Cena Krwi – Tanya Huff

Ostatnio trafiałem na coraz słabsze książki o wampirach. Przytrafiały mi się albo nieudolne podróbki twórczości Anny Rice (która notabene również w swoich późniejszych książkach zjadała własny ogon), bądź też opowiastki inspirowane systemem RPG - Wampir Maskarada. W niedawno wydanej antologii Krwawe powroty pojawiło się między innymi opowiadanie o detektyw Vicki Nelson oraz 450-letnim wampirze, Henrym Fitzroyu. Całość była napisanie sprawnie i mimo poruszania się po znanej płaszczyźnie - wyszło całkiem poprawnie. Dlatego też, gdy w moje dłonie wpadł pierwszy tom przygód pani detektyw - Cena krwi -, liczyłem na dobre czytadło.

Niczym u Hitchcocka, zaczyna się od trzęsienia ziemi. Sprawnie zarysowana postać epizodyczna, kilka ulotnych myśli i bah!, mamy morderstwo. W tym momencie do gry wchodzi główna bohaterka - Vicki Nelson, która pierwsza znajduje ofiarę. Ambicja nie pozwala jej zostawić sprawy i postanawia wszcząć własne prywatne śledztwo. Tymczasem w dość charakterystyczny sposób - zostają doszczętnie opróżnione z krwi - giną kolejne osoby. W tle natomiast pojawia się tajemniczy jegomość - Henry Fitzroy, autor harleqiunów, który nie do końca jest tym, za kogo się podaje.

Brzmi oklepanie? Być może, ale co z tego, skoro później jest tylko lepiej! Śledztwo wciąga niczym odkurzacz i zanim się obejrzymy, z rosnącą niecierpliwością przewracamy kolejne strony. Tanya Huff doskonale wie jak budować napięcie i umiejętnie podrzucać czytelnikowi kolejne elementy układanki potrzebne do rozwiązania zagadki. Bo tak właściwie mamy do czynienia ze sprawnie napisanym kryminałem/thrillerem, w którym występują siły nadprzyrodzone.

Dodatkowo, dawno nie zdarzyło mi się spotkać z tak pełnokrwistymi postaciami. Na pierwszy plan wysuwa się wcześniej wspomniana Vicki Nelson, której mocny charakter wręcz promienie z kart powieści. Po prostu nie da się jej nie lubić, a jej ironiczne spojrzenie na świat tylko dodaje smaczku lekturze. Nie można także zapomnieć o jej byłym partnerze o włoskich korzeniach, Mike'u Cellucim, którego południowy temperament, mimo że oddany w trochę przerysowany sposób, znakomicie uzupełnia się z resztą bohaterów. A na ich tle wyróżnia się najbardziej zagadkowa postać - Henry Fitzroy - wampir z 450-letnim stażem, kryjący znakomicie własną tożsamość. Portrety psychologiczne tych trojga są naprawdę znakomicie nakreślone, a autorka dodatkowo umiejętnie podsuwa czytelnikowi kilka faktów z ich przeszłości, co czyni książkę znacznie bardziej realistyczną niżby mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.

Drobnym mankamentem było dla mnie to, że Tanya Huff już w połowie intrygi przedstawia czytelnikowi głównego negatywnego bohatera. Z jednej strony zabieg ten powinien uatrakcyjnić powieść, gdyż zaczynamy śledzić akcję z dwóch przeciwległych biegunów. Mnie osobiście to rozwiązanie niezbyt przypadło jednak do gustu i zdecydowanie bardziej wolałbym być, podobnie jak bohaterowie, zaskoczony tym, co nas czeka na samym końcu. Chociaż z drugiej strony mamy okazję zobaczyć jak sprawnie autorka kieruje postaciami, poruszając nimi po mapie kolejnych morderstw.

Mimo tych kilku drobnych wad, Cena Krwi naprawdę miło mnie zaskoczyła. Niby to wszystko już było, ale Tanya Huff pokazała, jak sprawnie pisać kryminały z dodatkiem wątku nadprzyrodzonego. Oprócz rzemieślniczej roboty, mamy tutaj świetnych bohaterów, wciągającą intrygę, zaskakujące zwroty akcji i niezły klimat. Brakowało mi takiego czytadła. Odpręża i bawi na najwyższym poziomie – czego chcieć więcej? Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę