Imperium - Vladimir Wolff

Walka o Europę

Autor: Krzysztof 'daft_count' Mroczko

Imperium - Vladimir Wolff
Kolejna powieść Vladimira Wolffa tym razem dotyczy obrony Europy przed atakiem Imperium Osmańskiego. Wszyscy dobrze znamy rolę Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, niewiele jednak wiemy o walkach toczonych wiek wcześniej. A przecież bitwa pod Lepanto należy do najsłynniejszych starć morskich w historii świata. Imperium zdaje się jednak powieścią, w której popularyzacja historii wysuwa się na pierwszy plan, spychając opowieść o losach bohaterów na plan dalszy. Efekt końcowy pozostaje dyskusyjny.

____________


Powieść opowiada historię gdańskiego młodzieńca Caspra Kolba, uratowanego od niechybnej śmierci w holenderskim porcie przez hiszpańskiego szlachcica. Losy bohatera zwiążą się na stałe z rodziną Alvarezów, prowadzących interesy w całej Europie. Kiedy Turcy rozpoczną wojnę, która ma doprowadzić ich do panowania nad Morzem Śródziemnym, dobrobyt rodziny zostanie zagrożony. Zwycięskie wojska tureckie podbiją Cypr, a europejska koalicja długo będzie zbierać siły do walki. Dopiero bezpośrednie zagrożenie kontynentu sprawi, że chrześcijanie zdecydują się na wspólne działanie. Losy wojny rozstrzygną się na morzu, a wielka bitwa przejdzie do historii świata.

Na pierwszy rzut oka mamy tu wszystko, o czym moglibyśmy zamarzyć, sięgając po książkę z gatunku przygodowo-awanturniczego. Pojedynki, bijatyki, oblężenia, morskie potyczki i wielka bitwa w punkcie kulminacyjnym książki. Zmienne koleje losów bohaterów, liczne przygody w wielu miejscach, nieoczekiwane zwroty akcji. Gdy dodamy do tego naprawdę solidnie oddane realia epoki, okaże się, że mamy wszystko, o czym marzyliśmy. A jednak w miarę lektury kolejnych rozdziałów początkowe dobre wrażenie coraz wyraźniej blaknie. Autor wydaje się sam nie wiedzieć, w którą stronę chciał zmierzać. Kolejne wątki stają się wręcz rażąco przewidywalne, a powiększających się braków w konstrukcji fabuły nie są w stanie zamaskować najlepsze nawet opisy historycznych realiów epoki. W efekcie książka nuży, a po przeczytaniu ostatniej strony odczuwałem coś w rodzaju ulgi. Podróż w przeszłość, zamiast przynieść wytchnienie, jedynie wymęczyła.

Trudno również podczas lektury nie oprzeć się wrażeniu, że książka w uproszczony sposób odpowiada na zagadnienia problematyki dzisiejszego świata. Wielu ludzi, także i w naszym kraju, postrzega świat muzułmański jako agresora, który – w porę niepowstrzymany – podbije Stary Kontynent i w ten sposób na zawsze zakończy cywilizację łacińską w tym rejonie globu. Nie miejsce tu na spory z taką czy inną wizją przyszłości Europy, ale obraz Turków w powieści pozostawił w moim umyśle pewien niepokój. Trudno bowiem nie zauważyć, że okrucieństwa podczas starć popełniają jedynie wojska muzułmańskie. To ich dowódcy nie mają litości dla pokonanych, nie dotrzymują słowa danego obrońcom, pozwalają swym żołnierzom na kilka dni krwiożerczego szaleństwa na ulicach podbitych miast. Właściwie pamiętam tylko jedno pozytywne zdanie o najeźdźcach ze Wschodu. Ten jednostronny obraz nieco razi, tym bardziej że Wolff, jak zawsze, jest świetnie przygotowany historycznie.

Imperium jest książką przeciętną. Broni się naprawdę dobrym tłem historycznym, ale pod innymi względami niemal zupełnie zawodzi. Akcja, w gruncie rzeczy dość wartka, jest jednak tak boleśnie schematyczna, że nie sprawi satysfakcji czytelnikowi. Chyba że należy on do grona tych osób, którym podobają się rzeczy już znane. Wszystkim pozostałym polecałbym jednak wybranie czegoś innego.