Królestwo kanciarzy

Przekręt w przekręcie na przekręcie

Autor: Daga 'Tiszka' Brzozowska

Królestwo kanciarzy
Jeśli mieliście po lekturze Szóstki wron jakieś obawy odnośnie jakości nowej serii Leigh Bardugo, uspokajam: Królestwo kanciarzy jest nie tylko dobrą kontynuacją, ale też literacko lepszą od pierwszej części książką. Dlaczego? Autorka nieco zmieniła optykę narracji. Więcej - w dalszej części tekstu.

Naszą szóstkę bohaterów z półświatka Kerchu zostawiliśmy w dość newralgicznym momencie. Tuż po wykonaniu niemożliwego zadania - włamania się do Lodowego Pałacu i wydostania stamtąd zakładnika - Kaz Brekker i jego ekipa zostali… wykiwani. Odpowiedzialny za ich wynajęcie kupiec Van Eck nie tylko nie wypłacił im wynagrodzenia, ale przy okazji porwał Inej. Wrony mają tydzień, żeby ją odzyskać w jednym kawałku albo oddać Eckowi Wyllana - potem rozpocznie się etap tortur. Kaz zaczyna więc konstrukcję skomplikowanego planu odbicia akrobatki i zemsty na kupcu, Pecce Rollinsie i utarciu nosa całej konkurencji. A przede wszystkim - zdobycia obiecanych ekipie 30 milionów kruge. Niestety, zawsze można trafić na sprytniejszego od siebie…

Leigh Bardugo to bardzo sprawna autorka. Udało jej się poprawić w tym tomie najważniejszy z mankamentów: relacje postaci. W Szóstce wron ciągle podkreślane były młody wiek bohaterów (strasznie denerwujące) oraz wątki romantyczne. W Królestwie kanciarzy natomiast nie ma śladu po “i chciałabym, i boję się” między Matthiasem a Niną - ich związek wszedł na wyższy poziom, co jest ogromną ulgą dla czytelnika. Inej i Kaz nie krążą wokół siebie jak trącające się niepewnie nosami myszoskoczki. Dowiadujemy się też wreszcie, co autorka ma zamiar zrobić z Jasperem i Wylanem, na czym zyskuje ich wątek.

Jednocześnie sama psychologia bohaterów została pysznie pogłębiona. Nina po zażyciu jurdy parem walczy z efektami uzależnienia, narkotykowego głodu i zmianami w jej własnej mocy - niepokojącymi i makabrycznymi. Dowiadujemy się więcej szczegółów z przeszłości Kaza - o jego walce o pozycję w gangu i zmaganiach z fobią. Inej w końcu pozwala sobie zdradzić szczegóły pobytu w Menażerii, a Jasper i Wylan muszą skonfrontować się ze swoimi ojcami. Jedynie Matthias schodzi tu na dalszy plan, gdyż o nim sporo dowiedzieliśmy się już wcześniej. Całość rozgrywa się na tle wielkiego planu zniszczenia Van Ecka - ojca Wylana - Pekki Rollinsa oraz… zapobiegnięcia wojny o chemika Kuweia między wszystkimi możliwymi krajami. Chociaż to ostatnie to przy okazji, bo, jak lubi powtarzać Kaz, najważniejszy jest przecież pieniądz.

Taka zmiana optyki wyszła Królestwu kanciarzy na dobre. Książka jest bardziej mroczna, mniej naiwna, a postaci w końcu przestają kojarzyć się z biegającymi kociętami, które autorka postanowiła “umrocznić” na siłę. Jednocześnie Bardugo nie zapomina o najważniejszej cesze swojej powieści: akcji. Mamy tu skomplikowane plany, przewały i przekręty, do tego pościgi, strzelaniny, groźby, tortury i walki. Nie można się nudzić ani przez chwilę.

Jeśli kogoś zastanawia warstwa językowa tekstu, to tu nie mam niestety nic ciekawego do powiedzenia.Królestwo kanciarzy to już piąta powieść Bardugo, która wydaje od 2012 roku, pisarka ustaliła więc już swój styl. Można go nazwać przezroczystym: nic w języku nie odwraca naszej uwagi od akcji. Jest więc przyjemnie, lekko, ale bez fajerwerków, idealnie dla powieści przygodowej. Osobiście bardzo to lubię, sądząc po popularności książki - nie ja jedna. Z drugiej strony trochę szkoda - autorka ma spory potencjał (widać go chociażby w poprawie worldbuildingu i prowadzenia postaci z książki na książkę), ale go nie wykorzystuje w pełni.

Oczywiście wady Królestwa się znajdą. To nadal jest książka młodzieżowa, nie spodziewajmy się więc chwytów fabularnych na miarę Joego Abercrombiego i jego Pierwszego Prawa. Końcówka też nie zachwyca - Bardugo zostawiła sobie kilka furtek, by móc ewentualnie napisać kontynuację lub opowiadania w uniwersum, a niektóre z wątków kolejnych postaci zostały zbyt uproszczone: zapowiadało się lepiej. Jednak nadal to świetnie czytająca się książka - wciąga na tyle, że można spokojnie przeczytać w dwa dni. Jeśli szukacie przyjemnego fantasy w ciekawym (choć nie do końca logicznym) świecie, zachęcam.