Ewakuacja

To nie są ćwiczenia!

Autor: Michał 'von Trupka' Gola

Ewakuacja
Drugi tom Frontlines niewiele różni się od pierwszego. Ponownie otrzymujemy dynamiczną akcję przetykaną słabszymi fragmentami, płaskie postacie i umiarkowanie sensowną fabułę – ale zabawa i tak jest przednia.

Wojna z kosmitami, którym żołnierze nadali niezbyt dźwięczne miano Dryblasów, nie przebiega korzystnie dla Ziemian. Ludzie tracą kolejne kolonie położone coraz bliżej swojej ojczystej planety, a straty zadawane nieprzyjacielowi są minimalne. Co gorsza, zewnętrzne zagrożenie nie zażegnało sporów między zwaśnionymi nacjami, dodatkowo utrudniając prowadzenie skutecznej obrony. W tych warunkach Andrew Grayson, obecnie sierżant sztabowy po kolejnej zmianie specjalizacji, staje do walki z przedstawicielami tak obcego, jak własnego gatunku.

Na fabułę Ewakuacji można spojrzeć dwojako. W małej skali, z perspektywy tej jednej powieści, jest ona wciągająca, dynamiczna i wypełniona dramatycznymi wydarzeniami. Jednak z perspektywy cyklu stanowi typową zapchajdziurę – wszystko, czego jesteśmy świadkami aż do finału jest w zasadzie pozbawione znaczenia dla późniejszych losów wojny, dopiero na ostatnich pięćdziesięciu stronach dzieją się rzeczy, które mogą mieć wpływ na dalszy rozwój cyklu. Jeżeli autor planuje w dalszym ciągu tak powoli prowadzić tą historię, to przygotowywane obecnie części trzecia do piątej mogą nie wystarczyć, by choćby zbliżyć się do jej zwieńczenia.

Wracając do części drugiej, jej lektura zapewniła mi sporo przyjemności, ponownie jednak poprzetykanej tu i ówdzie dłużyznami. Kolejne desanty bojowe dostarczają mocnych, zróżnicowanych emocji – każdy z nich ma bowiem inny charakter – łączy je jednak duże natężenie akcji i dynamicznie prowadzona narracja, dzięki którym od lektury wręcz nie sposób się oderwać. Andrew co i rusz naraża życie i ociera się o śmierć, zawsze jednak wychodząc z opresji obronną ręką, czasem dzięki własnym umiejętnościom, a czasem głupiemu trafowi. Kloos doskonale wyważył proporcje pomiędzy zabawą a wiarygodnością, dzięki czemu, choć nasz bohater często znajduje się w ogniu walki, to nie popada w syndrom jednoosobowej armii, samodzielnie koszącej zastępy wrogów – cały czas czujemy, że Grayson jest kluczowym, ale jedynie trybikiem w maszynie. Dopiero finisz, będący kosmicznym odpowiednikiem sceny, w której MacGyver wysadza czołg z użyciem zapalniczki i ołówka, trochę łamie to piękne złudzenie, jednak ładunek emocjonalny powiązany z finałem pozwala łatwo to wybaczyć. W takich bowiem momentach Ewakuacja pokazuje pazur, nie pozwalając się nudzić ani przez chwilę.

Kiedy jednak walka się kończy, nieuchronnie trafiamy na taki czy inny przerywnik, prezentujący nam życie na przeludnionej Ziemi, polityczne przepychanki czy biurokratyczny bełkot, uzasadniony z punktu widzenia fabuły, jednak nudny i ciągnący się niemiłosiernie. Widać, że autor próbuje nieco rozbudować stworzone przez siebie uniwersum, jednak na dłuższą metę raczej męczy to niż cieszy. Wciąż doskwiera mi również sama kreacja Dryblasów, którzy w walkach na powierzchni planet ciągle polegają nie na swojej niesamowitej przewadze technicznej, a na rozdeptywaniu przeciwników.

Bohaterowie wciąż prezentują ten sam, nijaki poziom jak poprzednio. Grayson nie grzeszy niestety głębią, choć czasem targają nim wątpliwości czy egzystencjalne przemyślenia odnośnie stanu ludzkości. Dobrze przynajmniej, że nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z lektury, gdyż w trakcie walki mało jest czasu na filozoficzne rozważania. Pozostałe postacie, wśród których natrafimy na kilku znajomych z poprzedniej części, są traktowane czysto funkcjonalnie – to znaczy pełnią swoją rolę przy popychaniu fabuły do przodu. Choć czasami mają jakieś cechy charakterystyczne czy ślady osobowości, to po kilku dniach od zakończeniu lektury nie sposób w zasadzie przypomnieć sobie ich wyróżników czy choćby imion. Również wątek miłosny nie zachwyca, będąc jeszcze bardziej okrojonym niż poprzednio, z drugiej jednak strony nie przeszkadza zbytnio i daje sierżantowi sztabowemu trochę dodatkowej motywacji.

Ewakuacja stanowi godną kontynuację Poboru. Znajdziemy tu te same dłużyzny, tych samych płaskich bohaterowie i nijakie uniwersum. I ponownie wszystkie te wady nie mają wielkiego znaczenia dzięki fantastycznej, dynamicznej akcji. Jeżeli tom pierwszy przypadł wam do gustu, po drugi sięgajcie bez wahania.