» Recenzje » Człowiek z Wysokiego Zamku - Philip K. Dick

Człowiek z Wysokiego Zamku - Philip K. Dick


wersja do druku

Niespełnione marzenia nazistów

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Człowiek z Wysokiego Zamku - Philip K. Dick
Człowiek z wysokiego zamku, jak napisał w przedmowie Maciej Parowski, był dla Philipa K. Dicka książką przełomową, po której pisarz zorientował się, że powinien odwrócić się od głównego nurtu i skoncentrować się na fantastyce.

Ta książka to historia alternatywna, Niemcy wespół z Japonią wygrały drugą wojnę światową i ustaliły własny porządek świata, dzieląc go na dwie strefy okupacyjne. Jednocześnie, z upływem czasu, zaczęły darzyć się coraz większą niechęcią (ciekawa wizja innej zimnej wojny, prawda?). Rzesza próbuje również podbijać kosmos a Azjaci przede wszystkim rekolonizują Stany Zjednoczone.

Akcja rozgrywa się na wybrzeżach dawnego amerykańskiego imperium (i momentami w Niemczech) a fabuła biegnie kilkuwątkowo. Świat oglądamy zarówno z perspektywy zwycięzców, jak i przegranych, pochodzących z różnych klas społecznych. Są wśród nich: japoński biznesmen z San Francisco, pracownik jednej z fabryk produkujących przedwojenne wyroby, ukrywający swoje żydowskie pochodzenie przed nazistami oraz amerykańska instruktorka judo. Sytuacja zaczyna przypominać tę z kastowych Indii – w Stanach najwyższą klasę stanowią bogaci Japończycy, niżej są ich biedniejsi rodacy, pod nimi znajdują się, również w porządku zamożności, obywatele amerykańscy, a granice pomiędzy tymi poziomami są sztywne i w zasadzie nie do pokonania. Ważną rolę w zmianie nastrojów społecznych odgrywa obrazoburcza książka, w której druga wojna światowa zakończyła się jak w naszej rzeczywistości. Jest ona prawnie zakazana, ponieważ silnie oddziałuje na mentalność czytających ją bohaterów, zmuszając ich nieraz do myślenia lub działania wbrew odgórnie narzuconym zasadom.

Dick skupia się na opisie społeczeństwa okupowanego USA, jego mentalności i nastawienia do Japończyków (i w drugą stronę także) oraz niemożliwości porozumienia z powodu olbrzymich różnic kulturowych – choć te, powoli, zaczynają się zacierać. Pisarz przedstawia także aparat rządzący Rzeszy i to, jak wyglądałaby globalizacja poglądów nazistów: ciągła eksterminacja Żydów – w większych miastach stoją specjalnie piece do ich palenia (a czas powieści to schyłek lat 60.). Słowian wybito prawie doszczętnie, urzeczywistniając ideę Lebensraum, a Afryka, wraz z mieszkańcami, została wypalona i zaorana. Przerażający triumf Aryjczyków.

Ważnym elementem powieści jest chińska Księga Przemian I-Cing, traktowana przez bohaterów jak wyrocznia. Postaci radzą się jej w trudnych chwilach, proszą o pomoc w kolejnych wyborach i zdają się na przypadkowe rady i ostrzeżenia, które są w niej zawarte. Takie zawierzenie nieomylności księgi odziera ich z wolnej woli bardziej niż rasa i pozycja społeczna.

Ta powieść jest jedną ze zwyklejszych w dorobku Philipa K. Dicka (pod względem narracji, struktury, fabuły, bohaterów) i łatwiejszych w odbiorze – przynajmniej na tym podstawowym poziomie – co nie znaczy, że jest słabsza. Zdecydowanie warto ją przeczytać ze względu między innymi na poruszane kwestie społeczne i rozmach wizjonerstwa tego pisarza.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Człowiek z Wysokiego Zamku - Philip K. Dick
Klasyk małego formatu
- recenzja
Słoneczna loteria
Taki los
- recenzja
Inwazja z Ganimedesa
Podbój jak każdy inny
- recenzja
Raport mniejszości
Krótko i dosadnie
- recenzja
Ubik
Korporacja psioników
- recenzja
Człowiek z wysokiego zamku
Ludzie silni i słabi
- recenzja

Komentarze


~bocokolwiek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Szanowny panie Baczko.
Czy może pan podać powód takiego właśnie, a nie innego tytułu recenzji? Nie ma on wiele wspólnego z przekazem autora i wskazuje na niezrozumienie treści i motywów zawartych w książce. Co zresztą widać w samej recenzji.

Z poważaniem.



01-02-2012 09:34
baczko
   
Ocena:
+1
Podtytuł - wizja przedstawiona przez Dicka jest dla mnie niespełnionym snem nazistów o wygranej II WŚ.

Chętnie odpowiem na resztę zarzutów, o ile są konkretne, nigdy nie uzurpowałem sobie wszechwiedzy i znajomości wszystkich możliwych interpretacji treści książek ;)
01-02-2012 21:03
earl
   
Ocena:
0
Też bardzo lubię, jak ktoś mi mówi, że się na czymś nie znam, ale nie podaje konkretów swoich zarzutów.
02-02-2012 07:56
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
To jest tak zwana "szkoła krakowska" w trollingu. Polega ona takze na tym, ze w odpowiedzi na pytanie - "jakie masz zarzuty?" odpowiada sie: "poczytaj se źródła, nie chce mi sie ciebie edukować":)
02-02-2012 08:39
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
zigzaku,

tylko i wyłącznie "szkoła krakoska". "w" niepotrzebne niekanoniczne. Rozpisałbym się, ale idę na pole z kolegami.
02-02-2012 18:28
earl
   
Ocena:
0
@ Zigzak
A są jakieś inne szkoły trollowania?
02-02-2012 19:50

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.