Czas poza czasem - Philip K. Dick

Człowiek poza światem

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Czas poza czasem - Philip K. Dick
Mówi się czasami, że "sztuka rodzi się z bólu". Można się co do tego spierać, ale nie sposób zaprzeczyć temu, iż bez swej ciężkiej paranoi Philip K. Dick nigdy nie byłby pisarzem tak ciekawym i tak niezwykłym. Jednym z dowodów na to, że przyrodzona podejrzliwość autora dawała wspaniałe owoce, jest Czas poza czasem – powieść, w której wszystko jest kłamstwem.

________________________


Ragle Gumm to facet w średnim wieku, który mieszka ze swoją siostrą Margo, jej mężem Vicem i ich synem. Od trzech lat utrzymuje się z rozwiązywania gazetowych krzyżówek, które wysyła do redakcji, dzięki czemu wygrywa duże nagrody. Niektórzy, w tym jego szwagier, z tego kpią, ale mężczyzna zarabia całkiem nieźle, bo jest prawdziwym mistrzem w swoim nietypowym fachu. Zapewne życie Ragle'a toczyłoby się dalej tym samym torem, gdyby któregoś dnia nie pojawiły się tajemnicze halucynacje. Świat rozpada się w oczach Gumma na pojedyncze cząsteczki, jakby pod iluzoryczną rzeczywistością było ukryte coś innego, coś ważniejszego, coś prawdziwszego. Mężczyzna postanawia rozwiązać tę zagadkę i zrozumieć, co się wokół niego naprawdę dzieje.

Czas poza czasem to powieść bardzo typowa dla nietypowego dorobku pisarskiego Dicka. Pierwszą z charakterystycznych cech, które kojarzą się z tym autorem, jest oczywisty sprzeciw wobec przyjmowania świata takim, jakim się go widzi. Rzeczywistość otaczająca Ragle'a wydaje się zupełnie banalna, co sprawia, że trudno ją kwestionować. Kto przy zdrowych zmysłach nie wierzyłby w prawdziwość żyjącej w niezbyt dużym mieście rodziny, która utrzymuje się z zarobków sklepowego kasjera i mistrza krzyżówek? Odpowiedź na to pytanie jest prosta: Gumm. Wystarczy kilka niejasnych wskazówek, kilka poszlak, aby bohater zauważył, że to, co go otacza, jest zaledwie naskórkiem, zbudowaną przez człowieka iluzją. Można oczywiście spierać się o to, w jakim stopniu można identyfikować protagonistę z samym Dickiem, który po latach wciąż słynie ze swojej paranoi, ale jednej cechy wspólnej obu mężczyzn pominąć milczeniem nie można: towarzyszącego im niepokoju wynikającego z niewiary w rzeczywistość. Tego samego, z którego zrodziły się Valis, Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? oraz Człowiek z Wysokiego Zamku.

Drugi typowy atrybut prozy Dicka, który obecny jest w Czasie poza czasem, to oparcie fabuły na rusztowaniu badania i analizy świata przedstawionego. Ragle'a i jego szwagra, Vica, podobnie jak bohaterów zupełnie szalonego Ubika, czytelnik poznaje w zupełnie normalnym dla nich środowisku. Środowisko to jednak, jak się rzekło, zaczyna w nich budzić pewne wątpliwości, więc, niczym niegdysiejsi pionierzy, postanawiają podążyć w głąb nieznanego i przekonać się, o co w tym wszystkim chodzi. To paradoks, ale łatwo zauważyć, jak wielką odwagę Dick wykazywał w swym niepokoju: bohaterów przeraża, oczywiście, dźwięk pękających szwów rzeczywistości, ale nie na tyle, aby nie chcieli poznać prawdy, aby nie zadali pytań kluczowych. Po co to wszystko? Dokąd to zmierza? Dlaczego są uwięzieni w iluzji? Co najbardziej zaskakujące, w Czasie poza czasem pisarz na te pytania odpowiada; wprawdzie nie w sensie filozoficznym – ale w fabularnym jak najbardziej. I to chyba najmocniej w powieści rozczarowuje. Kiedy czytelnik orientuje się, że któryś z kolei trop, którym podążył Ragle nie jest tylko ułudą, a rzeczywistym rozwiązaniem zagadki, może poczuć się rozczarowany. Oszustwo nagle zostaje uproszczone z poziomu wielkiego metafizycznego kłamstwa do konkretu. Konkretu, jak to u autora Doktora Bluthgelda absurdalnego i powstałego ze zderzenia paranoi z fantastyką naukową, ale wciąż zbyt małego wobec olbrzymiej obietnicy, jaką jest niemal cała powieść.

Czas poza czasem jest typowym dzieckiem Dicka nie tylko jeśli chodzi o pewne idee, stosunek do świata, ale także pod względem warsztatu literackiego. Na pierwszy plan wysuwa się to, co osobiście cenię najbardziej u tego pisarza: lapidarność. Powieść nie jest zbyt obszerna (niewiele ponad dwieście pięćdziesiąt stron), ale autor znalazł miejsce na wszystko: nakreślenie nietypowych relacji na liniach Vic-Ragle, Ragle-Junie (sąsiadką Gumma) i Junie-Margo, zaszczepienie w czytelniku wątpliwości dotyczących świata przedstawionego, opisanie próby wyrwania się Gumma z otaczającej go iluzji, wreszcie zaskakujący finał. Niewielu twórców potrafi zawrzeć w tak krótkim tekście tak wiele wątków, jednocześnie łącząc je i uzyskując idealną harmonię. W Czasie poza czasem nie ma nic, co można by wykreślić bez zbędnego wahania, nic, co nie łączy się z pozostałymi elementami utworu. To idealnie skonstruowana maszyna, która pełni przecież wyjątkowo ważną rolę – zasila wyobraźnię czytelnika. Nawet używane niekiedy przez Dicka nietypowe słownictwo (gdzie ostatni raz czytaliście o apendyksie?) przełamuje jednostajność potocznego, mało skomplikowanego języka dokładnie wtedy, gdy odbiorca może poczuć się znudzony prostą monotonią.

Czas poza czasem to jedna z powieści, w których Dick potrafił oddzielić siebie-człowieka od siebie-pisarza na tyle, że jest ona zupełnie zrozumiała i literacko precyzyjna. I choć w końcówce ta ścisłość okazuje się nieco rozczarowująca, to ciężko się w całym tekście nie zakochać. Nawet, jeżeli wcześniej nie mieliście okazji spotkać się z Dickiem lub jeśli jego proza nie przypadła Wam do gustu – Czas poza czasem jest doskonałą okazją, aby znajomość zacząć lub odnowić.