Inwazja - Michaił Achmanow

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Inwazja - Michaił Achmanow
Space opera to prawdopodobnie najbardziej skonwencjonalizowany podgatunek science fiction. W Księżycu prawdopodobieństwa Nancy Kress udowodniła jednak, że przy odrobinie wyobraźni korzystanie ze starych schematów może dać świetne efekty. Niestety, przy tworzeniu Inwazji Michaił Achmanow poszedł dużo prostszą drogą.

____________________


W okolicach Jowisza dostrzeżony zostaje błysk nieznanego pochodzenia. Pojawiają się najróżniejsze spekulacje: wybuch jądrowy, tragedia przebywającego w tamtym rejonie statku Skowronek, który nie daje znaków życia, Obcy. Najmniej prawdopodobna opcja okazuje się prawdziwa – niedługo na Ziemi mają pojawić się inteligentne formy życia z kosmosu. Przyjazne czy wrogie? Tego nie wie nikt.

Pod względem fabularnym Inwazja jest najbardziej typową space operą, jaką można sobie wyobrazić. Ziemianie, którym w końcu udało się opuścić rodzimą planetę, spotykają agresywnych Obcych – i zaczyna się kosmiczna rzeź. Gdzieś w tym wszystkim jest, oczywiście, miejsce dla gotowego poświęcić swe życie w imię wyższych ideałów bohatera, egzotycznej miłości między nim i zagubioną kosmitką oraz konfliktów politycznych na Ziemi. Mnóstwo w tym schematycznych rozwiązań, mnóstwo fabularnych uproszczeń (jak pojawiające się znikąd ocalenie). Dodatkowo, pod koniec pojawia się rozwiązanie w stylu deus ex machina załatwiające wszystkie problemy bohaterów. Nie sposób zaangażować się w wypełnioną schematami powieść, jeśli ma się pewność, że wszystko skończy się nieuzasadnionym happy endem.

Niestety, niedociągnięcia fabularne nie są jedyną wadą Inwazji. Poprzednia powieść wydana przez Almaz, Księżyc prawdopodobieństwa, także był space operą, ale miał coś, co odróżniało go od większości banalnych przedstawicieli tego gatunku: drugie dno, które opierało się na formalnym eksperymencie socjologicznym. To ono sprawiało, że poznawanie tajemnic Obcych i kosmosu nie było monotonne ani nużące – Kress oferowała czytelnikowi różne doświadczenia. U Achmanowa żadna odskocznia nie istnieje – są tylko Binoki i problemy związane z Kontaktem. Gdyby chociaż pisarz wysilił wyobraźnię i zapewnił odbiorcy oryginalnych, wyróżniających się na tle innych powieści, Obcych – niestety, i ten element kreacji kuleje. Achmanow idzie w zupełnie przeciwnym kierunku, nieustannie podkreślając podobieństwo Binoków do ludzi i starając się zatrzeć wszelkie różnice między nimi a walczącymi o władzę Ziemianami. Mógłby to być zabieg ciekawy, gdyby nie mierne wykonanie – przybysze z gwiazd są nudni, płascy. Do tego pisarz stosuje wyjątkowo irytujący zabieg: mnóstwo rzeczy opisuje w przypisach. Sprawia to wrażenie, jakby nie był w stanie poradzić sobie z opisem świata we właściwym tekście i musiał posiłkować się encyklopedycznymi wstawkami.

Nie oznacza to oczywiście, że Inwazja jest tekstem niezdatnym do czytania. Miłośnikom space opery w klasycznym wydaniu powinna przypaść ona do gustu, tym bardziej, że gdy akcja przyspiesza, to lektura potrafi wciągnąć. Warto docenić również perspektywy, jakie stoją przed całymi Przybyszami z ciemności – Achmanow w końcówce sugeruje, iż ludzie będą mieli okazję do szybkiego rozwoju i mogą stać się jedną z kosmicznych potęg.

Inwazja to tekst przeciętny. Fabuła nie jest tragiczna, ale posiada rozliczne niedociągnięcia, a na pewno nie jest oryginalna; bohaterowie są przeciętnie opisani, przez co czytelnik właściwie nie ma okazji wyrobić sobie porządnej opinii; napisana jest przezroczystym stylem (dominują banalne związki frazeologiczne, Achmanow właściwie nie nadaje językowi powieści żadnych unikatowych cech), dominującym w prostych, konwencjonalnych utworach. Czytelnicy wystrzegający się schematów powinni omijać powieść szerokim łukiem, miłośnicy fantastyki mogą przeczytać, jeśli nie znajdą nic lepszego, fanom space oper powinna się spodobać.