygujących wydarzeń; ścierają się ze sobą różne przekonania i życiowe filozofie, a umiejętne wykorzystanie słowa przynosi więcej korzyści niż setki mieczy. Pozostaje tylko czekać na kolejny tom!