Homo bimbrownikus - Andrzej Pilipiuk

Autor: 27383

Homo bimbrownikus - Andrzej Pilipiuk
Najsłynniejszy cywilny egzorcysta i jeden z niewielu przedstawicieli rasy Homo bimbrownikus powraca. "Polska odpowiedź na Conana Barbarzyńcę" ma klasę, co Andrzej Pilipiuk udowodnił we wcześniejszych zbiorach opowiadań o Jakubie Wędrowyczu i co udowadnia nadal.

Homo bimbrownikus, podobnie jak Wieszać każdy może, nie jest zbiorem kilkunastu opowiadań, lecz powieścią, okraszoną trzema krótkimi tekstami, które osobiście preferuję w przypadku książek o Jakubie. Tytułowy tekst opowiada o ucywilizowaniu Dębinki – wioski znanej wszystkim fanom Wędrowycza. Zamieszkują ją ostatni przedstawiciele Homo sapiens fossilis, czyli brakującego ogniwa ludzkiej ewolucji. W mini-powieści autor zawarł dużo interesujących motywów i wątków - zabawne rozterki i prostolinijność Radka Orangutana, czy walka przeróżnych kultów, zaczynając od wyznawców Światowida, a kończąc na nordyckich motocyklistach będących na usługach Watykanu. Tempo akcji jest dosyć szybkie, bohaterowie co i rusz przeskakują między światami i warszawskimi zakątkami, a ukazanie wydarzeń z dwóch perspektyw – Radka oraz Jakuba i Semena – było niezłym posunięciem. Podobnie jak w poprzednich częściach, mamy tu sporo zabawnych nawiązań do polskiej rzeczywistości.

Przystawki do dania głównego również są smakowite. Jak wspominałem na początku, znacznie bardziej wolę krótkie opowiadania, niż dłuższe teksty o Wędrowyczu. Tak jest i w tym przypadku. Nie to, żeby tytułowy Homo bimbrownikus był słaby, po prostu bardziej bawią mnie te krótsze historyjki. Pozytywne wrażenie sprawia już pierwsze opowiadanie, w którym zapoznajemy się z problemami jakie napotyka Wędrowycz po śmierci. Z kolei Cyrograf jest najmocniejszym punktem całej książki - zabawne ukazanie przodków Jakuba wyszło autorowi naprawdę dobrze. Ochwat natomiast, jest kolejnym epizodem biznesów Pawła Skorlińskiego, jednego z moich ulubionych Pilipiukowych bohaterów, więc jeśli komuś spodobały się wcześniejsze przygody z plenerami telewizyjnymi w Polsce, nie będzie miał problemów z ciepłym przyjęciem tego opowiadania.

Jedyną rzeczą, która może budzić niezadowolenie, jest brak "wesołego menelstwa", cechy charakterystycznej dla Jakuba. Owszem, Andrzej Pilipiuk pokazał we wcześniejszych książkach, że postawa degenerata i pasożyta społecznego jest tylko zasłoną dymną, jednak można było wpleść jej trochę więcej. Główny tekst wiele traci właśnie przez brak sytuacji typowych dla Wojsławic – radosnych bójek w karczmie, czy deliriów Wędrowycza. Rekompensują to co prawda wcześniejsze opowiadania i chwile, w których główny bohater regeneruje się, lecz uczucie zawiedzenia pozostaje.

Podsumowując, Homo bimbrownikus trzyma wysoki poziom wcześniejszych tomów. Polecam go wszystkim fanom Jakuba, a także czytelnikom szukającym chwilki rozrywki po ciężkim dniu w szkole lub pracy. Najnowsza odsłona przygód Wędrowycza zapewnia ją bezspornie. Jeśli komuś nie przypadły do gustu poprzednie części, to z pewnością nie rozsmakuje się i w tej. Sądzę jednak, iż zapoznanie się z przygodami najsłynniejszego cywilnego egzorcysty, jest obowiązkiem każdego szanującego się fana polskiej fantastyki.