» Recenzje » Korona śniegu i krwi - Elżbieta Cherezińska

Korona śniegu i krwi - Elżbieta Cherezińska


wersja do druku

Historia, jakiej nie znacie

Redakcja: Alicja 'cichutko' Laskowska

Korona śniegu i krwi - Elżbieta Cherezińska
Polska historia, jakkolwiek by do niej nie zniechęcano podczas szkolnych lekcji, jest zdecydowanie interesująca. Z innej beczki, powieści fantasy opierające się na intrygach, spiskach i polityce w średniowieczu (bądź realiach doń zbliżonych) z całą pewnością cieszą się powodzeniem. Dziwne zatem, że niewiele jest książek opowiadających o burzliwych losach naszego kraju z domieszką magii i wątków fikcyjnych – mamy Trylogię husycką, mamy powieści Jacka Komudy... i to by było na tyle. Dziurę na rynku na szczęście załatała Elżbieta Cherezińska ze swoją Koroną śniegu i krwi, koncentrującą się na dekadach przed zakończeniem rozbicia dzielnicowego.

____________________________


Trzynasty wiek, Polska jest pogrążona w chaosie powstałym po Wielkim Rozbiciu i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało dojść do zjednoczenia państwa. Każdy z książąt ma własne plany polityczne i ambicje, w związku z czym co i rusz dochodzi do konfliktów i rozlewu krwi. Pod opieką Bolesława, księcia Starszej Polski, dorasta Przemysł II, który ma zostać dziedzicem swego stryja. Z kolei Bolesław, zwany Wstydliwym, przyjmuje na wychowanie Władysława, Małego Księcia zwanego też Karłem, podczas gdy pod protekcją władcy Czech znajduje się Henryk, książę śląski. W chwili młodzieńczego uniesienia zawiązuje on sojusz z Przemysłem – dwójka młodzieńców przysięga udowodnić wszystkim, że Piastowie nie muszą zawsze ze sobą walczyć. Następne lata pokazują jednak, jak nietrwałe bywają ideały sprzed lat. Nie jest to bynajmniej koniec ważnych postaci na scenie dziejowych wydarzeń: wpływowy ród Zarembów z uwagą śledzi i ocenia każdy krok Przemysła, książęcy kantor Jakub Świnka poszukuje dawnych tekstów, w których być może kryją się szczegóły dotyczące zapomnianej historii kraju, Mechtylda Askańska snuje sieć intryg, by wzmocnić polityczną pozycję Brandenburgii, a w lasach kryje się Starszy Lud, wciąż mający nadzieje na powrót do dawnej świetności.

Między prologiem a ostatnim rozdziałem mijają czterdzieści dwa lata, choć zdecydowana większość fabuły obejmuje dwie dekady, a my mamy okazję śledzić losy kilkunastu bohaterów, z których perspektywy pisane są kolejne rozdziały, podobnie jak w Pieśni Lodu i Ognia. Trzeba w tym momencie niestety stwierdzić, iż autorka postawiła raczej na ilość niż jakość: żadna z postaci nie jest wprawdzie fatalnie poprowadzona, ale tak połowie z nich brakuje charyzmy, życia, czegoś, co wyróżniłoby je w oczach czytelnika. Przemysł II – główny bohater powieści, a przynajmniej bohater, który najbardziej na to miano zasługuje – jest dzielny, rozsądny, sympatyczny i zrównoważony, ale podczas lektury Korony... zabrakło mi poczucia, że czytam o mężczyźnie z krwi i kości; zamiast tego autorka zaserwowała nam jego wyidealizowaną wersję. Henryk jest bardziej interesujący, ale pisarce nie chciało się odpowiednio przedstawić jego przemiany wewnętrznej, przez co koniec końców odnosi się wrażenie, że w jego psychice nastąpił przeskok, którego nie byliśmy świadkami. Na szczęście da się znaleźć i kilku barwniejszych bohaterów: Mściwój, choleryczny książę pomorski, wprowadzający do powieści potrzebne sceny humorystyczne; Jakub Świnka, skromny i pobożny kantor, któremu zdarza się rozmawiać z Jezusem; twardy, ale sprawiedliwy Bolesław Pobożny i jego żona Kinga, wokół której unosi się zapach kwiatów i która czyni cuda; czy też Rikissa, energiczna szwedzka księżniczka.

Mieszane uczucia budzi fabuła. Z jednej strony, realia epoki zostały dobrze odwzorowane, pewne wątki są naprawdę interesujące, a sama powieść zachęca do samodzielnego poszukiwania dalszych informacji na temat występujących w niej postaci historycznych. Z drugiej, w przeciwieństwie do na przykład Trylogii husyckiej, gdzie główny wątek został zbudowany wokół wydarzeń historycznych, Cherezińska zdecydowała się poskładać z nich niemal całą fabułę, przez co efekt końcowy jest niezwykle nierówny i przypomina budowlę złożoną z niepasujących do siebie klocków. Między rozdziałami może upływać i kilka miesięcy bez jasnego zasygnalizowania tego w tekście, ważne wydarzenia dokonują się poza kadrem, mimo że na logikę powinny zostać opisane w książce, niektóre postaci są wprowadzone w zasadzie nie wiadomo po co, gdyż znikają, nie wpływając w jakikolwiek sposób na przebieg wydarzeń, a kilka wątków donikąd nie prowadzi lub kończy się w sposób prowokujący co najmniej zdziwione uniesienie brwi. Podobny dysonans wprowadzają elementy fantastyczne – niektóre dodają kolorytu i pewnej baśniowości, jak na przykład czyniąca cuda księżna Kinga, posiadający szpiczaste uszy Bolesław, czy też konwersujący ze Świnką Jezus. Inne z kolei sprawiają wrażenie nieprzemyślanych i dodanych na siłę – przez całą powieść w opisach tła występują poruszające się po szatach stworzenia herbowe, ale nigdzie nie zostało wyjaśnione, jaka jest ich rola i skąd się wzięły. Wątek wilkołaka urywa się równie nagle, jak się zaczął, a linia fabularna dotycząca Starszej Krwi i Starszego Ludu znajduje się na całkowitym poboczu fabuły i koniec końców ma bardzo niewielki wpływ na całość opisywanych wydarzeń..

Na w pełni zasłużoną pochwałę zasługuje natomiast język, jakim posługuje się Cherezińska, snując swą opowieść. Autorce udało się znaleźć równowagę między dialogami, opisami a introspekcją, dzięki czemu lektura nie nudzi i mimo wspomnianych wyżej niedociągnięć, sprawia przyjemność. Okazale prezentuje się również wydanie książki, dzięki któremu chce się ją kupić choćby po to, by ozdabiała półkę. Ładna okładka, twarda oprawa, porządny papier, czytelna czcionka, a nawet zaskakująco niska jak na objętość powieści cena, czyli wszystko to, czego powinno się oczekiwać od dobrze wydanego dzieła.

Jeśli miałbym opisać Koronę śniegu i krwi jednym epitetem, użyłbym słowa nierówna: czasem śledzi się intrygę z autentycznym zainteresowaniem, czasem zastanawia, po co wprowadzono pewne wątki, jako że nie wnoszą one nic do fabuły. Niektórzy bohaterowie są ciekawi, a niektórzy nudni i bez wyrazu. Pozostaje nadzieja, że choć część wspomnianych wyżej kwestii dozna kontynuacji w drugim tomie, który podobno ma powstać, na co wskazuje również data zakończenia wydarzeń opisywanych w powieści. Koniec końców, książka Cherezińskiej powinna przypaść do gustu fanom literatury historycznej, gdyż pomimo wad, wciąż zapewnia kilka ładnych godzin wypełnionych przyjemną lekturą. Niemniej jednak, lepiej nie spodziewać się hitu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tytuł: Korona śniegu i krwi
Autor: Elżbieta Cherezińska
Wydawca: Zysk i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 26 czerwca 2012
Liczba stron: 768
Oprawa: miękka
Format: 160×240 mm
ISBN-13: 978-83-7506-994-5
Cena: 49,90 zł



Czytaj również

Korona śniegu i krwi - Elżbieta Cherezińska
Fantastyczna historia
- recenzja
Płomienna korona
"Pod wiatr"
- recenzja
Północna  Droga
Pieśń nad Pieśniami?
- recenzja
Królowa
Wszyskie trony Piastów
- recenzja
Harda
Piastowski podbój Skandynawii
- recenzja
Turniej cieni
Za wolność waszą i naszą
- recenzja

Komentarze


Melanto
   
Ocena:
+1
Mamy jeszcze bardzo ciekawy cykl o Witelonie autorstwa Witolda Jabłońskiego.
Ksiązka Cherezińskiej podobała mi się - zaczęłam czytać w Trzebini a zamknęłam na stacji Wrocław Brochów i nie oderwałam się ani na moment od lektury. Jak na powrót do polskiej po fantastyki po latach, to trafilam całkiem nieźle.
Wszystko, co w tej książce najlepsze, napisała historia - autorka nieźle to wykorzystała, ale w pełni zgadzam się z recenzentem co do niedociągnięć fabuły, w której sporo jet dziur. Bohaterowie pierwszoplanowi są nieco bezpłciowi - Przemysł to takie ni to ni sio, a Henryk i jego przemiana wewnętrzna została bardzo uproszczona ( weszło i wyszło :P ).
Mnie najbardziej podobało się przedstawienie postaci Władysława i jego zabiegi, by coś wsród Piastów znaczyć, a także małżeństwa Bolesława Wstydliwego i Kingi ( szkoda, że dośc rzadko gościli na kartach). Oraz wspomniany przez recenzenta sojusz Henryka i Przemysła i wymiana poglądów na temat rodziny.
NIestety, większośc bohaterów jest jednowymiarowa - i tak np Leszek Czarny to tylko wojownik a Lukardis - pierwsza żona Przemysła - piękną dziewczyną ( i nic poza tym ). Zaś ród Zarembów, jego tajemnica i misja nie wbudziły mojej ciekawości ani trochę. Zabrakło wśród nich jakiejś wyrazistej postaci.Rozwiązanie ich wątku też nastapiło zbyt łatwo i zbyt szybko.
Z wątków fantastycznych to ten o ożywionych stworzeniach herbowych jest moim zdaniem najciekawszy ( zwłaszcza jego wykorzystanie w scenie śmierci Henryka), ale za rzedko się pojawia. Starszy Lud sobie jest i w pewnym momencie zanika, nie generując ani jednej ciekawej postaci, jego misja tez jakoś się rozmywa. A szkoda.
18-09-2012 23:02
earl
   
Ocena:
0
Henryk śląski to zapewne Henryk IV Probus, który przed krótki moment (1289-1290) rządził tronem senioralnym?
19-09-2012 16:48
~M

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak, to właśnie ten Henryk.
19-09-2012 18:22
earl
   
Ocena:
0
W ogóle tych Henryków w historii Piastów to było zatrzęsienie. Chyba Ślązacy, za przykładem Niemców, ukochali te imię.
19-09-2012 18:56
Aktegev
   
Ocena:
0
Jest jeszcze Tomasz Łysiak z Kronikami Szalbierskimi, choć nie jestem pewna, czy można to podciągnąć pod fantastykę.
20-09-2012 07:54
earl
   
Ocena:
0
Czytałem tylko "Psy Tartaru" i jakichś tam specjalnych wątków fantastycznych nie widziałem. Ale może były we wcześniejszych powieściach? Tak czy siak - są one dostępne właśnie w literaturze fantastycznej.
20-09-2012 17:34
13thSON
   
Ocena:
0

Zupełnie niepotrzebne były wątki fantastyczne. Wykreśliłbym je całkowicie z książki - szczególnie te fragmenty o żywych herbach i wg mnie książka jedynie by zyskała.

21-04-2017 14:05
earl
   
Ocena:
0
To tak jak w cyklu krzyżackim Dariusza Domagalskiego - bez tych elementów powieść zyskałaby na atrakcyjności i można byłoby ją zaliczyć z czystym sumieniem do powieści historycznych.
21-04-2017 14:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.