» Recenzje » Dzikie dziecko miłości

Dzikie dziecko miłości

Dzikie dziecko miłości
Aneta Jadowska, tym razem pod skrzydłami wydawnictwa SQN, kilka lat po premierze Złodzieja dusz powraca do świata Thornu. W Dzikim Dziecku Miłości fani serii o rudowłosej wiedźmie spotkają nie tylko Dorę, ale także wampira Romana, wiecznie upalonego szamana Witkaca, nekromantkę Katię i patolożkę Bognę. Pytanie tylko, czy tą sentymentalną podróż do alternatywnego Torunia można uznać za udaną?

Piastująca stanowisko Namiestniczki Dora Wilk nigdy nie mogła narzekać na brak zajęcia, jednak tym razem czeka ją nie lada wyzwanie. Na terytorium wilków odkryto masowe groby skrywające zwłoki wielu brutalnie zamordowanych kobiet, z których ostatnie straciły życie całkiem niedawno. Z jednej z mogił ktoś się wydostał, jednakże wezwana na pomoc Katia nie jest w stanie określić natury nieumarłego, trudno też jednoznacznie stwierdzić, czy była to niedoszła ofiara czy też osoba zamieszana w popełnienie tych wszystkich zbrodni. Na domiar złego jedyny trop znaleziony na miejscu pochówku wskazuje na młodą wampirzycę Darię, podopieczną Romana. Dora ma świadomość, że jeśli szybko nie rozwiąże tej piekielnej łamigłówki i nie złapie mordercy, kolejna młoda kobieta trafi do bezimiennego grobu. A Samhain, dzień, gdy granica między światem żywych a umarłych staje się naprawdę cienka, zbliża się wielkimi krokami...

Dzikie Dziecko Miłości to mieszanka urban fantasy i rasowego kryminału z elementami thrillera. Znane z innych książek Jadowskiej elementy magicznego sztafażu stanowią tło dla opowieści o pracy śledczych z całym dobrodziejstwem inwentarza: zbieraniem materiału dowodowego, przesłuchiwaniem świadków, przeglądaniem baz danych, snuciem hipotez oraz domysłów (czasami niezwykle dalekich od prawdy), a także żmudną pracą policyjnych patologów, którzy ze zwłok starają się odczytać historię tego, co spotkało ofiary tuż przed śmiercią. A to, że Dora nie jest typową policjantką i nie do końca przestrzega procedur, może też liczyć na pomoc mającego wszędzie swoich ludzi (i nie tylko) wampira, wizytującego zaświaty szamana, nekromantki, przed którą cmentarze i ich mieszkańcy nie mają tajemnic, a także patolożki potrafiącej wyczytać z martwych ciał więcej niż przeciętny specjalista z jej dziedziny, wprowadza powiew świeżości do znanej wszystkim konwencji. Jednak chociaż bohaterowie mają niejednego asa w rękawie, ich zadanie nie jest wcale łatwe, a osoba, której poszukują, cały czas wydaje się wyprzedzać ich przynajmniej o jeden krok. Pytania mnożą się w postępie geometrycznym, a każda uzyskana odpowiedź prowadzi tylko do nowych niewiadomych.

Powieść rozpoczyna się mocnym uderzeniem – znalezieniem masowego grobu – a później ani na chwilę nie schodzi z tonu. Momentami robi się nawet jeszcze bardziej poważnie i mrocznie, a atmosfera gęstnieje wraz z kolejnymi odkryciami dokonywanymi przez Dorę i jej towarzyszy. Na szczęście Jadowska nie straciła swego unikalnego poczucia humoru i oferuje czytelnikowi momenty wytchnienia, wprowadzając ironiczne przepychanki słowne czy zabawne scenki z udziałem Kurczaczka, Sępa oraz innych bohaterów. Nie jest ich co prawda tyle, co w powieściach z heksalogii czy cyklu szamańskim, jednak wystarczająco dużo, aby odbiorca nie poczuł się przytłoczony i znużony klimatem książki.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Poza sferą stricte rozrywkową recenzowana pozycja jest też historią o bezsilności stróża prawa, który kocha to, co robi, wierzy w słuszność swoich działań i pragnie chronić ludzi (a także wszystkie inne magiczne stworzenia), które znajdują się pod jego opieką. Jest to także opowieść o potrzebie niesienia sprawiedliwości tym, którzy sami się o nią nie upomną, a także o pewnych bezwzględnych prawdach dotyczących dobra i zła, wykraczających poza regulacje prawne czy przepisy. Pod tym względem jest to książka zaskakująco dojrzała i mądra, która może naprawdę poruszyć odbiorcę.

Nic złego nie można powiedzieć ani o kreacji świata przedstawionego, ani bohaterów – w obu przypadkach sytuacja prezentuje się lepiej niż dobrze. Thornverse to bogate uniwersum, które autorka nadal sukcesywnie rozbudowuje i uzupełnia o nowe szczegóły. Na mapie alternatywnego Torunia pojawiają się nowe lokale (niektóre bardzo specyficzne), bohaterowie stawiają czoła nowym zaklęciom i poznają nieznane wcześniej magiczne istoty. Wszystko to świetnie wpisuje w znajome już czytelnikom elementy tworząc coraz to barwniejszy kobierzec zależności, urealniający ten magiczny świat.

Protagoniści Dzikiego Dziecka Miłości to w przeważającej części postacie dobrze sportretowane na kartach innych powieści i opowiadań Jadowskiej. Także w tym przypadku autorka nie spoczęła na laurach i postarała się zaskoczyć odbiorcę czymś nowym. Charakterystyki bohaterów znanych zyskują nowe cechy, oni sami zmieniają się pod wpływem okoliczności, dorastają, budują nowe relacje i umacniają stare.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Jednak na kartach recenzowanej pozycji nie spotkamy wyłącznie starych znajomych. W przypadku bohaterów dopiero debiutujących w Thornverse trzeba podkreślić, że są oni barwni, idealnie pasują do tej grupki istot normalnych inaczej i zostali ukazani w sposób na tyle interesujący, by czytelnikowi trudno było pozostać wobec nich obojętnym. Mają oni olbrzymi potencjał i pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze nie raz zawitają do Thornu.

Heksalogia o Dorze miała swoje lepsze i gorsze momenty i nikt z fanów nie oczekiwał, iż Aneta Jadowska powróci do pisania powieści z perspektywy Namiestniczki Thornu. Tym bardziej, że w międzyczasie autorka popełniła już trylogię o Nikicie, rozpoczęła cykl szamański o Witkacym i wprowadziła do swego uniwersum – na razie tylko w opowiadaniach – szaloną rodzinę Koźlaczków, która aż prosi się o osobną książkę. Na szczęście dla czytelników, na rynek trafiło Dzikie Dziecko Miłości. To pozycja łącząca w sobie wszystko co najlepsze w cyklu o Dorze: świetnie wykreowanych bohaterów, o których aż chce się czytać, historię wciągającą od pierwszej do ostatniej strony i świat, wciąż oferujący czytelnikowi coś nowego. Widać tu też o wiele bardziej dojrzałe podejście do pisania, naprawdę świetny warsztat, umiejętnie stopniowane napięcie i liczne zwroty akcji, wszystko przemyślane, uporządkowane i pozbawione dokuczliwego chaosu narracyjnego.

Dzikie Dziecko Miłości to książka dla każdego fana urban fantasy, bez względu na płeć, i nie tylko dla wiernych miłośników tej autorki – przy jej lekturze równie dobrze będą bawili się nowi czytelnicy dopiero wkraczający do świata Thornu. Biorąc pod uwagę, iż przedmiot niniejszej recenzji ma stanowić początek nowego cyklu powieściowego zatytułowanego Kroniki Thornu, można spodziewać się iż autorka nieprędko opuści alternatywny Toruń. I dobrze – miejmy tylko nadzieję, ze kolejne tomy będą równie udane.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
9
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Dzikie dziecko miłości
Cykl: Thorn Universe
Autor: Aneta Jadowska
Wydawca: SQN
Data wydania: 15 maja 2019
Liczba stron: 528
Oprawa: miękka
Format: 135 x 210 mm
ISBN-13: 978-83-8129-470-6
Cena: 39,99 zł



Czytaj również

Afera na tuzin rysiów
Oswajania Nikity ciąg dalszy
- recenzja
Szamański twist
Taniec ze śmiercią
- recenzja
Ropuszki
Thorn Universe w pigułce
- recenzja
Cud, miód, Malina
Klan nieobliczalnych czarownic
- recenzja
Kurczaczek i Salamandra
Młode pokolenie w Thornverse
- recenzja
Harda Horda
Dwanaście niezwykłych opowiadań
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.