Jul - Paweł Goźliński

Paryska zbrodnia w mickiewiczowskiej oprawie

Autor: Artur 'Vermin' Tojza

Jul - Paweł Goźliński
Jul to trochę nietypowy polski kryminał, którego akcja rozgrywa się we Francji w połowie XIX wieku. Nie czas akcji ani miejsce są niestandardowe, a forma. Paweł Goźliński pokusił się bowiem o napisanie swego utworu w mickiewiczowskim stylu, nadając książce nieco charakteru stereotypowej lektury szkolnej, ale przede wszystkim udanie stylizując ją na teksty z epoki romantyzmu.

Cała historia rozpoczyna się w ostatnim dniu czerwca 1845 roku, w jednej z paryskich spelun, zwanych potocznie szynkami. Główny bohater, Adam Podhorecki, były wojskowy, który przemaszerował z żołnierzami Napoleona pół świata, spędza swe nędzne życie na piciu podłego wina, hazardzie i snuciu marzeń o wolnej ojczyźnie. Pewnego razu, kiedy wraca wieczorem do swego domu, natrafia na ulicy na płonącego człowieka – żywą pochodnię. Bez namysłu strzela nieszczęśnikowi w głowę, skracając jego męki, i zawiadamia policję. Podejrzliwy i zawsze pewny siebie komisarz Henry Lang od razu podejrzewa Podhoreckiego i postanawia go wziąć pod lupę. Jednak wkrótce dochodzi do całej serii morderstw na polskich uchodźcach. Podhorecki, chcąc nie chcąc, wplątuje się w cały ten wir wydarzeń, gdzie pozna nie tylko mroczne sekrety pewnej sekty, ale również miłość do kobiety.

W zasadzie mamy tutaj poruszane na zmianę cztery wątki – kryminalny, romantyczny, wątek ugrupowania walczącego z mesjanizmem i wyczekującego końca świata, a także refleksje na temat sensu życia człowieka pozbawionego ojczyzny i szans odbicia się od dna. Technicznie wypada to świetnie, bo czytając Jul, miałem naprawdę wrażenie, jakby książkę napisał jakiś autor późnej doby romantyzmu. Gorzej z fabułą, ponieważ miejscami strasznie spowalnia i zaczyna się wlec. Jest to szczególnie odczuwalne podczas filozoficznych przemyśleń Podhoreckiego, które niczemu sensownemu nie służą, za to idealnie wpędzają każdego w depresję. Na szczęście na pierwszym planie jest sprawa morderstw oraz walki z mesjanizmem. Oba te wątki są od siebie silnie zależne i nawzajem się przeplatają, tworząc siłę napędową dla fabuły. W sumie gdyby nie one, to książki bym nie przebrnął, zasypiając po pierwszych jej kilku kartkach. Co do wątku romantycznego, to istnieje, ale kompletnie nie zapadł mi w pamięć.

Za olbrzymią zaletę należy uznać formę, w jakiej złożono opowieść. Każdy rozdział podzielony jest na fragmenty opatrzone na początku informacją, gdzie i o której godzinie rozgrywa się akcja. Dzięki temu nie pogubimy się w czasie i miejscu wydarzeń oraz łatwo odszukamy wątki potrzebne do rozwiązania zagadki zabójstw. Ciekawym zabiegiem jest wprowadzanie przez autora co jakiś czas raportów policyjnych czy listów, sporządzonych prze konkretne postaci lub prefekturę francuską. Nadaje to całemu tekstowi większej wiarygodności i pozwala czytelnikowi łatwiej wczuć się w osobę komisarza, śledczego czy głównego bohatera, na którego pomyłkę dybie większość ludzi. Dodano też całkiem miły akcent typowo romantyczny, czyli wiersze i dramat. Niektóre sceny są przedstawione w formie sztuki teatralnej, co dodaje całej tej historii jeszcze większego kolorytu, pozwalając w pełni wczuć się w epokę romantyzmu.

Z oceną Jul miałem sporo problemu. Mimo wielu zalet książka zdecydowanie nie jest przeznaczona dla każdego miłośnika kryminałów. Prędzej odnajdą się w niej zagorzali czytelnicy twórczości Adama Mickiewicza i innych wielkich autorów romantycznych. Osoby nie darzące sympatią literatury tej epoki czy ogólnie lektur szkolnych mogą się zrazić na samym starcie, a szkoda, bo książka naprawdę jest ciekawa. Ostatecznie Jul polecam ludziom czytającym często literaturę piękną, gdyż będzie to dla nich zapewne całkiem ciekawa odskocznia od tego, co już znają. Natomiast pozostałym proponuję spróbować sięgnąć po ten tytuł i przeczytać pierwszy rozdział, który pozwala idealnie wyczuć klimat całej książki. Jeśli przypadnie do gustu, to warto przebrnąć przez bardziej nużące fragmenty i zgłębić sekrety paryskich zbrodni w mrocznych zakamarkach XIX wieku.