» Recenzje » Demony Leningradu - Adam Przechrzta

Demony Leningradu - Adam Przechrzta


wersja do druku

Kanibalski koszmar w Bolszewii

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Demony Leningradu - Adam Przechrzta
Kto budził największy strach mieszkańców Leningradu w czasie II wojny światowej? Przed kim drżeli po nocach, ryglując drzwi i zamykając okna? Przed Głównym Zarządem Wywiadowczym Armii Czerwonej (GRU), który po czystkach stalinowskich odbudowywał swoją pozycję i stanął do walki z przeciwnikami reżimu bolszewickiego? Czy może przed wszechwładnym Ludowym Komisariatem Spraw Wewnętrznych (NKWD), siejącym terror i śmierć wśród obywateli ZSRR? Nie. Był bowiem ktoś, kto w zastraszaniu społeczeństwa radzieckiego bił powyższe instytucje na głowę. Ktoś, na kogo wspomnienie bledli najodważniejsi – sekta doskonałych.

Jest rok 1942. W oblężonym przez Wehrmacht Leningradzie panuje coraz większy głód, spowodowany odcięciem przez Niemców większości linii zaopatrzeniowych. Ludzie, chcąc zdobyć pożywienie, uciekają się do rozbojów, morderstw a nawet kanibalizmu. To postępujące zdziczenie wykorzystuje grupa ludzi, aby pod przykrywką barbaryzacji dokonywać zbrodniczych rytuałów. To sekta doskonałych, kanibali, którzy żywią się ludzkim mięsem, wierząc, że dzięki temu zdobędą siłę, odporność fizyczną i długowieczność. Ich ofiarą pada coraz więcej mieszkańców i żołnierzy, powodując przerażenie i spadek morale w szeregach obrońców. Major Aleksander Razumowski z GRU, wysłany z rozkazu Józefa Stalina do Leningradu, ma za zadanie rozpracować sektę i rozprawić się z nią w ostateczny sposób. Z pomocą przyjaciół z kontrwywiadu, funkcjonariuszy NKWD oraz żołnierzy Armii Czerwonej udaje mu się wykonać te zadanie, chociaż o mały włos nie traci życia. Po zniszczeniu doskonałych powraca do Moskwy. Nie przypuszcza jednak, że leningradzki koszmar jeszcze się nie zakończył.

Demony Leningradu Adama Przechrzty stanowią spin-off jego innej powieści – Białych nocy. Łączy je osoba Razumowskiego. W tamtej książce postać majora i prowadzone śledztwo były wspominane przez bohaterów i pełniły rolę czynnika przyspieszającego akcję powieści. W Demonach... natomiast autor przedstawił cały proces obmyślania i podejmowania działań przeciwko kanibalom, ze wszystkimi szczegółami i trudnościami, jakie były z tym związane. Oficer GRU działa w trudnych warunkach wojny i pod groźbą śmierci z rąk trzech wrogów: Niemców, morderców z sekty doskonałych i oprawców z NKWD. Pierwszoosobowa narracja pozwala na zapoznanie się ze sposobem myślenia majora, jego stosunkiem do innych ludzi i spraw tego świata oraz motywami postępowania. Dzięki temu Razumowski staje się nam bliższy a jego działania bardziej zrozumiałe i wytłumaczalne.

Kim jest Razumowski? Marksistą, oddanym sprawie walki o sowiecką ojczyznę, bezwzględnie zwalczającym jej wrogów – rosyjskich kontrrewolucjonistów i zachodnich imperialistów, wierny ideałom Lenina i Stalina. Ale to tylko pozór. Rzeczywistość ukazuje inne oblicze oficera. Troskliwy przełożony, czego daje dowód gwarantując ochronę przed bandytami swojej podwładnej Wierze Turkuł. Dobry przyjaciel, zapewniający synkowi swojej sąsiadki zesłanej na Syberię utrzymanie i dach nad głową. Wrażliwy na ludzką krzywdę, co widać, kiedy wypełnia prośbę łagiernika inżyniera Kamyszyna. Oczywiście, jest twardy i bezlitosny, ale tylko dla różnych kanalii i tych, którzy chcą skrzywdzić jego i jemu bliskich. Autor chciał prawdopodobnie pokazać, że w radzieckich służbach bezpieczeństwa nie służyli tylko mordercy i zbrodniarze, nieliczący się z ludzkim życiem. Byli tam też i ci, którzy chcieli służyć swojej ojczyźnie najlepiej jak umieli, jednocześnie zachowując moralne, uniwersalne wartości. Jeśli taki był cel Przechrzty, to uważam, że spełnił swoje zadanie.

Bohaterowie występujący na kartach powieści są elementem zasługującym na uznanie. Spotykamy tam całą gamę różnorodnych postaci. Są osoby złe, ale inteligentne i odważne. Takim jest pułkownik Kutiepow z NKWD, sadysta i morderca, który nie cofa się przed realizacją swoich celów, nawet za cenę kariery i życia – potrafi strzelić do samego towarzysza Berii. Są postaci złe i tchórzliwe, jak w gogolowskich Martwych duszach – odważne gdy czują za sobą wsparcie, ale płaszczące się przed przełożonymi. Takim jest inny enkawudzista, pułkownik Mironow. Są bohaterowie źli i cyniczni, poświęcający życie podwładnych, by uratować swoje jak przywódca doskonałych, profesor Dankell. Można także znaleźć osoby niejednoznaczne moralnie, na przykład pułkownika Poliakowa z moskiewskiej milicji, który z jednej strony każe zamordować wrogiego generała, z drugiej zaś troszczy się o dwie staruszki. Także postaci dobre nie są identyczne. Jedne są strachliwe, jak siostry Aleksandrowny, które boją się bandziorów z sąsiedztwa, ale starają się pomagać potrzebującym. Są również odważne, jak Razumowski i jego podwładni, porucznicy Kotuszew i Drozd, którzy nie pozwolą by ich przyjaciołom i innym porządnym ludziom spadł włos z głowy. Na kartach powieści mamy więc przekrój charakterologiczny społeczeństwa radzieckiego w całej jego okazałości i ze wszystkimi (lub prawie wszystkimi) odcieniami.

Adam Przechrzta w genialny sposób przedstawił sytuację panującą w ówczesnym Związku Radzieckim. Oddał strach i grozę obywateli przed służbami specjalnymi, paraliżujące wolę działania i odzierające człowieka z godności. Przykładem jest zachowanie Natalii, zaszczutej kobiety, która przez zdradę państwa przez swojego męża musi zostać kochanką któregoś z oficerów bezpieki, by uchronić się przed aresztowaniem. Kolejnym jest pułkownik Mironow, który w obliczu Berii z wszechwładnego oficera zmienia się w małego, drżącego człowieczka. Pisarz ukazał jednocześnie potrzebę zabawy, chwili oddechu, odprężenia od codziennych trosk i kłopotów, jakie niesie ze sobą codzienność. "Dzisiaj żyjem, jutro gnijem" rzekł ksiądz Robak w Panu Tadeuszu i taką postawę przyjmuje wielu oficerów, stąd częste imprezy, przyjęcia, bale, nawet orgie seksualne, by na chwilę zapomnieć o tym, że następnego dnia można pożegnać się z życiem. Stąd różne żartobliwe docinki i przytyki, których nie szczędzą sobie Kotuszew i Drozd. Przecież nie można ciągle myśleć o wojnie i śmierci.

Nie byłoby dobrej książki bez wciągającej fabuły. Demony... spełniają te kryterium. W zasadzie bohaterowie co chwila są wciągani w jakieś wydarzenia. Jeśli nie ścigają doskonałych, to muszą brać udział w akcjach odzyskiwania dzieł sztuki zrabowanych przez Niemców, chronić prominentów przed zamachami lub uczestniczyć w intrygach. Czasem autor pozwala na chwilę oddechu, wprowadzając wątki odbiegające od głównego toku fabuły, jak erotyczne czy związane z zabawami, jakie urządzają sobie młodzi oficerowie. Jednak po każdym takim przerywniku postaci ponownie wkraczają do akcji, gdyż po zlikwidowaniu jednego zagrożenia pojawia się drugie. Wszystkie sceny bitewne oraz dywersyjne przedstawiono z tak wielką precyzją i dynamiką, że czytający czuje się, jakby sam był świadkiem tych scen. Strzelają karabiny i pistolety, w ruch idą noże i bagnety, leje się krew a trup ściele się gęsto. Jednak nie tylko w opisach starć tkwi pociągająca dynamika treści. Razumowski i spółka muszą często zatrudniać szare komórki, aby przewidzieć ruch nieprzyjaciela a metody, które stosują czy pomysły, na które wpadają, nieraz są niekonwencjonalne i stają się motorem napędzającym akcję.

Demony... można potraktować jako powieść historyczną. I nie tylko dlatego, że akcja rozgrywa się w realnym miejscu i czasie. O cechach tego gatunku świadczy obecność autentycznych postaci, z którymi stykają się bohaterowie. Są to: Ławrientij Beria, komisarz NKWD oraz szefowie GRU – Aleksiej Panfiłow i Iwan Iliczow. Nie występują oni epizodycznie, lecz ich obecność, zwłaszcza Berii, wielokrotnie wpływa na przebieg akcji. Ich charakter autor oddał opierając się na faktach. Beria to chciwy, bezwzględny satrapa z morderczymi skłonnościami zaś Panfiłow jest dzielnym i sprawnym dowódcą, który dąży do odbudowania niezależności struktur wojskowych od NKWD. I te ich cechy Przechrzta wykorzystał podczas konstruowania niektórych wątków (na przykład zmuszenie Poliakowa przez Berię pod groźbą śmierci do wysłania milicjantów w niemal samobójczy pościg za doskonałymi po moskiewskich kanałach), dzięki czemu nabierają one prawdopodobieństwa. Innym przykładem na znajomość przez autora realiów ówczesnej Rosji mogą być: opis przestępczego półświatka Moskwy wraz z używanym przez jego członków żargonem oraz pokazanie mechanizmów działania stołecznej milicji i służb specjalnych. To wszystko sprawia, że, czytając powieść, mamy wrażenie jakby to, co opisywał, było autentyczną relacją z tamtych czasów.

Powieść Adama Przechrzty zasługuje na uznanie. Autor wykazał się znajomością realiów wojennych ZSRR, sytuacji społecznej i politycznej w ówczesnym czasie oraz odmalował klimat epoki. To wszystko znakomicie połączył z dynamiczną fabułą, łączącą działania wojenne, kryminalne i sensacyjne. Dzięki temu powstała dobra powieść, która powinna usatysfakcjonować każdego miłośnika historical fiction.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.5
Ocena recenzenta
7.64
Ocena użytkowników
Średnia z 7 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Demony Leningradu
Autor: Adam Przechrzta
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 16 września 2011
Liczba stron: 436
Seria wydawnicza: Asy polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-7574-586-3
Cena: 35,70 zł



Czytaj również

Demony Leningradu
Mróz, kanibalizm i komunizm
- recenzja
Sługa honoru
Jak alchemik został mistrzem sztuk walki
- recenzja
Sługa krwi
Olaf Rudnicki powraca w wielkim stylu
- recenzja
Cień
Alechemik znowu ratuje Polskę
- recenzja
Namiestnik
Polityk mimo woli
- recenzja
Adept
Magia i alchemia pod rosyjskim zaborem
- recenzja

Komentarze


   
Ocena:
0
Kiedy Gromy
22-03-2012 20:02
earl
   
Ocena:
0
Gromy?
22-03-2012 20:08
Dawidek
   
Ocena:
0
"Gromy" - śląski odpowiednik czasownika "Grać" (np. "Gromy w bala na trowie przed familokiem".) :D
22-03-2012 20:25
earl
   
Ocena:
0
Nie wiem, czy o to chodziło Slannowi :P
22-03-2012 20:29
Got
   
Ocena:
0
Chyba jestem odrobinę retarded, ale jak dla mnie ta książka była po prostu słaba. "Demony Leningradu" to w tej książce bardziej wątek poboczny, pod koniec szybkie, rzucające się w oczy, brzydkie przewijanie czasu bo kończy się limit stron (takie odniosłem wrażenie. Pod koniec autor przeskakuje po scenach jak raniony zając po stepie i przewija czas z równą werwą). A sama recenzja spoko ;)
22-03-2012 22:26
Szponer
   
Ocena:
0
'Demony LeLingradu'...? Czy to tak specjalnie?:P
22-03-2012 22:42
   
Ocena:
0
Mi się z kolei bardzo podobało. Jedna z lepszych książek jakie ostatnio czytałem.
22-03-2012 23:07
   
Ocena:
0
\Gromy, bo to książka, w której autor pokazuje nie rogatozembate postaci bolszewików
23-03-2012 14:58
earl
   
Ocena:
0
Tutaj autor też nie pokazuje bolszewików tylko jako bandytów, czego przykładem jest zastępca komendanta moskiewskiej milicji Poliakow i oficerowie GRU, o czym napisałem w recenzji.
23-03-2012 15:37
   
Ocena:
0
A to twoja recenzja! Dobra bardzo
Po prostu bywa tak, że jak autor napisze coś niepoprawnego politycznie, to jest odsądzany od czi i wiary
23-03-2012 20:09
ram
   
Ocena:
0
Akurat pokazywanie sympatycznych bolszewików jest raczej politycznie poprawne :)
23-03-2012 20:30
   
Ocena:
0
Nie
Poprawne jest robienie z nich stukniętych psychopetów. Mimo wszystko prawica dominuje w życiu publicznym
23-03-2012 21:10
ram
   
Ocena:
0
Tak czy inaczej, komunizm nie doczekał się takiego napiętnowania jak nazizm.
23-03-2012 21:32
earl
   
Ocena:
0
Nie doczekał się tylko dlatego, że nie przegrał wojny tak jak nazizm, to po pierwsze. A po drugie, w przeciwieństwie do nazizmu komuniści mordowali ludzi w imię szczytnych haseł równości i sprawiedliwości społecznej.
24-03-2012 06:19
ram
   
Ocena:
0
Racja. No i pożyteczni idioci swoje zrobili / robią.
24-03-2012 15:20
earl
   
Ocena:
0
Niestety.
24-03-2012 17:37

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.