» Recenzje » Diablo. Wojna grzechu: Prawo krwi

Diablo. Wojna grzechu: Prawo krwi


wersja do druku

Bez serc, bez ducha

Redakcja: Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler

Diablo. Wojna grzechu: Prawo krwi
Blizzard Entertainment to studio, które doskonale potrafi budować otoczkę wokół swoich gier. Tworzone przez nich światy szybko doczekują się powieści, komiksów, czy też opowiadań, które rozwijają tak zwany "lore" (czyli, w uproszczeniu, mitologię i historię danego uniwersum). Momentami nawet idą zbyt daleko w swych zapędach, pozbawiając graczy niesięgających po książki wiedzy o toczących się wydarzeniach (dotyczy to zwłaszcza World of Warcraft) Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku trylogii Wojna grzechu. Nie jest ona bowiem powiązana z żadną konkretną części gry Diablo, a zapewnia tło historyczne dla całości serii.

Sanktuarium to świat stworzony z połączenia pierwiastka anielskiego i demonicznego. Nefalemowie zostali zrodzeni za sprawą Inariusa i Lilith, którzy postanowili uciec od wiecznego konfliktu pomiędzy Królestwem Niebios a Płonącymi Piekłami. Pokój w stworzonym przez nich Sanktuarium nie trwał jednak długo – wkrótce różnice między gatunkami poróżniły parę banitów, a ich potomkowie stali się celem rozgrywki pomiędzy potężnymi siłami. Wiele lat później, gdy dziedzictwo Nefalemów zostało niemal zaprzepaszczone, w wiosce Seram dochodzi do niezwykłych zdarzeń. Uldyzjan, prosty farmer, odkrywa w sobie niezwykłą moc.

Największym problemem powieści Richarda Knaaka jest protagonista. Uldyzjan staje się pionkiem w rozgrywkach potęg walczących o kontrolę nad światem, lecz w pełni zasługuje sobie na miano pionka. O ile można zrozumieć, że uległ pokusom kobiecego powabu oraz demonicznym czarom, to nic nie usprawiedliwia jego naiwności w innych dziedzinach. Jest on skłonny do refleksji, lecz jego monologi wewnętrzne szybko zaczynają nudzić. Każde zdarzenie, każdy problem i decyzja są nadmiernie roztrząsane, a w dodatku na koniec i tak podjęta decyzja okazuje się fatalna. Przeżycie oraz powodzenie zawdzięcza on wyłącznie swoim towarzyszom i ślepemu trafowi. Trudno identyfikować się z tak bezwolnym człowiekiem. Może i trąciłoby to komiksową sztampą, ale i tak szkoda zaprzepaszczonego potencjału związanego z postacią prostego człowieka mierzącego się z nowo nabytymi mocami i konsekwencjami korzystania z nich.

Można także odnieść wrażenie, że autor nie włożył zbyt wiele serca w pisanie tej powieści. Jest to czysto subiektywne odczucie, lecz wiąże się ono ze stylem oraz kreacją postaci. Pomimo tego, że w samej fabule nie brak emocji i to do tego intensywnych, to Knaakowi nie udało się ich przekazać czytelnikom. Brak tu po prostu jakiejś iskry, pasji. Opisy miejsc są schematyczne, dramatycznym zdarzeniom brak dynamiki, a wspomniane emocje opisywane są beznamiętnym językiem. Jeśli zaś chodzi o moc Uldyzjana oraz tajemnicze umiejętności jego brata, autorowi nie chciało się nawet sięgnąć po doskonały materiał, jakim są gry komputerowe z tej serii. Cała magia sprowadza się do tego, że farmer o czymś intensywnie myśli, a to się dzieje. Walka z demonami w jego wykonaniu to tępa młócka.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Przyciągnąć czytelników może jedynie fabuła, lecz tylko pod warunkiem, że jest się fanem serii Diablo. I to najlepiej takim, który chce jak najwięcej wiedzieć o świecie gry, niektórych może bowiem rozczarować brak bezpośredniego powiązania z grami. Niektóre postacie znane z gier wydanych przed premierą Wojny Grzechu (czyli rokiem 2006) są tu jedynie wspominane, a w później wydanych grach można napotkać jedynie odwołania do niektórych z poznanych tu postaci. Sama historia jest ważna dla tego uniwersum, przedstawia ważny moment dla Sanktuarium, lecz ten argument przekona jedynie zagorzałych miłośników tej serii ze studia Blizzard.

Diablo. Wojna grzechu: Prawo krwi to powieść, którą trudno polecić komukolwiek poza oddanymi wielbicielami serii Diablo. Jednak nawet i tym czytelnikom nie będzie w smak beznamiętny styl Richarda Knaaka oraz fatalnie bezwolny protagonista. Sama historia miała w sobie pewien potencjał, lecz został on niemal zupełnie zaprzepaszczony przez przeciętne pisarstwo. Nie jest to powieść zła pod każdym względem, lecz po prostu nie wzbudzi w odbiorcy żadnych emocji (poza rozczarowaniem).

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.0
Ocena recenzenta
3
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Diablo. Wojna grzechu: Prawo krwi
Cykl: Wojna grzechu
Tom: 1
Autor: Richard A. Knaak
Tłumaczenie: Dominika Repeczko
Wydawca: Insignis
Data wydania: 24 września 2014
Liczba stron: 360
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-63944-59-9



Czytaj również

Diablo. Wojna grzechu: Smocze łuski
Gdzie Diablo nie może
- recenzja
Diablo III
Do trzech Diablo sztuka
- recenzja
Diablo III: Zakon - Nate Kenyon
Zostań na chwilę i posłuchaj
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.